Na początku tylko napiszę, że dalsze rozdziały są o wiele lepsze.
Mała szatynka siedziała na parapecie patrząc w okno. Jej ojciec jako żołnierz został wysłany na wojnę. Był z jednych lepszych żołnierzy w tym regionie. Wyjechał z domu ponad miesiąc temu wyjechał, a nie wysłał żadnego listu. Daphne była zawsze bardziej przywiązana do ojca, a to czemu?
Matka była pracoholiczką. Pracowała w szpitalu jako bardzo dobra pielęgniarka, więc w tych czasach miała nawałnicę pracy. wcześniej przed wojną bardzo dużo pracowała, ale teraz jeszcze więcej. Ojciec był zawsze przy niej. Rozmawiał z nią o każdym możliwym temacie. To on zawsze przychodził do szkoły po nią czy pomagał w najmniejszych błahostkach. To on ją wychował i zawsze mogła na niego liczyć.
Ale gdy jej tata wyjechał była prawdziwą tykającą bombą z charakteru. Nie miała komu się wygadać, więc wszystko tłumiła w sobie. A do tego mało osób mogło opanować jej charakter, bo miała dosyć wymagający. Do tego przyszła kolejna sprawa. Matka nie mając czasu i pewnie chęci, ale też bojąc się o szatynkę wysyła ją do jej przyjaciółki z lat studii na wieś daleko od wojennego zgiełku. Od małego nie lubiła jak ktoś decydował za nią, więc taka decyzja nie przypadła jej do gustu. Od wyjazdu zaczęła się co raz więcej z nią kłócić, głównie przez przeciwieństwo charakterów.
Jej matka Angelina była niską blondynką o błękitnych oczach. Włosy zawsze spięte w luźnego warkocza. Od kiedy pamięta ani razu nie widział matki w spodniach. Zawsze w sukienkach i ołówkowych spódnicach. Była bardzo opanowaną, spokojna i wbrew pozorom towarzyską kobietą. Wiedział jak się zachowywać, a przede wszystkim dla osób wyjątkiem jej córki była bardzo miłą i pomocną osoba. Dbała o swoich pacjentów, swojego męża czy o siebie tylko zawsze zapominała właśnie niej.
To najbardziej bolało małą Daphne. Miała po prostu do niej żal, że wszystko było ważniejsze od jej własnej córki. Mając przy sobie tatę wiedział, że on zawsze znajdzie na nią czas. Jak jej ojciec wyjechał straciła po prostu osobę, która o niej myśli.
Siedząc tak i wypatrując nadziei na uwolnienie od samotności, przerwał krzyk skierowany do niej.
- Weź bagaż i zejdź na dół. Zbieramy się.- powiedziała do niej kobieta wchodząc do jej pokoju. Dziewczynka westchnęła i zabierając swoją walizkę poszła w stronę drzwi do wyjścia.
***
Siedząc w pustym przedziale czytając książkę, zastanawiała się co teraz. Dobra pojedzie do tej koleżanki matki, ale co dalej? Ile będzie daleko od ojca? Czy kiedyś go jeszcze zobaczy? Czu jej dom będzie stał w tym sam miejscu? Gdy zaczęła jeszcze bardziej się zamyślać w swoich pesymistycznych myślach drzwi się otworzyły. W drzwiach do przedziału w którym siedziała zobaczyła cztery osoby. Najstarszy z nich był blondynem o niebieskich oczach obok niego stała dziewczyna zdecydowanie najmłodsza dziewczynka. Za nimi stała kolejna dwójka dziewczyna trochę starsza od niej o ciemnych włosach a obok nie stał chłopak w jej wieku o ciemych włosach i ciemnych oczach.
- Możemy się przysiąść? Nie już miejsc w innych przedziałach.- zapytał blondyn
- Jasne.- odpowiedziała szatynka- Daphne Evans
- A no tak. Jestem Piotr, a to moje rodzeństwo Zuzanna, Łucja i Edmund. - przedstawiając rodzeństwo pokazując kto to.
-Jeśli mogę zapytać to do kogo cię wysyłają?- zapytała najmłodsza Łucja po rozpakowaniu się rodzeństwa.
- Do Lady Jones na wzgórzu. A wy?
- Do profesora Kirke.- odpowiedziała Zuzanna.- Niestety nie wiem gdzie to zbytnio jest.
- Ale ja wiem.- powiedziała Evans puszczają oczko do Zuzy i uśmiechając się przyjaźnie.- Jeździłam do niego na wakacje jak była młodsza. Będziemy blisko siebie mieszkać. Tylko radzę uważać na jego gosposie. Nie widziałam bardzie sztywnej osoby od niej.- parsknęła szatynka do rodzeństwa.
I po tych słowach atmosfera stała wręcz wspaniała. Żartując, rozmawiając i grając w szachy. Całe rodzeństwo było strasznie pozytywne. Świetnie się z nimi dogadywała, zwłaszcza z Edmundem. Po pierwszych 20 minutach od razu wiedziała, że mają bardzo podobne charaktery.
***
Wysiadając z pociągu wraz z rodzeństwem Pevensie usłyszała stukot kopyt.
- Wiecie co? Chyba wreszcie ktoś sobie o nas przypomniał.- syknęła zirytowana Daphne. Po prostu nienawidziła gdy ktoś ją olewał. Oczywiście wliczając matkę do tych sytuacji. Słysząc już coraz głośniejsze stukotanie kopyt, nikt nie odpowiedziała bo byli zajęci szukając podwózki. Przewracając oczami zobaczyła, że Edmund uważał bardzo podobnie bo widziała jego złośliwy uśmieszek, który bardzo często pojawiał się też u niej. Widząc znaną bryczkę szeroko, ale też złośliwie się uśmiechnęła.
- Witam ponownie, proszę panią.-powiedziała Evans rozkładając szeroko ramiona
- To ciebie mam zabrać dodatkowo. - powiedziała gosposia zrezygnowanym tonem,- Mam nadzieję, że chociaż się zmieniłaś.
- Oczywiście proszę pani.- powiedziała niewinnie dziewczyna.- Zdecydowanie na tą bardziej lubianą stronę wujka- dopowiedziała zakładając ramiona i uśmiechając się do niej. Gdy zaczęła tu przyjeżdżać z tatą do profesora miała może z 4 lata. Znając się już tak długo profesor pozwolił jej do siebie mówić wujku. A te strony to są dwa różne po prostu charaktery Daphne. Gdy wiedziała, że musi się zachowywać jak przystało to była spokojną i miła dziewczynką i taką była podczas pierwszych spotkań u wuja, ale gdy zobaczyła, że nie musi być już taka zaczęła się zachowywać naturalnie i właśnie tą stronę bardziej lubi. Powiedziała jej kiedyś, że dlatego, że nikogo wtedy nie udaje i może z nią porozmawiać normalnie a nie na wysokim poziomie. A sam lubi być wredny i złośliwy, ale tylko przy niej. A za to gosposia wolała tą pierwszą wersie Daphne bo nie musiała się z nią użerać.
- To co wyruszamy?- powiedziała szatynka i nie czekając na potwierdzenie usiadła na miejscu i przywoła resztę, która się wsłuchiwała w tą bardzo ciekawą rozmowę. Po tych słowach gosposia otrząsnęła się z szoku i zaczęła kierować bryczką.
+++++++
Głosujcie i komentujcie to następny rozdział będzie szybciej.
Zapraszam was też do innych moich książek.
Autorka
CZYTASZ
CÓRKA KSIĘŻYCA /Opowieści z Narnii
FanfictionNikt nie widział tej jedynej gwiazdy na niebie w dzień i to niebyło słońce. Szatynka o szarych oczach przemierzę po raz kolejny jej zatęsknione przygody. Poznaje Piotra, Zuzannę, Edmunda i Łucje, którzy stają się dla niej prawdziwą rodziną, której n...