Chapter X more love, more blood, more deaths

4 1 0
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


___________

𝚃𝚘, 𝚌𝚘 𝚠 ż𝚢𝚌𝚒𝚞 𝚗𝚊𝚓𝚕𝚎𝚙𝚜𝚣𝚎 𝚗𝚒𝚎 𝚙𝚛𝚣𝚢𝚌𝚑𝚘𝚍𝚣𝚒 ł𝚊𝚝𝚠𝚘, 𝚊𝚕𝚎 𝚠ł𝚊ś𝚗𝚒𝚎 𝚝𝚎 𝚛𝚣𝚎𝚌𝚣𝚢 𝚠𝚊𝚛𝚝𝚎 𝚜ą 𝚙𝚘ś𝚠𝚒ę𝚌𝚎𝚗𝚒𝚊.

___________


– Nie mogę tak po prostu się do ciebie wprowadzić. – Zaśmiała się, nie odrywając wzroku od książki, którą czytała.

– Elosuie i tak więcej czasu spędzasz u mnie niż u siebie, jest tu więcej rzeczy twoich niż moich, dodatkowo pozwoli ci to zaoszczędzić sporo pieniędzy. – Odparł, siadając na łóżku obok kobiety.

Od pamiętnej rozmowy minęło już dobre kilka lat, jednak Aulus wciąż nie mógł się nadziwić jak ta mała, drobna istota potrafi akceptować każdy cal jego osoby, krwiożerczą naturę, chłodny temperament i wiek, którym przewyższał ją o tysiąclecia.

– Aulusie... przestań, co powiedzą ludzie w pracy, wtedy od razu odkryją nasz związek, a nie chcę, by myśleli, że to przez nasz romans zostałam twoim zastępcą... – Oznajmiła, spoglądając w końcu w jego stronę,

W rozczochranych włosach oraz T-shircie wyglądała jak nastolatka, a nie pani prezes, którą bywała na co dzień, jednak pierwotny kochał ją w każdym wydaniu, a w szczególności, gdy była sobą.

– Zostałaś moim zastępcą, ponieważ zrobiłaś doktorat na studiach z zarządzania i jesteś najlepszym pracownikiem, nic nie ma to wspólnego z naszym związkiem.

– Ty to wiesz i ja to wiem, ale ludzie nie wiedzą i nawet jeśli by wiedzieli i tak ci nie uwierzą, taka już nasza natura. Kochamy plotki, a szczególności te o szefie takiej firmy jak twoja. – Powiedziała, odkładając książkę na szafkę nocną. – Idę wziąć prysznic.

Wyswobodziła się spod kołdry, po czym ruszyła w kierunku łazienki, odprowadzana bacznym wzrokiem wampira. Zdjęła z siebie luźną koszulkę, po czym weszła pod strumień ciepłej wody, opadającej z deszczownicy, wprost na jej nagie ciało.

Poczuła chłód, gdy drzwi kabiny rozsunęły się, wpuszczając pierwotnego do środka. Na całym ciele pojawiła się gęsia skórka, spowodowana nagłą zmianą temperatury, pomieszaną z podekscytowaniem tego, co miało zdarzyć się za chwilę.

– Chcę wziąć szybki prysznic. – Odparła mimo guli stojącej w jej gardle.

– Dobrze. – Odparł, składając pocałunek na ramieniu, na jednym, na drugim, po czym przeszedł na kark, przyciskają dłużej usta do jednego z kręgów szyjnych.

– Aulusie... – Szepnęła, próbując go zatrzymać, jednak pożądanie zbierające się u szczytu jej ud, powoli zaciemniało jej umysł.

– Słucham? – Odparł zmysłowo, wprost do jej ucha.
Westchnęła, gdy jego usta, stykały się nagle z jej, czasami zapominała o jego nadnaturalnych zdolnościach. Całował ją namiętnie, pełen pasji, sprawiając, by oboje byli na tyle pochłonięci sobą, że nie usłyszeli dzwonka do drzwi.

– Jest tu kto? – Krzyknęła Calista, stając w sporym przedpokoju.

– Merda. – Zaklął wampir, opierając głowę na ramieniu, niemal zachodzącej się od śmiechu Elouise.

– Słyszałam to! – Warknęła kobieta. – Zaraz tam wejdę, jeśli się nie pośpieszyć, bo nie ma tam niczego czego wcześniej nie widziałam, szybko!

