Kapitel II. Österreich

4 0 0
                                    




Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



___________

𝚆𝚘𝚓𝚎𝚗 𝚗𝚒𝚎 𝚠𝚢𝚐𝚛𝚢𝚠𝚊 𝚜𝚒ę 𝚑𝚘𝚗𝚘𝚛𝚎𝚖, 𝚝𝚢𝚕𝚔𝚘 𝚛𝚘𝚣𝚜ą𝚍𝚔𝚒𝚎𝚖.

___________


– Panie Campbell! Jak miło że zaszczycił pan nas swoją obecnością! – Krzyknął starszy, pulchny mężczyzna, gdy Aulus, wszedł do mieszkania przy Favoritestraße 12.

– Dzień Dobry Panie Friese, miło mi Pana w końcu spotkać. – Odparł Cato, przybierając na twarz sztuczny uśmiech.

Austryjak zaprosił wampira do większego pomieszczenia, pośrodku którego stał sporych rozmiarów stół, a wokół niego zebrali się inni, dostojnie ubrani mężczyźni oraz jedna kobieta, którą Aulus rozpoznał na pierwszy rzut oka. Calista spojrzała na niego z zaciekawieniem, po czym powróciła do śledzenia stert papierów rozłożonych na meblu przed nią, jak zwykle towarzyszył jej Diaval, który od kilkuset lat towarzyszył jej w roli męża, choć tak naprawdę, przez cały ten czas to ona kierowała go na odpowiednie tory, wykorzystując swoją wieloletnią mądrość.

– Pani Foster wspominała, że może Pan przybyć, jednak szczerze mówiąc wątpiłem, że postanowi Pan odwiedzić Austrię. – Oznajmił Alfred Friese, rozglądając się po zebranych. – Wracając, do naszego głównego celu spotkania. Pan Maximilian von Benckendorff ma jutro spotkać się z przedstawicielami koalicji antyniemieckiej w Paryżu, by omówić plan ataku na Cesarstwo Niemieckie, oczywiście rozumie Pan, panie Campbell, że działamy w konspiracji...

– Możemy zakończyć tę szopkę? – Zapytał Aulus, przerywając przemowę Friese'a.

– Co Pan ma na myśli, Panie Campbell? – Zwrócił się w jego stronę von Beckendorff.

– Wiem, że jesteście podległymi Calisty, drodzy panowie, nawet najpiękniejsze perfumy nie oszukają zmysłu węchu starego Wampira. – Oznajmił, a w pomieszczeniu zapanowało poruszenie.

Calista pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym westchnęła ciężko, siadając na krześle w rogu pomieszczenia.

– Masz rację Aulusie, witaj w Lidzie Nieśmiertelnych. – Powiedziała, po czym machnięciem ręki rozkazała, by jej poddani pokazali swoje prawdziwe oblicza.

Różowiutka skóra, jaką posiadali ludzie, przybrała szary odcień, niczym marmur, oczy stały się czarne, a sylwetki stały się wysokie i szczupłe. Diaval również powrócił do swojej formy, zrzucając przy tym blond perukę z głowy, uwalniając przydługie czarne włosy.

– Dziękuję Calisto. – Powiedział Cato, po czym zdjął płaszcz z ramion. Pierwotny wampir nigdy nie przybierał ludzkiej formy, ponieważ zdecydowanie różnił się od młodych nieśmiertelnych stworzonych na przestrzeni lat. Jego skóra była blada, ale nie szara, oczy były czarne i przerażające, ale nie puste, a sylwetka wyglądała niemal zwyczajnie, niczym u dwudziestokilkulatka.

– Dlaczego nigdy nie możesz choć raz udawać, że nie widzisz tej iluzji? – Zapytała, mierząc go gniewnym spojrzeniem.

– Pamiętaj, że jestem pierwotnym wampirem, który nienawidzi iluzji i kłamstw. – Oznajmił, po czym spojrzał na plany rozłożone na stole.

Dokładnie przyjrzał się mapą i tabelką, po czym zamknął oczy zastanawiając starając przemyśleć, czy postępuje zgodnie z jego postanowieniem wycofania się z życia śmiertelników, które podjął kilkadziesiąt lat po tym jak pomścił życie swojej ukochanej.

Stał się żywą legendą, mrocznym panem niosącym śmierć po całym świecie, którego bało się każde dziecko na świecie. Zarazem czuł ekscytację słuchając tych historii, w których rzekomo mordował całe wioski, a miasta spływały krwią, jednak z czasem przestał odczuwać satysfakcję, więc zaczął szukać miejsca, w którym mógł zaszyć się na jakiś czas. Szwajcarskie Alpy były idealne, jednak jego wrodzona ciekawość sięgnęła go do Wiednia.

– Pomogę Ci. – Oznajmił, po długim milczeniu. – Skoro przebyłem tak długą drogę, pomogę ci spełnić twoje plany. Możesz mnie uznać za swojego przedstawiciela przed władzami świata, wszyscy prawdziwi przywódcy wiedzą kim jest Ares Campbell. – Stwierdził, po czym ruszył do wyjścia.

– Gdzie cię szukać? – Zapytała, gdy chwycił już za klamkę od drzwi.

– Dobrze wiesz gdzie będę. – Odparł, po czym zniknął w mroku nocy.

– Możecie się rozejść w swoje strony, plan się nie powiódł. – Mruknęła, w kierunku swoich poddanych, których darzy największym zaufaniem, ze wszystkich istot, które stworzyła.

Podniosła się z krzesła, na którym dotychczas siedziała, po czym wyszła z salonu, głośno trzaskając drzwiami sypialni.


___________


Wojen nie wygrywa się honorem, tylko rozsądkiem. – Rafał Kosik

Śmierć w filiżanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz