Rozdział XVIII

180 4 1
                                    

[Występują wulgaryzmy]

***

- Zapakowałeś kamerę, Karolu? - zapytała Umbridge późnym wieczorem. 

- Tak - odpowiedział mężczyzna. 

- To tak ją zostaw, ale nie wysyłaj jej rano. Najpierw poślemy im niespodziankę, przygotowaną przez Torę i Ritę - uśmiechnęła się jadowicie Umbridge - Kamerę z filmem wyślemy jakąś chwilę później.

- Co przygotowałyście?

- Oh - zaśmiała się - Rita Skeeter jednak będzie wydawać swoje czasopismo częściej, niż raz w miesiącu. 

***

Następnego ranka każdy rozpoczął swoją nową pracę. Choć początkowo wszystko to wydawało się być dziecinnie proste, okazało się, że nie tak łatwo równocześnie zajmować się pracą i poszukiwaniem wskazówek i podejrzanych. Ginny z Romildą spędziły swój pierwszy dzień na nauce. Nie miały żadnego przeszkolenia, dlatego ich obowiązki miały się ograniczać jedynie do pomocy pacjentom, a w przypadku potrzeby interwencji, miały wezwać wykwalifikowanego Uzdrowiciela. Harry w Hogwarcie obserwował każdego bardzo dokładnie, nawet profesorów ze starej kadry. Był niemal pewien, że nikt z nich nie jest w to zamieszany, ale wolał nie być za bardzo pewnym swoich odczuć. Christian, zgodnie z tym, co mówił dzień wcześniej, zakupił lokal na ulicy Pokątnej, w którym razem z Blaisem założyli biuro rachunkowe. Ron z Parvati zaczęli odbudowywać sklep, w czym oczywiście pomagał im George, ale również Percy i Bill. Lucjusz powrócił do pracy w Ministerstwie Magii, a jego gabinet powiększył się tak, żeby swobodnie zmieściło się w nim też biurko Andromedy. 

- Nie wiem co mam robić - powiedziała kobieta, rozkładając ręce - Lucjuszu, ja nigdy nie pracowałam, nawet nie wiem, co taka sekretarka powinna robić. 

- Nic się nie martw - zaśmiał się Lucjusz - To wszystko przecież dla zmyłki. Możesz się gdzieś przejść. 

- Robards nie przyszedł?

- Nie. Ale Kingsley wysłał mu list - odpowiedział, wkładając ręce do kieszeni - Może chociaż coś odpisze. 

- Oby. Ja nie wiem, jak my sobie z tym wszystkim damy radę. 

***

- Dobra - zaczął Kingsley, gdy późnym po południem spotkali się wszyscy na Grimmauld Place - Macie coś ciekawego?

- W Mungu sprawdzają nie tylko wszystkie lekarstwa, ale też żywność - powiedziała szybko Ginny - No i nikt nie ma tam wstępu, zakaz odwiedzin. 

- Żadna z pielęgniarek nie wydała nam się podejrzana - dodała Romilda - Ale dzisiaj byłyśmy tylko na oddziale Wypadków Przedmiotowych. Z nami były tylko trzy inne pielęgniarki: Susan Bones, znamy ją ze szkoły i z pewnością nie jest odpowiedzialna za zatrucia. Druga to Emilia Hartz, Niemka, która przyjechała tu do pracy, uczęszczała do niemieckiej szkoły magii. Też jest bardzo sympatyczna i dosyć energiczna, ale również nie wygląda na taką, która mogłaby mieć coś z tym wspólnego. No i trzecia to pani Diana Coles, starsza kobieta, powinna być już na emeryturze, ale lubi pomagać. Również zero jakichkolwiek złych intencji.

- Dziękuję Wam - powiedział Kingsley - Ale pamiętajcie, że wygląd to nie wszystko. Ja przez dwadzieścia pięć lat myślałem, że Tora Kennedy jest wspaniałą pracownicą i wszystko można jej powierzyć. A okazała się totalną wariatką. A jak tam na Pokątnej?

- Koło nas nikt nie przechodził - odpowiedział Ron - Całe otoczenie jest nadal zrujnowane, jeszcze nikt do końca wszystkiego nie odbudował. 

Siostry Black: Nowa Wojna [4]Where stories live. Discover now