Pierwotny jeszcze raz zaklął pod nosem po łacinie, po czym ruszył ku niecierpliwej wampirzycy, narzucając na siebie w drodze satynowy szlafrok.

– Co jest tak ważne, by przerywać nasze miłe sobotnie, czyli jak sama nazwa mówi wolne od pracy, poranki? – Zapytał, wskazując dłonią salon, w którym po chwili pojawiła się Elousie, niosąc w dłoniach tacę z herbatą.

– Chodzi o Artis...

– Artis jest martwa. – Przerwał jej, zaciskając przy tym dłonie na porcelanie.

– Jesteś pewien?

– Czy jestem pewien tego, że przeszyłem ją własnoręcznie kołkiem, zrobionym z nogi tego krzesła! – Warknął, pokazując na mebel pod ścianą, któremu brakowało jednej nogi. – Tak, jestem pewien!

Wampirzyca westchnęła ciężko, po czym uniosła oczy w kierunku nieba, podniesiony głos Aulusa, nie robił już na niej wrażenia, po tych wszystkich latach.

– Widocznie nie zabiłeś jej dość dobrze, bo nie jest martwa i według moich ludzi, zbiera grupę, by powstać przeciw tobie, nie chcą być już dłużej był nad wszystkimi. – Objaśniła, po czym zajęła się piciem swojej herbaty, jak gdyby przed chwilą nie oznajmiła, o szykującej się rebelii.

– I co teraz? – Zapytała cicho Elouise, spoglądając w kierunku pierwotnego.

– Jak to co? Nic, kiedy przyjdą wyrżnę ich wszystkich w pień, nie wiedzą z kim zadzierają, wiele buntowało się przed nimi, i w przyszłości będzie ich wielu, jednak zawsze kończy się tak samo dla nich wszystkich, w jaki ogniu rozpalę, gdy ich wszystkich wymorduje. – Powiedział, sącząc przy tym herbatę ze swojej filiżanki.

Elouise spojrzała w okno przygryzając przy tym wargę, nie spodziewała się tak drastycznej odpowiedzi, mimo tego, że wiedziała kim jest Aulus.

– Spokojnie, "My Dear", nie musisz długo czekać. – Oznajmił kobiecy głos z przedpokoju. Aulus zerwał się z miejsca, by stanąć tuż przed ukochaną, by w razie potrzeby osłonić ją własnym ciałem.

– W razie czego wiesz co robić. – Szepnął w kierunku Elouise, po czym odwrócił twarz, by spojrzeć na Artis.

Jej ciało wyglądało jak popękana marmurowa rzeźba, pozostawiona przez wiele lat na mrozie i deszczu. Wiedział, że wszystkie mankamenty jej wygląd zawdzięcza mu, on przecież próbował ją zabić, już kilka razy.

– Odejdź. – Polecił.

– To ty mnie taką uczyniłeś o Panie. – Powiedziała z kpiną, podchodząc coraz bliżej. – To przez ciebie jestem, kim jestem, i jestem, jaka jestem.

– Odejdź. – Ponowił prośbę.

– Mam odejść po tym wszystkim, co mi zrobiłeś, być mógł wieść sobie życie z tym nędznym, kruchym małym człowiekiem? – Zapytała. – Ach tak to by ci było na rękę.

– Pozwalam ci odejść, więc zrób to.

– Dobrze, odejdę... – Westchnęła. – Ale nie sama!

W mgnieniu oka znalazła się przy Elouise, którą chwyciła w swe szpony za gardło, zabierając przy tym kobiecie dostęp do tlenu.

– Wasz plan.. Ach był słodki, myślałeś, że rzucę się na ciebie, nie spodziewałeś się, że też mam plan. – Zakpiła, mierząc pierwotnego roześmianym wzrokiem.

– Zginiesz w męczarniach, jeśli jej nie zostawisz. – Oznajmił.

– Och uroczy jesteś, spokojnie czekam na, to gdy już z nią skończę... O a co to? – Zapytała widząc małą buteleczkę na szyi Elouise. – No tak twoja krew, cóż, jaka szkoda, że... – Zdusiła kryształ w dłoni a ciemnoczerwona ciecz spłynęła na podłogę. – Muszę to zniszczyć.

– Artis jesteś głupia... – Wychrypiała Elousie.

