TAK KOCHANI ROZDZIAŁ SIĘ POJAWIŁ JEDEN DZIEŃ PO TAMTYM, A NIE JAK ZWYKLE PO TYGODNIU XDD
POV. Jschlatt
Obudziłem się i już chciałem wstać, ale coś mi na to nie pozwalało, okazało się, że to Quackity mnie po prostu przytula. Przypomniałem sobie wczoraj... No to nara z nogami. Nie wstanę nie ma szans, już mnie boli dupa. Nienawidzę cię Alex. Po chwili on też się obudził.
-Hej księżniczko- powiedział zaspanym głosem. Ja się jedynie lekko zarumieniłem.- Boli dupa, hmm?
-A weź spierdalaj, I TAK BOLI- wydarłem się a on tylko się uśmiechnął.
-O to mi chodziło- powiedział flirciarskim głosem.
-Nienawidzę cię.- Po powiedzeniu tego chciałem wstać żeby dalej nie słuchać go, ale nogi odmówiły posłuszeństwa... świetnie... Oczywiście on zaczął się śmiać
-Co, nie możesz wstać?- Zaczął się śmiać jeszcze głośniej. Aż w końcu nabrałem sił i wstałem, jakoś. Chodziłem powoli, Alex'owi ewidentnie podoba się ten widok, pokazałem mu środkowy palec i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół i chciałem coś zjeść, ale nic nie ma do jedzenia.
-JSCHLATT!- Zaczął się drzeć z sypialni Quackity. Bez zastanowienia poszedłem sprawdzić jaka jest przyczyna darcia się na cały dom Alex'a.
-Czego- Powiedziałem jak wszedłem do pokoju. Ten tylko pokazał pająka na podłodze, był duży... BARDZO, TO BYŁA PIERDOLONA TARANTULA- O KURWA, SKĄD TAKI OGROMNY PAJĄK SIĘ TU ZABRAŁ?!
-NIE WIEM, ALE GO ZABIERZ PROSZĘ!- Błagał chłopak. Zabiłem pająka, ale żeby nastraszyć chłopaka wziąłem go do ręki i dałem przed twarz Quackity'iemu. Rozpłakał się, uroczę.- z-zabierz... proszę.- Więc go zabrałem i wyrzuciłem przez okno.
-Czemu się rozpłakałeś?- Zapytałem go, wiem, że można się bać, ale...
-Mam arachnofobię (nie jestem pewny czy dobrze napisałem).- Szczerze tego się nie spodziewałem.
-Przepraszam.-powiedziałem z żalem w głosie przez co chłopak trochę się zdziwił bo nigdy do nikogo nie mówiłem takim tonem.
-Wow... powiedziałeś przepraszam..- uśmiechnął się Quackity
-Tia- również się uśmiechnąłem.- A właśnie, nie ma nic do jedzenia.
-Idę to sprawdzić w takim razie.- Wstał i poszedł sprawdzić lodówkę.- PRZECIEŻ TY MASZ CAŁĄ LODÓWKĘ ŻARCIA!- Zawołał. Poszedłem, ale dla mnie i tak nic nie było- WIEM! Zrobię naleśniki!- Ja się tylko uśmiechnąłem.
-No dobrze, jak umiesz i chcesz to rób- powiedziałem lekko się uśmiechając. Ten włączył radio- Po co włączasz radio?
-Wtedy się lepiej gotuję- zaśmiał się.
-Skoro tak.-zaśmiałem się.
Ten robił naleśniki, a ja lekko objąłem go w tali przez co lekko się zaśmiał.
-Zatańczymy?-powiedziałem śmiejąc się
-No jasne.- Tańczyliśmy jak para młoda do melodii granej w radiu. Wtedy nie wiedziałem, że to jest ostatni taniec z nim..
Naleśniki się zrobiły i zjedliśmy.
-Jschlatt ja już muszę iść okej?
-Mhm, to pa.
-Jschlatt, możesz obiecać mi jedno..?
-Mhm, tak
-Nigdy mnie nie zostawisz, zawsze będziemy razem..?
-Jasne, ale co to za pytanie..?
-Nie ważne, do kiedyś...- Wyszedł, to było podejrzane... W tej chwili zacząłem się o niego martwić.. Co jeśli sobie coś zrobi..? NIE! Wybij to sobie z głowy, na pewno tego nie zrobi...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okej więc, no, to tyle, nie wiem kiedy wyjdzie następny
Ogólnie ta ksiązka... mam na nią nie fajne plany, ale się zobaczy.
mam nadzieje, że się podobał rozdział.
CZYTASZ
zakazana miłość // Jschlatt x Quackity
Fantasiadodatkowe ship'y: Dreamnotfound, KarlNap i jeszcze inne. Ogólnie tytuł jest jak połowa książek na wattpadzie, ale trudno. Nie miałam za bardzo pomysłu jak inaczej nazwać.