Wtedy zaczęłam go wyzywać i zaczęłam się wyrywać. Musiałam zrobić wszystko aby Matt mnie znalazł i uratował od tego psychopaty.
Pov.Katherine
Nie wiem ile czasu już tu jestem. Jest mi zimno i jestem głodna. Nadal mam nadzieję, że Matt mnie uratuje. Bardzo bym tego chciała. Mój porywacz nie pojawił się w mojej celi przez ostatni czas. Chyba chce żebym cierpiała. Nie jestem silna tak jak on albo inne wilczyce. W pewnym momencie usłyszałam kroki. Cała się spięłam. Już byłam przygotowana na zobaczenie mojego porywacza, jednak do mojej celi weszła na około 25-letnia kobieta.
-Kim jesteś?-zapytałam niepewnie.
-Jestem kimś, kto chce Ci pomóc. Jestem Lena. Jestem również mate Williama.
-Dlaczego chcesz mi pomóc? Przecież mate powinna wspierać swojego partnera.
-Wiem, że jesteś człowiekiem. Ale nie myślałam, że jesteś aż tak naiwna.
-Nie rozumiem.-odpowiedziałam szczerze.
-Nie zawsze księżyc łączy ze sobą dwie osoby. Ja zostałam zmuszona do poślubienia Williama. Nie miałam wyboru. Ale teraz mam wybór i chcę Ci pomóc. Chodź za mną.
Tak jak powiedziała, tak też zrobiłam. Co miałam do stracenia. Mogę trafić gorzej albo będzie lepiej. Najpierw zaprowadziła mnie do kuchni i kazała mi usiąść na krześle barowym. Wtedy poszła do kuchenki i wzięła talerz z kanapkami i podała mi go.
-Zjedz. Zaraz przyniosę Ci czyste ubrania.
Powiedziała i już jej nie było. Gdy tylko spojrzałam na jedzenie mój brzuch od razu zaburczał. Zaczęłam jeść przygotowane przez Lenę kanapki. Przez ten czas gdy byłam w celi nie odczuwałam głodu. Od razu zabrałam się za jedzenie. Gdy kończyłam drugą kanapkę Lena wróciła z czystymi ubraniami i pokazała mi gdzie jest łazienka. Powiedziała, że mogę wziąć prysznic i dała mi czystą szczoteczkę do zębów oraz ręcznik. Od razu wskoczyłam pod ciepłą wodę i poczułam się lepiej. Gdy byłam gotowa popatrzyłam się w lustro i powiedziałam sobie, że dam radę przeżyć i wrócić do mojego domu.
Gdy otworzyłam drzwi Lena zawołała mnie. Znowu byłam w kuchni.
-Posłuchaj mnie. Teraz dam Ci telefon, żebyś mogła zadzwonić do swojego matte. Musisz go zapewnić, że jesteś cała i nic Ci nie grozi. Powiedz mu, że ma przyjść sam. William nic wtedy nie będzie podejrzewał. Zrozumiałaś?
-Zrozumiałam.-przytaknęłam jej.
-Trzymaj. Ufam Ci i dam Ci trochę prywatności.
Trzymałam ten telefon i bałam się zadzwonić. A co jak cieszył się, że mnie nie ma? Kat, skończ te głupie myśli i wybierz ten numer.
-Halo?-odpowiedział głos po drugiej stronie.-Jest tam ktoś!-powiedział zdenerwowany.
-Matt?-zapytałam.
-Słoneczko? To ty!-powiedział uradowany.
-Tak, to ja!-powiedziałam płacząc.
-Kochanie, musisz mi powiedzieć gdzie jesteś. Jesteś cała? Nic Ci nie grozi? Zrobili Ci coś?
-Nic mi nie jest. Jestem cała. Jestem u twojego brata.
-Mojego brata?-zapytał.-Słoneczko ja nie mam brata.-zaśmiał się nerwowo.
-Przyjedziesz po mnie?-zapytałam
-Oczywiście, powiedz tylko gdzie.
-Lena... Luna tej watahy...Powiedziała abyś przyjechał sam.
-Dobrze słoneczko. Będę sam.
-Jestem w wiosce oddalonej od naszego domu o 30 kilometrów. Pośpiesz się. Proszę. Kocham Cię.-powiedziałam na koniec.
-Kocham Cię. Będę niedługo-powiedział i rozłączył się.
Gdy skończyłam połączenie byłam szczęśliwa. Chciałam być już w domu. Tak w domu. Po paru minutach usłyszałam jak drzwi otworzyły się z hukiem. To był on. Mój bohater. Mój mate. Od razu pobiegłam w tamtą stronę i go zobaczyłam. Wtedy powiedzieliśmy w tym samym czasie.
-Matt.
-Słoneczko.
Wtedy pobiegłam w jego stronę i znalazłam się w jego ramionach. To tutaj czułam się bezpiecznie. I wtedy usłyszałam ważne dla mnie słowa.
-Nic Ci już nie grozi. Jesteś bezpieczna.
![](https://img.wattpad.com/cover/210496814-288-k36198.jpg)
CZYTASZ
Więź przeznaczenia [ZAKOŃCZONE]
Hombres Lobo"Jestem Matthew Black i jestem alfą tej watahy, a ty jesteś moją partnerką. -Nie przypominam sobie żebym się na takie coś zgadzała. -Niestety nie masz na to wyjścia tak połączyła nas więź przeznaczenia."