Rozdział 3 Przyjaciel do pierwszych kłopotów część 2

292 7 178
                                    

Tym razem zamiast jednej piosenki daję całą składankę, aby przyjemniej się wam przebijało przez kolejne zdania :)

Nie bójcie się długości rozdziału, bo według mnie jest on całkiem ciekawy i kosztował mnie sporo pracy i czasu dlatego liczę, że ci którzy dotrą do końca nie będą zawiedzeni ^^


W tym samym czasie w zamku Imperatora Belosa panowało zamieszanie spowodowane wizytą kogoś, kogo imperator, uznał za ważnego. Wszyscy dostępni członkowie sabatu dostali rozkaz stawienia się przy głównej bramie.

- Kto wydał rozkaz otwarcia bramy?- Kikimora zdziwiona zamieszaniem zaczepiła jednego z członków cesarskiego sabatu.

- Nie wiem, ale mówią, że pojawił się ktoś ważny. Przepraszam, ale się śpieszę- Ukłonił się i pobiegł na swoje stanowisko.

Odpowiedź była lakoniczna, ale świadczyła o tym, że nikt tak naprawdę nie wie, kto przybył.

- Hmmm- zamyśliła się lekko zaniepokojona, że nikt jej nie poinformował o tej wizycie, a przecież to ona jest odpowiedzialna za tego typu sprawy -Zobaczmy kto to.- Powiedziała do siebie i również ruszyła w kierunku wejścia do pałacu.

Na miejscu faktycznie wyglądało, że to rzeczywiście musi pojawić się ktoś ważny, bo zebrało się sporo cesarskich sług którzy stali w szyku po obu stronach korytarza, ale Kikimora dalej nie wiedział, dla kogo to powitanie i dlaczego nikt jej o tym nie powiedział.

Nagle w korytarzu rozległy się odgłosy kroków oczom Kikimory, ukazała się  kobiety w kapturze. Miała na sobie standardowe cesarskie szaty, które świadczyły, że osoba ta piastowała kiedyś wysokie stanowisko, ale były one znoszone i naznaczone przez czas. Eskortowało ją dwóch członków cesarskiego sabatu. Kiedy kobieta zdjęła kaptur Kikimora, już wiedziała kto, jest tym specjalnym gościem.
- Iris Fallmoon.- Powiedziała, patrząc na nią z lekkim grymasem na twarzy, który dzięki wysokim kołnierzom, jakie miała, był niewidoczny dla innych. Teraz wiedziała, dlaczego nikt jej o tym nie powiedział. Gdyby wiedziała, to w życiu by jej tu nie wpuściła.

- Minęło sporo czasu Kiki.- Uśmiechnęła się złośliwie.

- Prawie 10 lat.- Doprecyzowała.- Nic się nie zmieniłaś.

- Komplement? Z twoich ust? Słowa troski z twojej strony? To doprawdy ujmujące- zaśmiała się ironicznie.- Ty za to się zmieniłaś. Na lepsze jak widzę. Bo widzę, że moje dawne stanowisko dobrze ci służy, a sama wiesz, jakie były nasze relacje kiedyś.- Skwitowała Iris, która wiedziała jak Kiki, aż gotuje się w środku ze złości na jej widok, ale umiejętnie to maskowała.

Kikimora nic nie odpowiedziała, nie chcąc dać się sprowokować elfce, ale pamiętała, że w dawnych czasach Iris była jej rywalką, a ich relacje, były delikatnie mówiąc chłodne. Bardzo chłodne. W końcu wygnanie Iris to był jej pomysł, aby ją upokorzyć. Jednak teraz Kikimora miała pozycję i szacunek, o który z nią kiedyś rywalizowała, a dziś jej stara rywalka wróciła jak gdyby nigdy nic. Kikimora miała wrażenie, że Iris się zmieniła. Nie wyglądała, jakby chowała urazę lub planowała się na niej odegrać. To było dziwne i lekko niepokojące, ale Kikimora wiedziała, że Iris zawsze umiała ukryć swoje prawdziwe zamiary. Takie jak zdrada.

Kiedy 10 lat temu Iris dopuściła się zdrady imperatora polegającej na próbie ratowania jej ucznia, było to wówczas wielkim zaskoczeniem dla wszystkich bowiem, nikt kto ją znał nie, mógł się tego spodziewać nawet imperator Belos, który uważał ją za jedną z najbardziej lojalnych i oddanych osób w całym cesarskim sabacie. Chociaż gdyby przyjrzeć się jej historii, nie tej oficjalnej, lecz tej, o której wiedziało bardzo małe grono osób, to być może sprawy potoczyłby się inaczej. I to właśnie tę historię przywołała w pamięci Kikimora. Pamiętała, jak wiele musiała się namęczyć, aby uzyskać do niej dostęp, ale efekty był tego warte.

Upiór ze Wrzących WyspOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz