Rozdział 51

736 61 45
                                    





Jedna kropla wody spadła na ziemię.

Odruchowo oboje spojrzało w górę, natychmiastowo zauważając, że kropel z każdą chwilą zaczynało być coraz to więcej.

Mógłby z pewnością spowodować to, żeby woda ich omijała, ale było już za późno - i on, i ona byli mokrzy.

— Chodźmy lepiej szybciej. — powiedział do niej, ponieważ wiedział, że woda nie jest tak bardzo na jej korzyść, jak jego.

— Nie, poczekaj chwilę. — odparła, zatrzymując go.

Złapała go za dłonie, patrząc mu prosto w oczy.

— Będziesz chora. — rzucił, na co ona zaśmiała się krótko.

Uśmiech był obecny na ich twarzach.

Ich oczy zabłyszczały w niemalże tym samym momencie.

Obydwoje doświadczyli teraz identycznego uczucia.

Deszcz spływał po ich ciele, ale było to nieistotne.

— Obiecaj mi, że będzie tak na zawsze. — odrzekła

Nie wahał się ani chwili.

— Obiecuję.

 Złączyli swoje usta w pocałunku, który był tak bardzo wyjątkowy, że  nie dało się go kiedykolwiek zapomnieć. Był idealny, wymarzony. Bez żadnych zastrzeżeń. 

 On kochał nią, a ona jego. 

 Nie potrafiliby żyć bez siebie.

 Byli po prostu jednością. 

***

Obudził się, biorąc głęboki oddech.

Jego serce biło o wiele szybciej niż normalnie.

Rozejrzał się po dormitorium, widząc wszystkich śpiących, co go uspokoiło. Nie chciał nikogo budzić. 

 Minęły dzień odkąd on i Ron mieli poważną łagodnie ujmując rozmowę. Ich stosunki były obecnie bardziej niż napięte. Rudowłosy miał syna Posejdona za szaleńca, a Percy był zbyt zajęty myśleniem o niej, by zastanawiać się nad tym, jak zabić tego idiotę. 

 Z nikim o niej nie rozmawiał. 

 Udawał, że wszystko jest w porządku przez ten cały czas. Uznał, że nie ma sensu oczekiwać na pomoc, ponieważ ona nie nadejdzie. Miał chwilę zwątpienia, ale teraz - ponownie chciał walczyć. Chciał znowu zacząć codziennie wydzwaniać do Chejrona, wysyłać listy na Olimp i robić wszystko byleby ją odzyskać. Czuł taką pustkę w środku, a te sny wcale nie pomagały. 

 Były one bolesnym przypomnieniem tego, co stracił w bardzo okrutny sposób. 

 Więc zrobił to co robił za każdym razem, gdy o niej myślał. 

 Przymykając oczy, wziął spod łóżka malutkie pudełeczko. 

 Dała mu je w jego urodziny i powiedziała, że ma go nie otwierać dopóki nie będzie odpowiedniego czasu. 

 Dalej tego nie zrobił. 

  Za każdym razem po prostu dotykał staranie tego, pewnie taniego, kartonowego opakowania, wyobrażając sobie jej uśmiech, gdy mu to dawała. Jej szare oczy, które błyszczały tym ślicznym blaskiem - tego nie da się zapomnieć. 

 Ból go wyniszczał coraz to bardziej. 

  Zaczynał szukać powoli na siłę winnych, by pozbyć się szaleństwa, które stopniowo zaczęło ogarniać jego ciało. Obwiniał Rona, Harry'ego, Hermionę - kogokolwiek, byleby poczuć ulgę. 

 Dlaczego akurat go spotkał taki los?

 Przez cały ten czas naiwnie wierzył, że akurat go i nią spotka szczęśliwe zakończenie, mimo tego że nie jest to często spotykana sprawa, jeśli chodzi o półbogów. Miał ogromną nadzieję na to i wierzył w to tak bardzo, że w pewnym sensie ta myśl przez ten cały czas dawała mu energię i chęci do wszystkiego. 

 Ale teraz nie było jej, więc było coraz to gorzej. 

 Chciał rzucić to wszystko w cholerę - zostawić Harry'ego i całą tą piekielną misję, ale nie mógł zawieść kogoś innego tak samo jak nią. Poza tym Chejron wyraźnie powiedział ze smutkiem, że nie może tego zrobić. Musi dokończyć misję i nie zważać na ofiary podczas niej, nawet jeśli była to ona.

Chciał ją odzyskać. 

 To było jego największe pragnienie. 


***


— Jak sobie wyobrażasz swoją przyszłość, Ann? — spytał ją któregoś dnia, gdy siedzieli wspólnie w jego domku na jego łóżku przytuleni do siebie. 

— Doskonale wiesz, Glonomóżdżku. — zaśmiała się, wykorzystując ten swój piękny  śmiech. — Ale najważniejsze jest to, że nie ma mojej przyszłości. 

— W sensie? — nie do końca rozumiał o co jej chodzi. 

— Jest tylko nasza przyszłość. — wyjaśniła od razu, odwracając się tak, by móc spojrzeć w jego oczy. — Nasza, tylko i wyłącznie nasza. 

 Pocałował ją w czoło. 

— Kocham cię, Annabeth. 

 — Ja ciebie też, Percy. 


***


Łzy spływały po jego policzkach




_____________________

Scena z deszczem inspirowana scena z pamietnikow wampirow
Tak btw zajebisty serial, najlepszy jaki ogladalam w zyciu serio

plakalam od 2 min ostatniego odcinka i potem pol godziny po zakonczeniu tego odcinka

Mam nadzieje ze ten rozdzial przypadl wam do gustu, mimo tego ze rozni sie od innych

Chcialam naprostowac sytuacje z Annabeth i Percym

ogolnie wiem, ze was rozpieszczam fest, ale jakos wene mialam do tego rozdzialu i napisalam go w jedna godzinke cnie 

w sensie gdy pisze ta notke to jest 1:30 i jest sobota hahaha

milego dnia wam zycze, bo pewnie wstawie to w niedziele (a jednak nie)

pamietajcie o sladzie po sobie w postaci komentarza i gwiazdki, to serio mnie motywuje do pisania dalszych rozdzialow tej ksiazki

do zobaczenia kochani, kocham was serio

𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz