Rozdział 8

392 20 10
                                    

Słońce zaczęło mi świecić na twarz i razić jak cholera. Matko jak ja nie lubie słońca. Zgaście je proszę. Zbyt mi tu wygodnie. To łóżko jest jak taka milusia i mięciusia chmurka. Wieczorem było twarde jak skała, a teraz mięciusia chmurka. Jak to działa, że tak jest? Dobra trzeba ogarnąć gdzie jestem i która godzina. A więc tak...jestem na łóżku u Noah...a godzina jest...11.00?! O cholera ale późno! Wstałam z łóżka jak poparzona i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Przeczesałam włosy palcami, bo nie ma szczotki i wzięłam szybki prysznic. Wypłukałam sobie w buzi sama wodą, bo nie mam pasty do zębów. Ubrałam sie w ciuchy które miałam wczoraj na sobie i zeszłam na dół do kuchni. Zobaczyłam Noah w jakiejś zwykłej szarej koszulce, który coś gotuje. To on umie gotować?

- Dzień dobry - powiedział zadowolony.

Zięwnęlam mocno i powiedziałam:

- Hej...wiesz co? Masz bardzo wygodne łóżko.

- Bo moje - powiedział śmiejąc się.

- Tak, tak jasne...

- Skoro nie to pewnie dlatego, że ja tez na nim spałem razem z Tobą - powiedział usmiechając się.

- Wmawiaj sobie. Co tam gotujesz?

- Naleśniki.

- O matko uwielbiam naleśniki! - powiedziałam podchodząc do niego.

- Hej dzieci - przyszła Grace zadowolona.

- Hej Grace - powiedzieliśmy w tym samym czasie i zaśmialiśmy się.

- Widzę, że dobrze spędziliście noc.

- Nawet bardzo dobrze bym powiedział.

- Dokładnie.

- Zabiezpieczaliście się? - chwila co?

- Ale my nie... - zaczął chłopak.

- Haha szkoda, że nie widzieliście swoich min - Grace zaczęła się śmiać.

Chyba lubi żartować.

- No tak... - powiedział Noah. - Chcesz naleśnika?

- Wiesz dobrze, że nie mogę jeść takich rzeczy.

- Ale przecież od jednego ci nic nie będzie - powiedział chłopak.

- Wole nie ryzykować. Idę obudzić tego śpiocha Tommy'iego.

Gdy Grace się oddaliła spytałam Noah po cichu:

- Dlaczego Grace nie może jeść naleśników?

- Miała zawał i ma teraz specjalną dietę.

- I nadal tu pracuje? Nie powinna odpoczywać?

- Sama chciała, a moi rodzice też nie byli za tym żeby odeszła.

- To nie zmienia faktu, że nie powinna pracować. I to jeszcze jako gosposia.

Szatyn tylko spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.

Współczuje Grace. Nie dość, że miała zawał to jeszcze tu pracuje. Zawał musi być straszny...brr...

***

Okej dochodzi 13.00 i idę z Noah właśnie do parku. Na głowie mam kaptur tak samo jak chłopak. Tylko ja mam jeszcze jego czarne raybany, a on ma kurtkę. Wyglądamy pewnie jak jakaś banda zbirów. Ale co tam ważne, żeby nikt mnie nie rozpoznał. Bardzo się boję. A co jeżeli naprawdę przyjdą moi rodzice zamiast Hannah? Przecież ja wtedy jestem martwa. Mogłam jeszcze napisać wcześniej testament na wszelki wypadek. Tak jakbu coś mi się stało. Kurde naprawde trzeba było napisać ten testament. Teraz żałuje.

(Nie)idealnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz