Powrót do codzienności był dla nich wszystkich koszmarnie trudny. Na szczęście lub nieszczęście w domu profesora mieli zostać jeszcze ponad dwa tygodnie. Całe dwa tygodnie były istnym koszmarem dla rodzeństwa, ale nie tylko pod względem powrotu do monotonności. Akcja, która stała się po powrocie z Narnii u Daphne stawała się codziennością. Każdego dnia o każdej porze nagle zaczyna płakać, histeryzować. Z wiecznej ironicznej, sarkastycznej i pięknie wyglądającej dziewczyny stała się zamkniętą w sobie, bez żadnego poczucia humoru małą częścią siebie.
Z każdym kolejnym dniem ataki ustępowały, a Daphne coraz bardziej przypominała dawną siebie, oczywiście tą z Narni. Jej sarkastyczne, ironiczne i coraz bardziej wredne, czyli takie jakie powinny być powracały do codzienności. Otworzyła się trochę przed rodzeństwem, choć i tak nie bardzo, bo zawsze miała mnóstwo tajemnic. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Ich pobyt u profesora się kończył. Mieli wracać do swojej rodziny. Powód do szczęścia tylko dla rodzeństwa Pevensie.
- Pisz często listy, dobrze ? - zapytała Zuzanna dławiąc się łzami. To była właśnie ta chwila, której cała piątka się bała. Rozdzielą się się w dwie drogi.
- Oczywiście. - powiedziała Daphne odrywając się od niej, by przytulić płaczącą w głos Łucję.
- Nie zobaczymy się już nigdy, prawda?
- Ja pierdziele ! - krzyknęła zwracając na siebie oburzone starsze babcie z wzrokiem, który umie zabijać. A to, że stara Daphne wróciła nie mogła nie zareagować i podniosła w górę rękę z wiadomo jakim palcem. - Przestańcie się tak mazać. Nawet ty Piotrek? - odwróciła się w stronę blondyna, który miał zaczerwienione oczy od płaczu.
- Cicho bądź.- burknął niebieskooki i przyciągnął ją do siebie przytulając. - Jak myślisz będziesz mogła się u nas zatrzymać? - zapytał niespodziewanie. Na tą uwagę szybko oderwała się od niego z wyraźnym szokiem w oczach.
- Co ?? - zapytała z zdziwieniem w oczach, ale kiedy chciała coś powiedzieć przerwał jej kobiecy krzyk. W ich stronę biegła kobieta z uśmiechem na ustach. Krótkie brązowe włosy schowane pod jasno zielonym beretem, który pasował do całej stylizacji kobiety. Na jej twarzy był widoczny piękny szczery uśmiech i małe błękitne oczy. Kobieta szybko podchodząc do najmłodszej szybko zamknęła ją w szczelnym uścisku.
- Jak dobrze was widzieć. - powiedziała kobieta głaszcząc najmłodszą po głowie.
- To jest wasza mama? - zapytała szeptem Piotra, który stał za nią opierając się o jej ramię.
- Tak. - odpowiedział z wielkim uśmiechem na ustach.
- Dobra ja się zmywam. - powiedziała wychodząc spod ramienia przyjaciela. - Co do .
- Nie przeklinaj. - powiedział blondyn szybko zakrywając jej usta dłonią, by nie kończyła. Wiedział, że jego matka nie toleruje najmniejszych niegrzecznych słów, a co dopiero przekleństw.
- Dobra, dobra. - westchnęła i wyszarpała się spod ramienia chłopaka. Szybko odwróciła się w stronę starszego brata i pocałowała go w policzek. Nie było to dla niego dziwne, tak jak dla reszty rodzeństwa. Byli przyzwyczajeni, że właśnie w taki sposób zawsze żegnała się czarnowłosa. Kiedy miała się pożegnać z resztą rodzeństwa szybko się ponownie odwróciła i dała chłopakowi z liścia. - To za te wszystkie bezsensowne krzyki na Edka. - powiedziała się śmiejąc z miny Piotra. - Muszę go bronić, bo tylko on ma idealne poczucie humoru współgrające wraz z moim.
- A ty kim jesteś ? - usłyszała głoś kobiety za sobą. Nie był to głos wyprany z emocji, czy z obrzydzeniem, który ją czekał. Był to miły, przyjemny głos z nutką ciekawości.
- A no tak zapomniałam ci przedstawić mamo naszą najbliższą przyjaciółkę Daphne Evans. Byliśmy razem u profesora. - przedstawiła ją Zuza. Widząc zainteresowanie mamy jej przyjaciółką szepnęła do niej. - Ma specyficzny charakter, więc się nie zdziw jak coś odwali.
- Miło panią poznać. - Daphne podeszła do kobiety wyciągając rękę. Kobieta nawet chwilę się nie wąchając podała rękę z wielkim uśmiechem
- Helena Pevensie. - powiedziała kobieta przypominając sobie, że przed chwilą widziała ją przytulającą się z jej synem.- Wy jesteście razem ? - zapytała kobietę wskazując na Daphne i Piotra. Na te pytanie Daphne wybuchneła głośnym śmiechem nie przejmując się przechodniami. Nie mogąc przestać oparła się o głowę Edmunda, który był od niej sporo niższy.
- Nie mamo. - powiedział Piotrek otrząsając się z szoku. Nie wiedział, że z boku to inaczej wygląda.
- Ojj przepraszam. - powiedziała Daphne po chwili. - Po prostu nie mogłabym się nie zaśmiać.
- Chyba cię już polubiłam. - powiedziała kobieta zamykając ją w uścisku. Na ten ruch Daphne stanęła nie ruchomo. Po chwili wypuszczenia z stalowego uścisku zaczęła mówić.
- Mnie nie da się nie lubić. - powiedziała brunetka śmiejąc się . - Bardzo mi przykro, ale muszę się już zbierać. Rodzice czekają. - widziała ten smutny wzrok całej czwórki. Wiedzieli o rodzinie jej przyjaciółki.
- Może byś do nas wpadła, co ? - zapytała kobieta. Helen widząc smutny wzrok swoich dzieci nie mogła postąpić inaczej, a po za tym nawet po tej krótkiej chwilibardzo polubiła Evansównę.
- Bardzo możliwe. - powiedziała żegnając się z młodszym bratem. Kiedy pożegnała się z każdym odwróciła się na pięcie zaczęła się kierować do wyjścia z dworcu. Wiedziała, że matka zapomniała na pewno zapomniała, że przejedzie, więc nie liczyła na jej widok na peronie. Szybko podbiegła do autobus, który już odjeżdżał i zaczęła myśleć o domu.
***
Hejeczka Moi Drodzyy
Jak widzicie wleciał trochę inny rozdział odbiegający od fabuły książkie. Denerwuje mnie takie bezsensowne skoki w ff o Narni, więc pojawi się kilka rozdziałów o powrocie do domu i w ogóle.
A kolejna wiadość jest taka, że egzaminy napisane, więc będzie więcej rozdziałów w wszystkich moich książkach!
No to tyle
Buziaki
CZYTASZ
CÓRKA KSIĘŻYCA /Opowieści z Narnii
FanfictionNikt nie widział tej jedynej gwiazdy na niebie w dzień i to niebyło słońce. Szatynka o szarych oczach przemierzę po raz kolejny jej zatęsknione przygody. Poznaje Piotra, Zuzannę, Edmunda i Łucje, którzy stają się dla niej prawdziwą rodziną, której n...