Zeszłam powoli po schodach czując jak rośnie mi wielka gula w gardle. Ręce zaczęły mi się pocić, a kolana pode mną uginać. Po plecach przeszedł mnie dreszcz i poczułam jak flaki wywracają mi się na drugą stronę ze stresu. Zobaczyłam mamę z założonymi rękami patrzącą morderczym wzrokiem.
- Co to jest?! - Wyciągnęła w moją stronę rękę, w której trzymała telefon, a w nim był filmik ze mną i Noah, jak się całujemy na balu. - Masz zamiar mi powiedzieć czy będziesz milczeć?!
Oczy zaczęły mnie piec od łez, które do nich napłynęły. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Patrzyłam przed siebie obojętnym wzrokiem. Naprawdę ktoś nas nagrał? Tylko dlaczego?
Nagle zobaczyłam ciemność. Leżałam na podłodze, a policzek strasznie mnie zaczął piec i boleć jednocześnie. Nie wiedziałam co się stało. Przyłożyłam rękę do obolałego miejsca i gdy już normalnie widziałam spojrzałam na mamę patrzącą na mnie z wściekłością, a ona była cała czerwona ze złości. Podniosłam się i stanęłam naprzeciwko jej tak blisko, że nasze twarze dzieliły milimetry. Spojrzałam jej w oczy w których nie widziałam nic innego niż pogardę i złość. Patrzyłam tak jeszcze chwile po czym pobiegłam łapiąc szybko kurtkę i buty, które ubrałam już na dworze. Zarzuciłam szybko na siebie kurtkę i zaczęłam biec w dobrze znaną mi stronę. Często tam przychodziłam przed szkołą, albo po lekcjach jak skończyliśmy je wcześniej. Zawsze tam chodziłam z Bryan'em. Lecz odkąd go z nami nie ma niw było mnie tam.
Po około 15 minutach byłam już nad stawem nad który zawsze chodziłam z Bryan'em. Czasem wymykałam się w nocy z domu żeby z nim pójść nad jezioro. Rozpalaliśmy ognisko i się wygłupialiśmy. Czasem nawet się kąpaliśmy. Oczywiście wcześniej biorąc jakieś czyste ciuchy, aby móc się przebrać w jakieś suche ciuchy. Jednak czasem to wszystko było spontaniczne i mokrzy przychodziliśmy do domu. Chciałabym do tego wrócić.
Otrzepałam ławeczkę ze śniegu i na niej usiadłam. Patrzyłam na kołysząca się wodę, a w oddali widziałam grupkę ludzi idących gdzieś i śmiejących się przy tym. Była też dwójka satruszek idących ze sobą pod ramię i zapewne popychających pierdoły. Trzcina i trawa kołysała się na wietrze, a w oddali słyszałam szczekanie psów. Siedząc tak marzłam i myślałam nad życiem. Nad tym co sie ostatnio dzieje. To wszystko jest popierdolone (tak przeklinam w myślach) i chore. Błagam niech ten koszmar się skończy.
Niestety, to jeszcze nie koniec.
***
- Chodź Alice! - Wołał za mną chłopak.
- Bryan to zły pomysł! - Krzyczałam.
- Alice życie jest zbyt krótkie żeby z niego nie korzystać, tylko siedzieć przy tych książkach i słuchać się swojej mamuśki dziwki i tatuśka hazardzisty!
Usiadłam gwałtownie na łóżku i zaczęłam ciężko oddychać. To sen. To pieprzony sen. Ale Bryan ma racje. Życie jest na to zbyt krótkie. Nie mogę siedzieć tylko przy tych książkach. Muszę się rozerwać. Chwila...tatuśka hazardzisty? Mój tata jest hazardzistą?
Przetarłam twarz rękoma i spojrzałam na zegar na szafce nocnej, który wskazywał 5:10. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, za którym robiło się już widno. Zgarnęłam ocieplaną szarą bluzę i przebrałam się w szare dresy, a swoje włosy związałam w kucyka. Pomimo leżącego śniegu ubrałam swoje białe adidasy i poszłam pobiegać. Zeszłam na dół bezszelestnie starając się przy tym nikogo nie obudzić. I wyszłam na dwór. Mróz, a ja biegam. Bieganie jest dla mnie sposobem na odreagowanie pewnych rzeczy. Jedni piją, inni grają, a ja biegam, jednocześnie utrzymując przy tym kondycje. To jednocześnie zdrowy tryb życia, a także sposób na odreagowanie i przemyślenie wszystkiego.

CZYTASZ
(Nie)idealna
RomanceAlice to 17-letnia uczennica z której każdy może brać przykład. Ma same szóstki i zawsze zajmuje miejsce w jakichś konkursach oraz projektach. Przez wszystkich kochana i "idealna". Jednak nikt nie wie co kryje się pod tym niepozornym uśmiechem. Czy...