Wtedy pobiegłam w jego stronę i znalazłam się w jego ramionach. To tutaj czułam się bezpiecznie. I wtedy usłyszałam ważne dla mnie słowa.
-Nic Ci już nie grozi. Jesteś bezpieczna.
-Matt? Jesteś tutaj.-powiedziałam.
-Oczywiście, słoneczko. Zawsze będę przy Tobie.-powiedział.
Wtedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. To nie wróży nic dobrego. To mogła być tylko jedna osoba. William.
-Proszę, proszę, proszę. Czyżby to nie alfa najpotężniejszej watahy? Ten, który nie umie ochronić własnej partnerki?
-Zamknij się. Zaraz Cię zabiję.-zawarczał na niego.
-Własnego brata zabijesz?-zapytał z ironią.
-Nie jesteś moją rodziną!-krzyknął.
-Matt.-powiedziałam spokojnie.- Musisz się uspokoić.
Wtedy ze schodów usłyszałam podniesiony głos Leny.
-Williamie Black'u! Masz się natychmiast uspokoić! Nie trzeba wszystkiego załatwiać siłą.
-Zamknij się!-powiedział w jej stronę.
W jednej chwili znalazł się przy niej. Lena cała się spięła.
-Zamknij się! Tak mi się odpłacasz za to co dla ciebie zrobiłem!-wykrzyknął w jej stronę.
W oczach Luny tego stada było widać strach.
-Swoje dziecko też skrzywdzisz?-zapytała.
-Kłamiesz!-krzyknął.-Nie słyszę bicia drugiego serca [w tobie].
-Bo je ukryłam! Czarownica mi pomogła!
WOW. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.
-Matt?-zapytałam cichutko.
-Tak, słoneczko?-zapytał.
-To czarownice też istnieją?
-Oczywiście.-zaśmiał się.-Są jeszcze hybrydy, trybrydy, wróżki, feniksy. Jest wiele istot nadprzyrodzonych.-uśmiechnął się.
-Matt?-zapytałam ponownie.-Możemy usiąść?
-Oczywiście. Chodź.
Poszliśmy w stronę salonu, który był połączony z kuchnią.
-Wszystko w porządku?-zapytał jak usiedliśmy.
-Tak. Teraz, tak.-powiedziałam.
Po paru minutach zjawili się przed nami Lena i William. Wszyscy wspólnie uzgodniliśmy abyśmy na spokojnie porozmawiali. I wyjaśnić sobie wszystkie sprawy.
-Na początku chciałam was przeprosić za wszystko co wydarzyło się w ostatnich dniach.-zaczęła Lena.-Williamie.-zwróciła się do niego.-Przepraszam, że nie powiedziałam Ci o ciąży. Ale bałam się. Bałam się tego wszystkiego. Nadal się boję. Jestem w 6 miesiącu ciąży.
-Jest to chłopczyk czy dziewczynka?-zapytał spokojnie.
-Jest to chłopczyk.-powiedziała uradowana.
-Będę ojcem. Będę ojcem.-niedowierzał.
-Dobra, dobra, dobra.-zaczął mój mate.-Wszyscy się cieszymy, ale dlaczego porwałeś MOJĄ dziewczynę. I wmawiasz jej, że jesteś moim bratem?-zapytał już zdenerwowany.
-Przepraszam. Teraz naprawdę żałuję, że to zrobiłem.-zaczął.-Tak to prawda. Jestem twoim bratem. Dowiedziałem się niedawno. Chciałem abyś cierpiał. Ale teraz nic nie ma znaczenia. Teraz najważniejszy jest mój syn. I moja mate.-na ostatnie słowa uśmiechnął się w jej stronę.-Nasz ojciec... Twój ojciec. Zrobił mojej matce dziecko i uciekł.
W tym samym czasie było słychać jak stół kawowy, który stał przed nami przewraca się.
-Wiedziałem...Kurwa, wiedziałem.-zaczął krzyczeć.
-Matt. Spokojnie.-zaczęłam ale jak zobaczyłam jego czarne oczy to od razu zamknęłam się.
-Wiedziałem, że ten skurwiel zdradzał matkę.
-Przynajmniej jesteśmy tego samego zdania o tym człowieku.-powiedział William.
-Może się dogadamy.-powiedział Matt w jego stronę.-Bracie.-dodał.
Byłam bardzo szczęśliwa, że to tak się skończyło. Chciałam wstać i przytulić się do Mata. Jak wstałam to zakręciło mi się w głowie. Ostatnie co widziałam przed zemdleniem był Matt, który był cały przerażony.
CZYTASZ
Więź przeznaczenia [ZAKOŃCZONE]
Loup-garou"Jestem Matthew Black i jestem alfą tej watahy, a ty jesteś moją partnerką. -Nie przypominam sobie żebym się na takie coś zgadzała. -Niestety nie masz na to wyjścia tak połączyła nas więź przeznaczenia."