Rozdział 1

612 34 20
                                    

Rozbrzmiał dzwonek na przerwę po nieszczęsnej fizyce. Mam dość tego przedmiotu. Serio.

Spakowałam rzeczy do plecaka i już miałam wyjść z sali gdy usłyszałam głos pana Tom'a Keatinga.

- Alice pozwól na chwilę.

- Słucham? Stało się coś? - powiedziałam miłym i spokojnym głosem.

- Nie, Alice. Tylko wiesz ze masz oceny najlepsze w całej szkole prawda?

- No chyba tak...

- No, a więc wczoraj dzwoniła do mnie twoja mama - tylko nie to... - i mówiła żebym ci dał jakieś korepetycje z fizyki, bo dostałaś pięć z ostatniego sprawdzianu. Ja osobiście nie widze takiej potrzeby, bo jesteś zdolna i umiesz nawet więcej niż ja. Zrobiłaś tylko jeden błąd w zadaniu którego sam za bardzo nie umiem. I już ci wstawie tą szóstkę jak odpowiesz na jedno pytanie dzięki któremu zdobędziesz ten jeden brakujący punkt.

- O mój Boże, tak bardzo panu dziękuje!

- Nie ma sprawy, a więc pytanie brzmi tak. Czy rodzice nie kładą zbyt dużego nacisku u Ciebie na naukę? - um...

- A to nie ma być jakieś pytanie dotyczące fizyki? - spytałam zaskoczona.

- Pytanie, to pytanie. Więc?

- Nie. Nie kładą zbyt dużego nacisku. Na prawdę.

- Dobrze. Masz szóstkę, a teraz idź i odpocznij trochę.

- Dziękuję panu bardzo! - wybiegłam z klasy zadowolona jak nigdy dotąd.

Idę uśmiechnięta po korytarzu gdy wpada na mnie jakiś chłopak przez co moje książki wypadają mi z rąk.

- Uważaj jak łazisz kujonie! - no tak. Normalka.

Nic nowego serio. Jestem już przyzwyczajona. Kucnęłam aby pozbierać książki. Gdy jest zbierałam książki Steven zabrał mi plecak i jeszcze z niego wszystko wyrzucił. Normalka. Steven jest jednym z najpopularniejszych osób w szkole. U nas jest taka "Elita". A do tej "Elity" należy Noah Stell, Marinette Deverre, Kylie Roberts, Steven Davis i Scott Anders. Ogólnie to Marinette i Kylie potrafią być miłe i raczej się ze mnie nie śmieją ale bywają pewne sytuacje gdzie po prostu...no nie będę kończyć, bo każdy wie o co chodzi. No cóż Noah i Scott też są czasem mili. Mówiąc czasem mam na myśli gdy coś im odwali. Bo tak to...to nie.

Idę do sali na angielski i widzę już w klasie nasza nauczycielkę Elain Johnson. Taka starsza pani, bardzo miła. Bynajmniej dla mnie. Pani Elain ma siwe włosy i jest dosyć przy kości. Usiadłam w ławce oczywiście sama, bo kto by chciał siedzieć z dziwadłem i kujonką? A no nikt. I w tym leży problem.

- Dobrze, sprawdziłam wasze sprawdziany - o nie... - Była tylko jedna szóstka którą dostała Alice King - na te słowa poczułam te wredne spojrzenia na mnie i usłyszałam te cholerne szepty.

Chcę być normalna...

- Te kujonko - usłyszałam szept Stevena za plecami ale nawet nie zareagowałam, bo pewnie to coś co mnie obrazi. - O ktoś tu się obraził. Nieładnie.

Przewróciłam tylko oczami na te słowa, a za parę sekund poczułam okropny ból. No tak ktoś mnie zaczął ciągnąć za włosy. Mówiąc ktoś mam na myśli Davis'a.

Steven Davis to rozpieszczony dzieciak co ma całą górę pieniędzy i się z tym nie kryje. Poza tym ma brązowe włosy i niebieskie oczy. Jest średniego wzrostu i ogólnie jest szczupły.

- Dobrze...wszyscy już znają swoje oceny. A teraz pewne sprawy organizacyjne. Jak wiecie jest już 20 listopada. I za trochę więcej jak miesiąc są święta. Nasza szkoła organizuje świąteczny bal, który się odbędzie 19 Grudnia. Wszyscy mają na niego przyjść. Bez wyjątków - Pani Elain spojrzała w tym momencie na mnie. Jasne chuj mi w dupę - bo inaczej się wtedy policzymy.

(Nie)idealnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz