3 (bo w tamtym się pomyliłem XD)

1.4K 103 346
                                    

POV Jschlatt

-Wiesz co Quackity?

-Co się stało?- odpowiedział mi w sekundę.

-Może chcesz się czegoś napić u mnie w domu, to niedaleko stąd? (KURWA TEKST TYPOWEGO PEDOFILA XDDD)- wszystko szło tak jak przewidziałem tylko jeszcze Quackity musi się zgodzić...

-Jasne, czemu nie?- wiedziałem, że się zgodzi. Oh Quackity... nawet nie wiesz co cię czeka...

-To chodźmy- Zacząłem go znowu ciągnąć w stronę mojego domu. Chłopak jest niższy ode mnie więc był wolniejszy

-Czekaj, gdzie ci się tak śpieszy, że biegniemy?- Alex zaczął się śmiać. 

-Nie wiem tak po prostu- Również zacząłem się śmiać.

-Hej Jschlatt...?- chłopak od razu posmutniał, nie wiem nawet czemu, nie lubię tego widoku, sprawia, że sam robię się smutny... Kurwa, Jschlatt, ty masz go tylko rozkochać w sobie i go rzucić żeby cierpiał... 

-Tak?

-Cóż... ostatnio zacząłeś bardziej się ze mną spotykać, przedtem nawet na mnie nie spojrzałeś... Brzydziłeś się mnie... a teraz? Sam chcesz się spotykać, zapraszasz mnie do swojego domu... Coś musi być tego powodem..- No i tym pytaniem mnie zagiął, kompletnie nie wiem co mam mu powiedzieć, że niby mam mu powiedzieć "Spotykam się tak z tobą, bo chce cię wykorzystać i wyruchać"? Nie, zdecydowanie nie.

-Em... Ja...Ja sam nie wiem czemu- posmutniałem bardzo, chyba zaczynam żałować tej decyzji, co we mnie wstąpiło...

-Jschlatt, nie musisz mówić jeśli nie chcesz, zresztą nie ważne, nie było tematu. Prowadź dalej bo zaraz będzie całkiem ciemno.

-No dobrze, to chodź- Znowu zacząłem go prowadzić. W końcu po paru minutach doszliśmy do mojego domu.

- Wooow... Mieszkasz sam czy z kimś?- zapytał z zachwytem Alex.

- Z Wilbur'em, ale dziś go nie ma, szedł gdzieś z Niki lub Tommy'm... Nie pamiętam- Serio nie pamiętałem czy poszedł z nią czy z nim, Ale to chyba nie jest ważne. 

- W porządku...

-Dobra chodź bo zamarzniesz mi tu.- powiedziałem z troską, serio się o niego martwiłem, nie chce żeby stała mu się krzywda... 

- Dobra to chodź- Zaśmiał się trochę chłopak rumieniąc się przy tym. Kochałem jak się rumieni, jak się uśmiecha, jak robi cokolwiek... Ja chyba serio go kocham... To nie tak miało wyglądać... Trochę się zamyśliłem bo Quackity zaczął mnie wołać(?).

- Halo ziemia do Jschlatt'a!

- A-a, sory zamyśliłem się- zacząłem się śmiać nerwowo, bo dopiero teraz doszło do mnie o czym myślałem. Wziąłem jego rękę na co ewidentnie się zarumienił, i zacząłem go ciągnąć w stronę moich drzwi. Zacząłem szukać kluczy i otworzyłem drzwi. 

-Tu masz ładnie- uśmiechnął się do mnie na co się zarumieniłem co chłopak niestety zauważył...- Wszystko okej Jschlatt? Jesteś cały czerwony, nie masz jakiejś gorączki czy coś- jeszcze bardziej się zarumienił- Jezu Schlatt, dobrze się czujesz?- podszedł do mnie i przybliżył swoją twarz do mojej- Ha! wiedziałem! Rumienisz się!

-QUACKITY NIENAWIDZĘ CIĘ!- krzyknąłem na niego z czego zaczął się śmiać- NIE ŚMIEJ SIĘ ZE MNIE BO CIĘ WALNĘ!- To wcale nie polepszyło sprawy, nawet pogorszyło bo ten jeszcze bardziej się śmiał. Zignorowałem to i poszedłem do kuchni po alkohol, o kurwa... Jest tylko tequila a ten alkohol zdecydowanie nie jest dla niego... Czemu? Ahh, przez niego człowiek jest bardziej podniecony niż normalnie, a wiadomo do czego to dojdzie... Dobra jebać. Wziąłem ją do salonu bo tam mieliśmy pić...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

POLSAT W TAKIM MOMENCIE!

Ps. następny rozdział będzie pewnie taki nie dla dzieci MOŻE JESZCZE DZIŚ GO NAPISZĘ WIĘC WYCZEKUJCIE. 

(jak się podobało? Nie jest jakiś zły?)

zakazana miłość // Jschlatt x QuackityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz