Rozdział 2 Przyjaciel do pierwszych kłopotów część 1

319 9 132
                                    


Piosenką przewodnią tego rozdziału jest:

W tym rozdziale chciałem się trochę pobawić serialowym humorem doprawione to jest szczyptą filozofii. Czy mi wyszło? Według mnie nawet, nawet. Rozdział wrzucam nieco na szybko bo nie mam za bardzo czasu jeszcze raz go przejrzeć. Więc zaglądajcie tu od czasu do czasu bo mogą pojawiać się korekty. To samo tyczy się uwag odnośnie gramatyki czy interpunkcji. Cóż to tyle i udanej lektury życzę.

Kiedy nastał kolejny poranek jako pierwsza do pokoju w którym przebywał Ian zeszła Luz ubrana w swój szkolny uniform, a tuż obok niej szedł zaspany Król który przecierał co jakiś czas oczy szeroko przy tym ziewając.

Hooty i Ian kończyli akurat swoją całonocną debatę która była pełna najróżniejszy opowieści oraz zwrotów akcji dlatego obaj byli w świetnych humorach. Hooty może i nie grzeszył inteligencją, ale miał poczucie humoru nieco dziwne, ale miał. Co prawda Ian nie miał za dużego porównania jeśli chodzi o humor bo przez niemal całe życie nie miał okazji ani powodów do śmiechu tym bardziej takiego.

Kątem oka Ian dostrzegł przyglądających się mu zdziwionych Luz i Króla, ale udał, że ich nie zauważył.

- Wszystko, co dobre szybko się kończy, może wieczorem to powtórzymy?- Zaproponował i przeciągnął się leniwie. Bardziej z przyzwyczajenia niż z konieczności w końcu był duchem i nie musiał tego robić, ale takie odruchy w niewielkim stopniu sprawiały, że zapominał, że jest duchem.

-Hoot, hoot jasne. Dziękuje, że mnie wysłuchałeś przyjacielu Hoot, hoot- Hooty zadowolony z całonocnej rozmowy wrócił na swoje miejsce.

- Przyjemność po mojej stronie.- Rzucił na koniec Ian.

- Długo rozmawialiście?- Wydusiła zaskoczona Luz.

Ian pokręcił głową, starając się oszacować czas, jaki spędził ze swoim nowym towarzyszem rozmów- Całą noc- Odparł po chwili.

- Nie mów, że słuchałeś tego jego bełkotu całą noc.- Chichotał Król, chyba nie do końca dowierzał w to, co Ian powiedział.

- Bełkotu? Być może, i owszem słuchałem- Odparł, marszcząc nieco brwi- Co nie zmienia faktu, że rozmowa z nim była na swój sposób fascynująca- Ian uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie tematy, jakie poruszali. Kto nie słyszał, niech żałuje.

- Hooty i humor?- Król roześmiał się na cały głos- Nie rozumiem jak ktoś, może uważać za zabawne, rozmowę z kimś, kto zjada muchy i komary- Król rozbawiony machnął ręką.

Ian zmarszczył brwi, a jego twarz wykrzywiła się w grymasie.

- Bardzo byś się zdziwił, ale Hooty potrafi rozmawiać też inne tematy niż wyższość jedzenia much nad innym robactwem. A jeśli tak bardzo ciekawi cię co uważa za zabawne, to z radością ci opowiem.

Ian wbił w Króla swój wzrok, a sam Król poczuł nagle dreszcze na plecach. Już samo to dawało Królowi nieco do myślenia, ale to był tylko wstęp do rozmowy.

Ian przeszył Króla wzrokiem, a było to wyjątkowo chłodne spojrzenie. Uczucie, jakie temu towarzyszyło, sprawiło sam Król, poczuł nagle dreszcze na plecach. Co już samo w sobie dawało Królowi nieco do myślenia, ale to był tylko wstęp do mało przyjemnej dla niego rozmowy.

- Spróbuj przez 5 lat nie opuszczać domu, w którym nikt cię nie słucha poza jednym wyjątkiem, a jedynymi twoimi towarzyszami są postaci z książek, a później przez kolejne 10 lat przeleżeć gdzieś jako kamienna figurka. I zobaczymy, jak po takich doświadczeniach wyglądałoby twoje poczucie humoru- Odparł ostro Ian, który jako jedyny w tym domu mógł się postawić na miejscu Hooty, bo temat znał aż za dobrze.

Upiór ze Wrzących WyspOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz