Rozdział 6

1.1K 34 2
                                    

Pov. Katherine

Byłam zaskoczona jego słowami. Przez następne chwile chodziły mi jego słowa po głowie. ,,Dlatego naucz mnie kochać, a ja nauczę Ciebie kochać. Dlatego naucz mnie kochać, a ja nauczę Ciebie kochać."Nie wiedziałam jak się zachować, dlatego lekko się uśmiechnęłam w jego stronę (Chyba dobrze to odebrał :)). Szczerze nie wiedziałam czy będę potrafiła komuś zaufać, a co dopiero pokochać.

-Dobrze, słoneczko. Ja idę teraz do biura. Obowiązki wzywają. Możesz iść do ogrodu, albo iść do salonu coś pooglądać. Masz teraz czas dla siebie.

Gdy Matt zamykał już prawie drzwi, zatrzymał się gwałtownie i pobiegł do garderoby. Podał mi swoją czarną bluzę i  wyszeptał mi szybko do ucha ,,Ubierz ją" i szybko zniknął z mojego pola widzenia. OKEJ? Ktoś mi powie co tutaj się przed chwilą wydarzyło? Postanowiłam, że ubiorę jego bluzę i zejdę na dół coś porobić. Przecież nie mogę całego dnia przesiedzieć w tym pokoju. Gdy dotarłam do kuchni wzięłam sobie z lodówki jeden napój mleczny i wyszłam do ogrodu. Z werandy mogłam zobaczyć mnóstwo małych dzieci, które biegały po całym ogrodzie. Koło fontanny stała gromadka kobiet. Jak się domyślałam musiały być to mamy niektórych bawiących się dzieci. W oddali za drzewami zobaczyłam tor przeszkód? Tak,chyba tak to bym nazwała. Zaczęłam kierować się w danym kierunku. Niestety nie było mi to dane gdyż zatrzymała mnie gromadka dzieci, które przed chwilą biegały jak szalone, a teraz stoją przede mną ciche, spokojne i poważne.

-Luno? Pobawisz się z nami?-odezwał się jeden chłopiec.

Byłam zaskoczona. Te dzieci chcą się bawić ze mną? A poza tym skąd wiedzą, że to niby ja jestem jak to wszyscy określają,,Luna stada".

-Hej. Jestem Kat,a nie żadna tam Luna. Naprawdę chcecie się ze mną pobawić? Przecież nie znacie mnie. I jestem człowiekiem.

-Luno! Ależ każdy cię już zna. Jesteś wybranką naszego przywódcy. Poza tym nosisz na sobie jego zapach i na pewno twoje oznaczenie jest świeże. My jako najmniejsze osoby w stadzie odczuwamy to najbardziej. To jest tak jakbyśmy zyskali drugą mamę. Nasi wojownicy, którzy nas chronią też to odczuli i zyskali na sile. -odparła jedna z dziewczynek.-Ależ się rozgadałam. To co pobawisz się z nami? 

-Z tego co widzę to chyba nie mam wyboru?-wszyscy pokiwali w tym samym czasie głową.- No cóż. Co mi tam szkodzi. Prowadźcie. 

W miłej atmosferze ruszyliśmy razem to miejsca gdzie bawiły się małe wilki. Wtedy zauważyłam, że wszyscy obecni na zewnątrz popatrzyli się w moją stronę.OKEJ? 

-Luno nie przejmuj się. Jesteś tutaj nowa i czuć od ciebie zapach naszego przywódcy. To normalne. Wszystko będzie dobrze.- odparła jakąś inna dziewczynka.

Lekko uśmiechnęłam się do niej. Następne parę godzin spędziłam na bawieniu się z małymi wilkami. Biegaliśmy, rysowaliśmy, graliśmy w piłkę nożną i bawiliśmy się w chowanego. Nie wiem jakim sposobem za każdym razem znajdowali mnie pierwszą. W pewnej chwili stwierdziłam, że ściągnę bluzę, którą dostałam od Matt'a. Dzieci zdecydowały, że pójdziemy do lasu na spacer. W tej sytuacji nie miałam nic do gadania. Mój głos przeciwko ich wszystkich. Źle to by się skończyło. Gdy byliśmy już w samym środku lasu. Usłyszałam jakiś szelest. Małe wilki również to usłyszały i otoczyły mnie ze wszystkich stron gotowe, żeby móc chronić mnie. W pewnej chwili zaczęły nawzajem warczeć. Nie wiedziałam co się dzieje. W tej chwili zobaczyłam twarz, której nie chciałam już nigdy więcej w życiu zobaczyć.

-Tęskniłaś?



Więź przeznaczenia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz