Rozdział XXX

166 5 4
                                    


***

Cemerie podeszła do Pansy i wlała w jej usta kilka kropli Veritaserum. Dziewczyna próbowała krzyczeć i wierzgać się na wszystkie strony, jednak nie była w stanie wygrać. Po kilku sekundach jej oddech zaczął się uspokajać, a ona patrzyła się nienawistnym wzrokiem w oczy Cemerie. 

- Gadaj wszystko od początku - zaczęła, łapiąc ją za włosy i obracając tak, by inni ją dobrze widzieli - Kto za tym wszystkim stoi, gdzie się ukrywacie i ilu Was jest? Wymieniaj wszystkich z imienia i nazwiska!

- Jest nas bardzo dużo - odpowiedziała Pansy, krzywiąc się - Nie znam każdego osobiście. W ścisłym gronie jestem ja, Tora Kennedy, Rudolf Lestrange, Gawain Robards, Stefan McKinnon, Armida Pins, Lora Fox, Karol Henning i Anna Ulma. 

Na te słowa w Pokoju Życzeń zaległa największa chyba do tej pory cisza. Wszyscy zszokowani wpatrywali się w Pansy, nie mogąc uwierzyć w słowa, które właśnie wypowiedziała. 

- Armida Pins? - zaczęła jako pierwsza Andromeda - Jesteś pewna, że dobrze powiedziałaś? 

- Tak - odpowiedziała jej Pansy - Armida chce zemsty, głównie na Tobie. Ona nigdy nie mogła związać się z mężczyzną, którego kochała, a Ty mimo, że zostałaś wydziedziczona, wiodłaś sobie spokojne życie. Miałaś kupę pieniędzy, niczym się nie musiałaś przejmować. Może i Twoim mężem był szlama, ale przynajmniej Cię kochał. Armida nie miała tyle szczęścia. A teraz po wojnie znów Ci się udało. Zakumplowałaś się na nowo z młodszą siostrzyczką i znów wiodłaś szczęśliwe życie.

- Znów mi się udało...? - wyjąkała Andromeda, a w jej oczach zaszkliły łzy - TY WSTRĘTNA SZUMOWINO! - wrzasnęła, że aż wszyscy podskoczyli i podbiegła do Pansy, zaczynając szarpać ją za włosy - TY KANALIO! TY MENDO! 

- Andromeda, spokojnie! - Kingsley podbiegł do niej i odciągnął od Pansy roztrzęsioną kobietę - Przestań, proszę!

- Przestać? - spojrzała na niego z oczami pełnymi łez - Zemsta na mnie? Ja miałam szczęście? Pewnie, szczęściara ze mnie, bo straciłam na wojnie tylko męża i córkę! Zabiję ją, jak ją spotkam, ZABIJĘ! 

Do Andromedy podbiegła też Narcyza i wspólnie z Kingsleyem zaczęły ją uspokajać. Cemerie dała jej kilka kropli eliksiru uspakajającego, a Bellatrix poklepała ją, niby to z czułością, po ramieniu. Gdy po kilku chwilach Andromeda uspokoiła się, wtedy odezwała się McGonagall. 

- Powiedziałaś jeszcze... - zaczęła, niepewnie zerkając na Andromedę - Alma Ulma? Profesorka Historii Magii w mojej szkole?

- Dokładnie ta - odpowiedziała Pansy - Anna może i nie czuła potrzeby osobistej wendety, ale ją również zdenerwowało to, jak wiele osób po wojnie się panoszy. Jak Malfoyowie znowu wracają do łask, a Potter układa sobie życie, jakby był królem świata. Też miała tego dość i też chciała zemsty. 

- Czy to Anna jest odpowiedzialna za wybuch w Hogwarcie? - spytała McGonagall. 

- Tak - odpowiedziała Pansy - To ona przyniosła z archiwum stare zdjęcia sławnej dziesiątki i to ona wysadziła je w powietrze razem z Izbą Pamięci. 

- Dobry Merlinie - wyjąkała profesor Sprout, łapiąc się za serce. 

- I Lora Fox, tak? - upewnił się Kingsley - To ona zatruła Franka i Alicję Longbottomów oraz innych pacjentów? 

- Tak - odpowiedziała Pansy - Lora nie miała motywów do zemsty. Zależało jej tylko, żeby jakoś mogła wykorzystać swoje zdolności do eliksirów. 

Siostry Black: Nowa Wojna [4]Where stories live. Discover now