9 - Patrz i ucz się

405 32 0
                                    

Tłum zebrany w Śródmieściu wydawał się nawet jeszcze większy niż ostatnio. Między brwiami Louisa pojawiła się zmarszczka, gdy torował sobie drogę przez hałaśliwe ulice, mrucząc kilka nieszczerych przeprosin, gdy wpadał na plecy i ramiona ludzi. Zanim spotkał Harry'ego, rzadko zapuszczał się do tej części miasta, nigdy nie zdawał sobie więc sprawy, jak było tam tłoczno podczas pracowitej nocy.

Nie był nawet pewien, że chciał tu być, ale było już za późno, żeby się wycofać. Wrócił do domu z pracy i znalazł przyklejoną do lodówki notatkę, na której Harry nabazgrał, 'Pracuję dziś w Śródmieściu! Od ósmej do północy!' z koślawą, uśmiechniętą buźką.

O czym to przypominał Louisowi pięćdziesiąt razy w ciągu ostatniego tygodnia. Niemal każdego dnia, Harry niezbyt subtelnie rzucał wskazówki, że wieczorem pracuje, co bez końca Louisa irytowało -- to znaczy, skoro Harry tak bardzo chciał go tu widzieć, mógł mu o tym po prostu powiedzieć.

Kędzierzawy chłopak był bezwstydnie bezpośredni w niektórych sprawach -- zwłaszcza uczuciach -- ale nie potrafił przyznać, że chciałby, żeby Louis odwiedził go w pracy. Louis nie potrafił zdecydować, czy bardziej irytowały go nieudane próby manipulacji Harry'ego, czy fakt, że myślał, że zbliżyli się do siebie przez ostatnie trzy tygodnie wspólnego mieszkania. Najwyraźniej Harry wciąż nie ufał mu na tyle, by z nim porozmawiać.

Wciąż jednak był tutaj, przepychając się przez tłum pijanych idiotów, poszukujących więcej alkoholu i nowych sposobów, by stracić pieniądze. Był tutaj, szukając swojej własnej, mediumicznej bratniej duszy.

Bratniej duszy. Louis przewrócił oczami na tę myśl, z irytacją wypuszczając kolejny wydech.

Z łatwością odnalazł Harry'ego, wiedząc teraz, gdzie szukać jego budki wśród pięćdziesięciu identycznych. Zamiast podejść do budki, Louis zatrzymał się jakieś dziesięć kroków dalej, poświęcając kilka sekund, by na niego spojrzeć. Harry miał na sobie swoją zwykłą, flanelową koszulę, do połowy wsuniętą w czarne jeansy, a z jasnym uśmiechem na twarzy, jego postawa była całkowicie zrelaksowana i przyjazna. W oglądaniu, jak Harry pracuje, było coś niewytłumaczalnie wyjątkowego. Miał wokół siebie pewną siebie aurę, jakby robił dokładnie to, co powinien.

Nawet mimo aury, twarz Harry'ego rozjaśniała jeszcze bardziej, gdy zobaczył Louisa.

Pomachał do starszego chłopaka z podekscytowaniem, a wtedy pochylił się nad stołem, by zwrócić uwagę nieznajomej kobiety, mówiąc do niej coś, czego Louis nie potrafił wyłapać nad hałasem tłumu. Kilka razy poklepała jego dłoń, a wtedy zerknęła szybko w stronę Louisa (który natychmiast odwrócił wzrok i udawał, że właśnie nie przyłapano go na gapieniu się na Harry'ego).

- Nie spóźnię się. Wiszę ci przysługę - podsłuchał, jak Harry obiecuje kobiecie.

Louis odwrócił się, zanim dosłyszał coś jeszcze, udając zainteresowanie inną budką naprzeciwko.

- Louis! - zawołał Harry kilka sekund później, unosząc głos, by zabrzmieć ponad gwarem tłumu.

Odwrócił się akurat na czas, by dostrzec, jak Harry obchodzi budkę, kierując się prosto w jego stronę. Kędzierzawy chłopak wypowiedział kilka delikatnych prób "przepraszam!", gdy torował sobie drogę przez tłum. Gdy tylko znalazł się dostatecznie blisko, Louis instynktownie sięgnął po niego, pomagając mu przedostać się przez kilka osób stojących pomiędzy nimi.

Harry promieniał, kiedy zatrzymał się przed Louisem, powłócząc nogami.

- Przyszedłeś.

Louis zbył go. Wzruszył ramionami.

Petal [Tom 1] ❀ l.s. [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz