Chapter I. A new, wonderful world

4 0 0
                                    



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


___________

𝚆𝚔𝚛𝚊𝚌𝚣𝚊𝚖𝚢 𝚠 𝚗𝚘𝚠𝚢 ś𝚠𝚒𝚊𝚝 𝚒 𝚝𝚛𝚣𝚎𝚋𝚊 𝚌𝚊ł𝚔𝚒𝚎𝚖 𝚣𝚖𝚒𝚎𝚗𝚒ć 𝚜𝚙𝚘𝚜𝚘́𝚋 𝚖𝚢ś𝚕𝚎𝚗𝚒𝚊.

___________

Nienawidził nowego świata. Aulus po raz setny tego dnia, stanął w oknie spoglądając na ruchliwe ulice Nowego Jorku. Nienawidził Ameryki, nienawidził tego miasta, nienawidził tych ludzi, Aulus nienawidził swojego nowego życia.

Po 1945 i kolejnej wojnie, stoczonej między ludźmi postanowił znaleźć miejsce, w którym osiedlił się na dłużej. Na przełomie lat mieszkał w Los Angeles, Las Vegas, Seattle czy Waszyngtonie, jednak w żadnym z tych miast nie zagrzał miejsca na długo.

Przed kilku laty przybył do miasta, które nigdy nie śpi, w przebraniu zwykłego biznesmena z milionami na koncie. Jednak teraz pięć lat później zastanawiał się, czy nie lepiej było mu w Europie, jego rodzimym kontynencie, gdzie każdy wiedział kim był Aulus Cato, przedwieczny budzący postrach. W Nowym Jorku był nikim, znaczy był kimś, miliarderem Aresem Cowen, ale czuł się nikim.

– Panie Cowen? – Odezwał się cichy głos, przy drzwiach sporych rozmiarów gabinetu. Harry Clifford był asystentem pierwotnego, odkąd skończył studia na kierunku biznes, zatrudnił się w Cowen Company, by jak to sam określił, móc w przyszłości wpisać w CV.

– Harry?

– Przybyła niejaka Cassie Smith z okropnymi wieściami. – Oznajmił, spoglądając na swój notes.

– Wpuść ją. – Odparł wampir, nie odrywając wzroku od panoramy miasta.

– A Pana spotkanie z Mary O'Connor?

– Odwołaj, nie będzie współpracy. – Mruknął Aulus, po czym podszedł do swojego wielkiego biurka. Spojrzał na stos dokumentów, jakie piętrzyły się przed nim od kilku dni, nie miał ochoty ich wypełniać czy zwyczajnie przeglądać, więc zwyczajnie przesuwał je z miejsca na miejsce.

Nie minęło kilka minut a do gabinetu jak burza wpadła średniego wzrostu kobieta, której ciemne włosy, ścięte do ramion i proste niczym struna, były rozwiane na wszystkie strony, a zazwyczaj kamienna twarz, wyrażała przerażenie i gniew. Pierwotny wiedział, że coś się stało, bał się jednak zapytać co.

– Zabijesz mnie. – Stwierdziła, siadając na jednym z foteli, znajdujących się naprzeciwko biurka.

Drżącą dłonią sięgnęła po szklankę z whisky, którą postawił przed nią mężczyzna. Aulus widział przerażenie w postawie Calisty, był w niemałym szoku z tego powodu, ostatni raz widział ją w takim stanie, kiedy to upadł Rzym.

– Powiesz mi co się stało? – Zapytał, zajmując miejsce obok byłej żony.

– Pamiętaj, że za ścianą są ludzie. – Westchnęła, po czym odstawiła szklankę na blat. – Artis uciekła. Nie wiem jak to się stało, ja... ja... ja i Diaval, przyjechaliśmy do Eckartsau i jej nie było.

Aulusa opanował nieokiełznany gniew, wściekły wstał z miejsca, przewracając przy tym mebel, który przed chwilą zajmował. Szklanka, którą trzymał w dłoni, roztrzaskała się po rzucie w ścianę, wprost za głową Calisty, która niczym głaz, twardo tkwiła w fotelu.

– Jak to uciekła? Jak śmiała mi się sprzeciwić i moim sądom?! – Warknął, nerwowo krążąc po fotelu.

– Panie Cowen, wszystko ...– Za drzwi wychylił się Harry, który zamarł spoglądając na swojego pracodawcę.

Nie ujrzał bowiem w nim zwykłego, nieco wyniosłego i niezwykle poważnego człowieka biznesu, a potwora z nieludzką twarzą, czerwone oczy mieniły się w dziennym świetle, a czarne żyłki, które oplatały oczodoły, nie raz przyprawiały o ciarki największych przywódców tego świata. Ares Cowen, a raczej Aulus Cato był potworem, o którym młody asystent słyszał wiele, mrożących krew w żyłach opowieści. Pierwotny zamarł w miejscu, spoglądają na przerażonego człowieka, odetchnął kilka raz, choć jego płuca były dawno martwe, po czym uspokoił nieco zszargane nerwy, powracając do swej ludzkiej formy.

– Harry? – Zwrócił się do asystenta, ten jednak milczał. – Harry Clifford?

Żaden dźwięk, choćby najmniejszy pisk nie wydobył się z ciała mężczyzny, Harry Clifford zamarł, stał niczym skała w drzwiach gabinetu rzymianina, a w jego oczach kryło się przerażenie. Wściekły na Artis, ale i na siebie Aulus, odchylił głowę w tył, wypuszczając powietrze, które nagromadził podczas wdechów w płucach.

– Właśnie straciłem asystenta. – Mruknął, spoglądając na Calistę.

– Co z nim zrobisz? Zabijesz czy zmienisz?

– Zabiorę do pentagonu, tam wyczyszczą mu pamięć czy coś, a jeśli im się nie uda, będę zmuszony dać mu ten okropny wybór, czy chce żyć w naszej niedoli po wsze czasy, czy woli zginąć...



------------------


𝚆𝚔𝚛𝚊𝚌𝚣𝚊𝚖𝚢 𝚠 𝚗𝚘𝚠𝚢 ś𝚠𝚒𝚊𝚝 𝚒 𝚝𝚛𝚣𝚎𝚋𝚊 𝚌𝚊ł𝚔𝚒𝚎𝚖 𝚣𝚖𝚒𝚎𝚗𝚒ć 𝚜𝚙𝚘𝚜𝚘́𝚋 𝚖𝚢ś𝚕𝚎𝚗𝚒𝚊. -- Gail Tsukiyama

Śmierć w filiżanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz