Reszta ?

636 11 14
                                    

Żadnego listu. Żadnego spotkania. Żadnego kontaktu.

Kiedy rodzeństwo wraz z Daphne obiecywało sobie, że pomimo rozłąki nie straci kontaktu byli święcie o tym przekonani. Od ostatniego spotkania, które odbyło się pół roku temu właśnie na dworcu nie widzieli się ani razu. Jednak nie przez to, że zapomnieli. A wręcz przeciwnie

Rodzeństwo Pevenie, a szczególnie Zuzanna cały czas starali nawiązać z nią jakikolwiek kontakt. Pisanie listów odbywało się nawet parę razy w tygodniu. Nawet próbowali do niej podjechać, lecz z beznadziejnym skutkiem. Piotrek, Łucja czy Edek, którzy nie wiedzieli za dużo o relacji jej z rodziną, a szczególnie z matką zaczęli już wątpić w dalszą przyjaźń lecz nie Zuza. Ona wiedząc o matce Daphne nawet przez chwilę tak nie pomyślała. Wiedziała, że jednym tego powodem jest właśnie to. Znając charakter szatynki domyślała, że musi być naprawdę źle. Dlatego kiedy matki nie było, a rodzeństwo było zajęte sobą pojechała sama pod dom jej przyjaciółki. Podchodząc pod adres, który nadal pamiętała jak i reszta rodzeństwa od wizyty w Narni miała pewne objawy. I się sprawdziły. Otworzyła jej starsza kobieta, która krzyczała w taki sposób, którego jeszcze nie słyszała. Od razu kobieta wypchnęła ją za bramkę i szybko pognała do domu.  Od tamtej pory Zuza, która nadal była przerażona zachowaniem kobiety, która najwyraźniej tam mieszkała starała pisać listy, na które ani razu nie odpowiedziała.

***

Kiedy rok szkolny zbliżał się ku rozpoczęciu całe rodzeństwo zostało wysłane wysłane przez matkę do szkoły, a raczej do internatu do którego zaczęli uczęszczać. Ich internat to parę budynków z dwiema, trzema piętrami. Były podzielone na damski i męski oraz na roczniki. 

***

Od kod rodzeństwo wprowadziło się do internatu minęło ponad tydzień. Żadne z nich jeszcze z nikim się nie zakolebało. Jedynie rozmawiali z sobą i czasem z swoimi wspólokatorami. Jednak wiadomo, że przyjaźnie nie tworzą się od razu. 

Łucja siedząc z swoimi współkatorkami w pokoju słuchała jak gadają, a raczej próbują wytłumaczyć Łucji jak to jest w internacie. Jedna z ich to była Evie. Jeszcze niższa od niej blondynka z pulchnymi policzkami. Była tym typem osoby, której buzia się nie zamykała. Roztrzepana, wszędzie jej pełno. Tak to idealnie opisuje charakter Evie. Druga zaś to Lena. Niski wzrost, długie rude włosy i okulary. Była identyczna do swojej poprzedniczki, więc we trójkę idealnie się dogadywały.

- Słyszałam, że wróciła. - wypaliła Evie spoglądając na dziewczynę, która szukała czegoś w szafie. Lena szybko odwróciła się z wielkim strachem w oczach.

-  Yy..n.a pewno ? 

- Co się stało?- zapytała Łucja, która widząc twarz swojej koleżnaki. Wieczna uśmiechnięta Lena stała tyłem do szafy patrzyła z łzami w oczach przed siebie.

- Nie mówiliśmy Ci o legendzie tej szkoły ? - zapytała Evie spoglądając na nią. Ta kiwnęła głową przecząco na co oby dwie westchnęły. -  Jest taka dziewczyna w szkole, jest w ostatniej klasie, chociaż powinna być dwie klasy niżej. 

- Chodzi do tych klas muzycznych. - wtrąciła się druga - A no i mówią, że jej rodzice przekupili dyrektora o to.

- Też tak słyszałam.- powiedziała po czym znowu westchnęła. 

- A no i jeszcze mówią, że ma wielki talent do śpiewanie, choć nikt z uczniów nie słyszał. A nauczyciele, kiedy się o nią pytają zawsze lekko się uśmiechają i mówią, że takiego głosu nie słyszeli

- Dobra i co się dzieje ? - zapytała Łucja spoglądając na dziewczyny.

- Nie ma łatwego charakteru, a wręcz okropny. Arogancka, wredna i sarkastyczna. 

CÓRKA KSIĘŻYCA /Opowieści z NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz