Kapitel IV. Artis

4 0 0
                                    

___________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

___________

𝚃𝚊𝚔 𝚍𝚣𝚒𝚊ł𝚊 𝚠𝚘𝚓𝚗𝚊. 𝙰𝚕𝚋𝚘 𝚣𝚊𝚋𝚒𝚓𝚊 𝚌𝚒ę 𝚘𝚍 𝚛𝚊𝚣𝚞, 𝚊𝚕𝚋𝚘 𝚗𝚒𝚜𝚣𝚌𝚣𝚢 𝚙𝚘 𝚔𝚊𝚠𝚊ł𝚔𝚞.

___________

– Co tu robisz Artis? – Zapytał wściekły, podchodząc do wampirzycy. Ta jedynie uśmiechnęła się kpiąco, błyskając przy tym śnieżnobiałymi kłami.

Coraz bardziej wściekły z powodu jej lekceważącego zachowania, złapał ją z całej siły za gardło, po czym pchnął na ścianę. Kobieta jedynie prychnęła, kręcąc przy tym z politowaniem głową.

– Jesteś taki przewidywalny Aulusie. – Stwierdziła, otrzepując swoją białą sukienkę z kurzu.

– Czego tu szukasz? – Zapytał ponownie, mierząc blondynkę gniewnym spojrzeniem. W jego czarnych oczach tliła się jedynie agresja i nienawiść, a ciało spięło się na sam widok nieproszonego gościa. W niczym nie przypominał opanowanego pierwotnego, którym był na co dzień.

Odchyliła głowę w geście poddania, po czym westchnęła. Jej lekceważąca postawa doprowadzała rzymianina do szału, jednak wiedział, że musi się opanować zanim zrobi coś czego będzie żałował.

– Zawsze to samo, przybyłam do mojego męża, czy to za mało? – Prychnęła, podchodząc do wampira lekkim krokiem.

Artis według Aulusa była zarazem najbardziej uroczą, jak i krwiożerczą bestią stąpającą po Ziemi. Jej dziewczęca uroda i przydługie blond włosy, nadawały jej niewinność, jednak Cato znał ją za długo by nabrać się na ten cnotliwy widok.

– Przestałaś być moją żoną, gdy stałaś się nieśmiertelną. – Odparł już spokojnym tonem, ponownie przybrał maskę opanowania, a jego twarz nie wyrażała już żadnej emocji.

– Szczegół, kochanie. – Cmoknęła ustami.

Aulus w swoim życiu miał niewiele żona, zazwyczaj brał takową za panią Cato, gdy wymagała tego sytuacja, jednak żadna z nich z wyjątkiem Artis i Calisty, nie osiągnęły wiecznej nieśmiertelności, więc prędzej czy później znikały z tego świata, a Aulus powracał to błogiej samotności.

Gdy poznał Artis kilkaset lat po śmierci Mariett, po raz pierwszy od dawna zdradził swój sekret, jakim była jego druga postać, Artis w przeciwieństwie do francuski, zazdrościła rzymianinowi jego długowieczności. Postępem zmusiła pierwotnego do przemiany, po czym zniknęła na jakiś czas, zostawiając Aulusa z poczuciem zdrady oraz gniewu, który z każdym kolejnym rokiem rósł, przeradzające się w pożar, jakiego Cato doświadczał, za każdym razem, gdy widział Artis Jónsdóttir.

– Wynoś się. – Powiedział, mierząc ją nieprzychylnym spojrzeniem.

– Aulusie...

– Wynoś się. – Powtórzył głośniej, przerywając Artis.

– Kochanie, ja...

– Czy do ciebie nie dociera?! Kazałem ci się stąd wynosić! – Krzyknął, ponownie chwytając blondynkę za gardło. Podniósł ją kilka metrów na ziemię i choć nie musiała oddychać, jej ciało ogarnęła panika. – Nie zmuszaj mnie do zrobienia czegoś, czego będę żałował. – Oznajmił, po czym postawił byłą żonę na ziemię.

Była roztrzęsiona, jednak nie mogła opuścić zamku Eckartsau, dobrze o tym wiedziała, tu chroniło ją nazwisko Cato, czy Campbell, nie interesowało ją, jednak w świecie, w którym zrobiła kilka głupstw, za które skazano ją na śmierć, tylko pod opieką Aulusa mogła bezpiecznie żyć dalej.

– Nie mogę stąd wyjechać! – Wrzasnęła zrozpaczona.

– Nie pozostawiasz mi więc wyboru, kochanie. – Mruknął, przyprawiając ją o ciarki na szarej skórze pleców. – Choć nie chciałem tego robić, pozwoliłem ci żyć, mogłem znaleźć cię wieki temu, liczyłem jednak, zachowując resztki moich ludzkich uczuć, że wrócisz mnie przeprosić, myliłem się. – Mówił, sięgając w międzyczasie, po krzesło, które roztrzaskał na betonowej podłodze. – Będę tego żałował, wiem o tym doskonale, ale nie zniosę dłużej tego, że wracasz tu za każdym razem gdy potrzebujesz pomocy, choć dobrze wiesz co zrobiłaś lata temu.

– Aulusie... – Szepnęła, upadając na kolana.

– Czas przebaczenia minął Artis. Jako pierwotny wampir skazuję cię na pobyt w skrzyni zapomnienia. – Powiedział, po czym złapał za nogę roztrzaskanego krzesła i wbił ją w okolice serca blondynki. Wiedział, że w ten sposób jej nie zabije, jednak nie chciał też tego robić, chciał jedynie dać jej nauczkę.

Łzy napłynęły jej do oczu, choć nie wiedziała że jest to w ogóle możliwe, poczuła jak jej ciało kostnieje, skóra zamienia się w marmur, a ona sama staje się posągiem, posągiem w pełni świadomym wszystkiego, nie mogącym wykonać samego ruchu. Stała się rzeźba jak wiele przed nią i po niej, czuła że będzie cierpieć nie mogła jednak krzyczeć, czy płakać, nie mogła zrobić nic, poza obserwowaniem otoczenia i myśleniem, o wypalającym ją głodzie, który nie miał być nigdy nasycony. Stała się kolejną rzeźbą, którą będą podziwiać.

Aulus dzięki niezwykłej sile, przeniósł Artis do swojego ogrodu, postawił na jednym z pustych cokołów, przygotowanych na takie okazję. Cato odszedł, a ona została, w pięknym ogrodzie kilka kilometrów od Wiednia, sama na deszczu, śniegu i skwarze, zapomnienia.

___________

Tak działa wojna. Albo zabija cię od razu, albo niszczy po kawałku. – John Marsden

Śmierć w filiżanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz