Rozdział 16

579 24 1
                                    

Wtedy zaczęłam go wyzywać i zaczęłam się wyrywać. Musiałam zrobić wszystko aby Matt mnie znalazł i uratował od tego psychopaty.

Pov.Katherine

Nie wiem ile czasu już tu jestem. Jest mi zimno i jestem głodna. Nadal mam nadzieję, że Matt mnie uratuje. Bardzo bym tego chciała. Mój porywacz nie pojawił się w mojej celi przez ostatni czas. Chyba chce żebym cierpiała. Nie jestem silna tak jak on albo inne wilczyce. W pewnym momencie usłyszałam kroki. Cała się spięłam. Już byłam przygotowana na zobaczenie mojego porywacza, jednak do mojej celi weszła na około 25-letnia kobieta.

-Kim jesteś?-zapytałam niepewnie.

-Jestem kimś, kto chce Ci pomóc. Jestem Lena. Jestem również mate Williama.

-Dlaczego chcesz mi pomóc? Przecież mate powinna wspierać swojego partnera.

-Wiem, że jesteś człowiekiem. Ale nie myślałam, że jesteś aż tak naiwna.

-Nie rozumiem.-odpowiedziałam szczerze.

-Nie zawsze księżyc łączy ze sobą dwie osoby. Ja zostałam zmuszona do poślubienia Williama. Nie miałam wyboru. Ale teraz mam wybór i chcę Ci pomóc. Chodź za mną.

Tak jak powiedziała, tak też zrobiłam. Co miałam do stracenia. Mogę trafić gorzej albo będzie lepiej.  Najpierw zaprowadziła mnie do kuchni i kazała mi usiąść na krześle barowym. Wtedy poszła do kuchenki i wzięła talerz z kanapkami i podała mi go.

-Zjedz. Zaraz przyniosę Ci czyste ubrania.

Powiedziała i już jej nie było. Gdy tylko spojrzałam na jedzenie mój brzuch od razu zaburczał. Zaczęłam jeść przygotowane przez Lenę kanapki. Przez ten czas gdy byłam w celi nie odczuwałam głodu. Od razu zabrałam się za jedzenie. Gdy kończyłam drugą kanapkę Lena wróciła z czystymi ubraniami i pokazała mi gdzie jest łazienka. Powiedziała, że mogę wziąć prysznic i dała mi czystą szczoteczkę do zębów oraz ręcznik. Od razu wskoczyłam pod ciepłą wodę i poczułam się lepiej. Gdy byłam gotowa popatrzyłam się w lustro i powiedziałam sobie, że dam radę przeżyć i wrócić do mojego domu. 

Gdy otworzyłam drzwi Lena zawołała mnie. Znowu byłam w kuchni. 

-Posłuchaj mnie. Teraz dam Ci telefon, żebyś mogła zadzwonić do swojego matte. Musisz go zapewnić, że jesteś cała i nic Ci nie grozi. Powiedz mu, że ma przyjść sam. William nic wtedy nie będzie podejrzewał. Zrozumiałaś? 

-Zrozumiałam.-przytaknęłam jej.

-Trzymaj. Ufam Ci i dam Ci trochę prywatności.

Trzymałam ten telefon i bałam się zadzwonić. A co jak cieszył się, że mnie nie ma? Kat, skończ te głupie myśli i wybierz ten numer.

-Halo?-odpowiedział głos po drugiej stronie.-Jest tam ktoś!-powiedział zdenerwowany.

-Matt?-zapytałam.

-Słoneczko? To ty!-powiedział uradowany.

-Tak, to ja!-powiedziałam płacząc.

-Kochanie, musisz mi powiedzieć gdzie jesteś. Jesteś cała? Nic Ci nie grozi? Zrobili Ci coś?

-Nic mi nie jest. Jestem cała. Jestem u twojego brata.

-Mojego brata?-zapytał.-Słoneczko ja nie mam brata.-zaśmiał się nerwowo.

-Przyjedziesz po mnie?-zapytałam

-Oczywiście, powiedz tylko gdzie.

-Lena... Luna tej watahy...Powiedziała abyś przyjechał sam.

-Dobrze słoneczko. Będę sam.

-Jestem w wiosce oddalonej od naszego domu o 30 kilometrów. Pośpiesz się. Proszę. Kocham Cię.-powiedziałam na koniec.

-Kocham Cię. Będę niedługo-powiedział i rozłączył się.

Gdy skończyłam połączenie byłam szczęśliwa. Chciałam być już w domu. Tak w domu. Po paru minutach usłyszałam jak drzwi  otworzyły się z hukiem. To był on. Mój bohater. Mój mate. Od razu pobiegłam w tamtą stronę i go zobaczyłam. Wtedy powiedzieliśmy w tym samym czasie.

-Matt.

-Słoneczko.

Wtedy pobiegłam w jego stronę i znalazłam się w jego ramionach. To tutaj czułam się bezpiecznie. I wtedy usłyszałam ważne dla mnie słowa.

-Nic Ci już nie grozi. Jesteś bezpieczna.











Więź przeznaczenia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz