Cała piątka władców właśnie gnała na koniach wśród Narnijskich drzew. Minęło dziesięć lat po koronacji, a cała piątka nadal była nierozłączna. Wszystkie decyzje decydujące o losach Narni podejmowali wspólnie i na razie sprawdzała się ta metoda bardzo dobrze. Od kod zasiedli na tronach pokój w Narni był nieodmienną częścią.
Każdy z nich zmienił się i pod względem charakteru, ale zdecydowanie też z wyglądu. Daphne, która sprawowała największą władzę tak jak całe rodzeństwo uzgadniało zmieniły się zdecydowanie najbardziej. Przez te lata jej wzrost podskoczył bardzo dużo, więc była bardzo wysoka jak na wzrost kobiet. Jej figura dostała okrągłych kształtów tam gdzie powinna, a rysy twarzy stały się ostrzejsze. Jej kolor oczy wraz z wiekiem zmieniał się coraz bardziej na fiolet, a tatuaży przybywało, które dla dalszych osób wyglądały jak jakieś dziwne znaczki albo księżyce i gwiazdy rozmieszczone bezsensownie, ale nie. Na jej ciele były widoczne runy, a według nich są zapisane zaklęcia dane od jej ojca, a księżyce i gwiazdy przemieszczają się po jej ciele, tak jak w rzeczywistości. Do dzisiaj chodziła w samych ciemnych kolorach, a na szyi znajdował się jej prezent od Mikołaja z którym się nie rozstawała. Jej charakter miał wiele do narzucenia pod względem królowej. Sarkastyczne i ironiczne teksty co krok były dla niej codziennością. To było w niej coś naturalnego i zdecydowanie rozpoznającego jej osobę, choć przez to miała dużo przez nie kłopotów. Obojętność była częstym zjawiskiem u niej, a szczególnie kiedy dosyć mocno się zirytuje. Bitwy i zabijanie były jej konikiem w przeciwieństwie do Pevensie. Choć była tak specyficzną królowo lud uważał ją za ideał władcy. Już teraz zapisywana w księgach jako najpiękniejsza istota chodząca na ziemi, czy ideał władcy. Czy to jej przeszkadzało? Absolutnie nie.
Galopując wśród drzew cała piątka ganiała za białym jeleniem.
- Edek jak zaraz się nie ruszysz to zwale cię z tego konia ! - krzyknęła z daleka Daphne zawracając w stronę rodzeństwa, które zatrzymało się przy bracie.
- Mogę ci przy tym pomóc.- stwierdziła Zuzanna. Pod wpływem lat Zuzanna stała się piękną, mądrą i chyba najdojrzalszą władcą z piątki. Jej ciemne włosy sięgały do okolic pępka, a twarz nabrała delikatnie ostrzejszych rys.
- Przestańcie. Musi chwilę złapać oddech. - wskazał na swojego konia brunet, Filipa, który był z nim od kiedy trafił do obozu Aslana.
- Widzicie to? - zapytała Łucja schodząc z konia i odeszła trochę od reszty. Jej blond włosy sięgały jej do ramion, a jej wzrost był nadal niski nawet na kobietę. Jej pulchna twarz zamieniła się w delikatne rysy twarzy, a jej charakter nie zmienił się ani trochę.
- Widziałam to, ale kiedy? - mówiła Daphne obchodząc latarnię, którą znalazła blondynka. - Byliśmy to co nie?
- Tak i na to wychodzi, że wszyscy to byliśmy.- odpowiedziała Zuzanna.
- Patrzcie tam coś jest! - krzyknęła najmłodsza i pobiegła w stronę drzew. Zaraz po niej cała reszta wpadła w zarośla.
- Ałł..
- Weźcie te nogi, bo je wam wyrwę..
- Nie pchajcie się tak...
- To futra!!! - krzyknęła Daphne spadając na ziemie. Po tym jak cała piątka spadła na podłogę do pokoju wszedł profesor Digorry.
- Gdzie byliście? - zapytał staruszek pomagając wstać najmłodszej.
- No chyba se ze mnie żartujecie! - krzyknęła Daphne wbiegając ponownie do szafy. Kiedy wpadła do szachy i odbiła się od tylnej ściany szafy spadła na kolana, a w jej oczach pierwszy raz od wielu lat pojawiły się łzy.- NIE PROSZE NIE!! - waliła w stronę szachy.
- Dap uspokój się ! - krzyknął Piotrek odciągając dziewczynę, która waliła w szafę wpadając w histerie.
- Nie ja nie chce tu być. - mamrotała pod nosem dławiąc się łzami - Chce być w Narni.
- Spokojnie Ciiiii.....- Zuzanna wzięła ją w ramiona i kołysała. Kiwnęła głową w stronę rodzeństwa i profesora by wyszli. - Spokojnie, wszystko będzie dobrze - mówiła spokojnie, ale też bardzo oszołomiona. Nigdy nie widziała by jej przyjaciółka płakała albo chociaż
- Nic nie będzie dobrze Zuzaa.- łkała w ramię brunetki. - Wszystko się zepsuje.
- Nie martw się na zapas, poradzimy sobie. - mówiła przytulając teraz szarooką. - Chodź idziemy się przespać. - mówiła pomagając wstajc z podłogi.
- Nie dam rady Zuzka.- powiedziała cicho brunetka i w tej chwili opadła na podłogę nie kontrolując ciała.
- Piotrekk!!! Pomóż mi!!
***
Hejeczka Moi Drodzy
Jak widzicie jest to ostatni lub przed ostatni rozdział pierwszej części. Wiem, że ten rozdział zostawia dużo do życzenia, ale chce szybko przejść do drugiej części.
Jak by coś pojawią się kolejne części.
Buziaczki
CZYTASZ
CÓRKA KSIĘŻYCA /Opowieści z Narnii
FanfictionNikt nie widział tej jedynej gwiazdy na niebie w dzień i to niebyło słońce. Szatynka o szarych oczach przemierzę po raz kolejny jej zatęsknione przygody. Poznaje Piotra, Zuzannę, Edmunda i Łucje, którzy stają się dla niej prawdziwą rodziną, której n...