Rozdział 13

343 19 88
                                    

[Ten rozdział jest specjalnie dla Tinqa_tineczqa która nie mogła się już doczekać rozdziału, ale czekała cały czas cierpliwie loffki ♡
Ps.Muzyka w mediach też dla ciebie specjalnie ze Scott'em]

Spojrzałam szybko przestraszonym wzrokiem na Noah, a on na mnie. Z prędkością światła zerwaliśmy się wszyscy na równe nogi.

- Idź na góre do mojego pokoju! - Powiedziałam szeptem.

Jak kazałam tak zrobił. Szatyn szybko poszedł na górę, a ja i Jason wzięliśmy jedno pudełko po jedzeniu i rzuciliśmy je pod kanape. Gdy usłyszeliśmy kroki w holu jak poparzeni usiedliśmy obok siebie na kanapie przytulając się. Nie wiem dlaczego, tak po prostu wyszło.

- Cześć dzieciaki. - Moja mama weszła do pokoju miło się do nas uśmiechając.

Niezła gra aktorska mamuś.

- Cześć. - Powiedziałam oschle.

- Dzień dobry pani. - Jason wstał z kanapy i ucałował rękę mojej mamy.

- Cześć. - Przyszedł mój tata uśmiechając sie do nas.

- Dzień dobry. - Jason uścisnął z nim męską piątkę.

- Gdzie byliście? - Spytałam nie odwracając wzroku od telewizora.

- Musieliśmy coś załatwić. - Powiedziała Natalie z pogardą w głosie. - Dlaczego są 3 kieliszki na stole? - O japierdziele wino i kieliszek...

- No, ten...yyy...no jak to...Alice powiedz, bo mi słowo uciekło.

Dzieki.

- No bo tutaj w tym jednym kieliszku był...robak! Tak robak i Jason nie chciał juz z niego pic wiec mu dalam nowy...czysty. - Wymyśliłam coś na poczekaniu.

- Okej. - Rzekła oschle. - A czyje jeszcze buty stoją w holu?

- A to są moje. - Powiedział szybko. - Zawsze mam przy sobie dwie pary jakby coś mi się z jednymi stało.

- I dlatego to są dwa różne rozmiary? - Patrzyła na rozmiar?

- No, bo...jest zaniżona rozmiarówka. I dlatego mają...różne...rozmiary. - Powiedział Jason zastanawiając sie chwile co ma powiedzieć.

- Dobrze... - Powiedziała mama z morderczym spojrzeniem.

Chyba ktoś tu się domyśla.

- To my pójdziemy na górę. - Powiedziałam szybko, pociągając Jason'a za rękę.

Poszliśmy szybko na górę, a ja się prawie wywróciłam. Znowu. Gdy weszliśmy do pokoju, szybko zamknęłam drzwi i przekręciłam klucz w zamku.

- Noah? - Spytałam półszeptem. - Wyłaź! - Chłopak zaczął wychodzić spod łóżka uderzając przy tym głową o nie.

- Kurwa! - Syknął szatyn łapiąc się za obolałe miejsce.

- Ciszej! - Skarciłam go. - Chcesz żeby sie skapnęli, że tu jesteś? Bo ja nie!

Gdy szatyn w końcu wygramolił się spod łóżka zaczęliśmy myśleć nad tym co zrobić aby Noah przemknął się niezauważony.
Po dłuższych przemyśleniach doszliśmy do wniosku, żeby Stell wyszedł oknem w moim pokoju. Tak jak wtedy gdy mi przyniósł pamiętnik. Ja i Jason zajmiemy czymś rodziców, a Noah się wtedy sybko przemknie. Miejmy nadzieję, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem, bo jak nie to nie żyje i ja i Noah.

Ja z Jason'em zeszlismy na dół i zaczęliśmy zagadywać moich rodziców.

- A więc może opowiedzą mi...nam państwo jak to jest pracować w dużej korporacji oraz być lekarzem. - Uśmiechał się sztucznie Jason. Oboje nie chcieliśmy o tym słuchać, ale to był jedynu mądry sposób, na to aby z nami dłużej porozmawiali.

(Nie)idealnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz