- Rozmawialiście z tą uzdrowicielką Katie? - spytał Harry Kingsleya - Tą, która podała truciznę Longbottomom?
- Tak - odpowiedział minister - Ale była cały czas w swoim domu z rodzicami, którzy to potwierdzają. Nie wiem co się dzieje, Harry, ale zaczynam się niepokoić. Te wybuchy, ataki... najgorsze jest to, że nawet nie mamy żadnych podejrzanych.
Harry zamilkł. To, co się działo z pewnością było bardzo umyślnie zorganizowaną próbą wywołania kolejnej wojny. A on doskonale wiedział, kto za tym stoi. Wiedział, że już dłużej nie może tego ukrywać przed Kingsleyem. Im dłużej zwleka z powiedzeniem prawdy, tym więcej osób może zginąć, a to już nie były żarty. Pytanie tylko, czy da radę wszystko powiedzieć, nie zdradzając przy tym, że Bellatrix Lestrange i Cemerie Decident jednak żyją.
- Harry - zaczął minister - Wszystko w porządku?
- Eee... tak, tak - odpowiedział szybko - Daj znać, jakbyście się czegoś więcej dowiedzieli. Muszę iść.
-Jutro przyjdzie do Ciebie Stefan McKinnon - dodał Kingsley - Młody człowiek, niewiele starszy od Ciebie. Chce się uczyć na aurora. Wprowadzisz go?
- Pewnie - odpowiedział Harry, nie za bardzo skupiając się na tym, co mówi do niego minister - Wprowadzę.
***
- Dobra, za chwilę trzeba iść - powiedziała Hermiona, wchodząc do salonu na Grimmauld Place - Wow, ja bym Was nie poznała.
Przed nią stali Bellatrix, Cemerie i Aidan, wszyscy wyglądający jakby faktycznie wybierali się na coroczne rodzinne wakacje. Bellatrix miała zrobione dwa długie warkocze, które idealnie pasowały do jasnoniebieskiej sukienki. Na nią miała narzucony cienki, biały płaszczyk, a na głowie niebieski kapelusz. Cemerie spięła włosy w wysoki kucyk. Na sobie miała różową sukienkę, sięgającą jej do kolan i płaszczyk w podobnym odcieniu. We włosy wsunęła diamentową opaskę. Natomiast Aidan miał na sobie zwykłe jeansy i biały t-shirt, na którym miał narzuconą skórzaną kurtkę.
- Wyglądamy jak trójka idiotów - skomentowała Bellatrix - Gdyby mnie teraz Czarny Pan zobaczył, to nigdy by nie chciał, żebym została matką jego dziecka.
- Dobra, skupcie się teraz - do salonu weszła Andromeda w długim szlafroku - Hermiona i Draco pojadą z Wami na lotnisko. Gdy tylko wylądujecie na Lanzarote, musicie kierować się na plażę Caleta de Famara, tam podobno widziany był Lucjusz z tą wariatką, co opisała Rita.
- Dlatego podejrzewamy, że ona również została zmuszona do współpracy z tą całą Torą - dodał Harry - Więc jak się Wam uda, to jej też szukajcie.
- Przecież oni już mogą zdążyć wrócić zanim ich znajdziemy - powiedziała Bellatrix - Ten cały plan nie ma najmniejszego sensu.
- Nie ma - zgodziła się Andromeda - Ale to jedyny, jaki mamy. A teraz najważniejsze, czyli powrót.
- Mamy się kierować do najbliższego kominka i z niego przemieścić się tutaj - powiedziała Cemerie - To już też wiemy.
- Macie Pelerynę - powiedział Harry, wręczając Aidanowi przeźroczysty płaszcz - I... nie wiem dlaczego, ale ufam Wam.
- Sprowadzimy Blondasa i tą szmatę - odpowiedziała Bellatrix - O ile jej wcześniej nie zabiję.
- To kolejna sprawa - westchnęła Andromeda - Żadnych Zaklęć Niewybaczalnych. Strzelcie w nią Drętwotą i ją tu sprowadźcie.
- Co to jest Drętwota? - zapytała Bellatrix znudzonym głosem.
- BELLA! - krzyknęła Andromeda - ŻADNYCH ZAKLĘĆ NIEWYBACZALNYCH!
YOU ARE READING
Siostry Black: Nowa Wojna [4]
FanficKiedy już wszyscy myślą, że jest dobrze, nagle wszystko się zmienia. Czy uda się uratować Narcyzę i odnaleźć Elise? Czy napastnik działa w pojedynkę, czy w grupie i czy uda go się schwytać? To wszystko i więcej w tej części opowieści.