– Lou! – Krzyknęła Calista, podchodząc do wampirzycy, przetrzymującej ukochaną Aulusa, ta jednak jednym machnięciem dłoni, pozbawiła ją świadomości, sprawiając, że upadła pół martwa na ziemię.

– Dobrano... człeczyno. – Szepnęła, odbierając Elouise ostatnie tchnienie, po czym upuściła jej martwe ciało na parkiet salonu.

Targany rozpaczą Aulus chwycił pokruszone ciało Artis w swe szpony, po czym jednym pchnięciem rzucił nią o najbliższą ścianę. Nie krył gniewu i żalu, jaki nim targał, gdy bez cienia litości i miłosierdzia, jak bezduszna maszyna powoli zabijał swoją byłą żonę, w końcu był do tego stworzony do zabijania...

W końcu padła bez życia, już na zawsze martwa, pozostawiając go samego wśród połamanych mebli i zniszczonych ścian, upadł przy ciele swojej jedynej, prawdziwie ukochanej i pogrążony w żalu nie zwracał uwagi na podnoszącą się z letargu Calistę.

– Aulusie...

Nie odpowiedział, jedynie spojrzał na kobietę oczami pełnymi łez, po czym bez chwili zawahania wtulił się w jej ramiona, zanosząc gorzkim płaczem. Jego prawdziwa miłość odeszła, zostawiając go w tym pełnym goryczy świecie...
***

– Aulusie...Aulusie... – Szeptała jak modlitwę, wśród odmętów jej umysłu. Jej ciało przechodziło przemianę. Gdy Calista powiedziała jej o nadchodzącym zagrożeniu, nie wahała się ani chwili i bez najmniejszego zastanowienia dodała sobie kilka kropel krwi Aulusa do herbaty, którą piła.

Gdy w końcu otworzyła powieki była sama, pogrążona w ciemności mieszkania pierwotnego. Meble pozostały porozrzucane, a plamy po rozlanej krwi pozostały na ścianach czy podłodze. Wokół panowała cisza, nie słyszała oddechów nikogo, a tym bardziej kroków, była kompletnie sama.

Nie zastanawiając się dłużej ruszyła znaną jej drogą ku mieszkaniu Diavala i Calisty, by wypytać o to co się stało gdy straciła przytomność, oraz przede wszystkim gdzie jest Aulus.

W mieszkaniu nie zastała nikogo, a jedynie malutką karteczkę ze zgrabnie napisaną informacją, że wyszli załatwić kilka spraw na mieście, niedługo wrócą, skierowaną prawdopodobnie do gości, którzy postanowili pojawić się w mieszkaniu. Postanowiła zostać i zaczekać na właścicieli w niewielkim saloniku.

Wielkie było jej zdziwienie, gdy po godzinie oczekiwania w progu stanął Aulus z naręczem czarnych róż, które upuścił niemal, gdy zobaczył jej drobną postać na sofie w mieszkaniu przyjaciół.

– Elouise? To naprawdę ty? – Zapytał niedowierzając. – Myślałem, że nie żyjesz...

– Aulusie, ja... Wypiłam trochę krwi z herbatą na wszelki wypadek... – Odparła cicho.

Pierwotny bez chwili zastanowienia ruszył ku kanapie, po czym pochwycił ukochaną w ramiona, szeptając przy tym jak bardzo się cieszy że ponownie widzi ją tutaj... żywą.

– Musimy pójść znaleźć dla ciebie krew i muszę nauczyć cię wszystkiego... – Zaczął wymieniać.

– Spokojnie kochanie, mamy na to całą wieczność...





___________

To, co w życiu najlepsze nie przychodzi łatwo, ale właśnie te rzeczy warte są poświęcenia. – Adriana Locke



Ostatni rozdział kończący główną historię jest najdłuższy ze wszystkich jakie powstały do tej pory, a przynajmniej tak mi się wydaje hahah

Zakończenie pozostawiam no cóż otwarte, bo być może wrócę kiedyś do tej historii, pisząc księgę piątą, jednak na razie pozostańmy przy 4. Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali tę książkę, inną niż pozostałe moje dzieła, które również serdecznie polecam. Miłego dnia/wieczoru pozdrawiam Julka <3

Mam nadzieję do zobaczenia w krótce.

Śmierć w filiżanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz