Rozdział 1

2.8K 124 74
                                    

Percy sam dziwił się ostatnim wydarzeniom. Nie wierzył do końca w to, że ma siostrę. No bo jak? Przecież, przysięga, a skoro Alex jest córką Posejdona to oznacza to, że przysięga została złamana przez Posejdona aż dwukrotnie. Zacisnął mocniej palce na niebieskiej, magicznej torbie, którą dostał od domku Hekate. Właśnie jechał z Harry'm na dwa dni do Dursleyów. Nie był tym do końca zachwycony, ale nie miał nic do powiedzenia. Westchnął trochę zirytowany. Okularnik wysłał mu słaby uśmiech. Byli już niedaleko domu wujostwa. Nie szli do nich piechotą, tylko ze względów słabej w okolicy mgły musieli zejść z pegazów w okolicznym lesie. A końcu zauważyli dom nielubianej przez nich 

— Kto puka? — spytał Percy

Harry westchnął podszedł do drzwi i zapukał. Odpowiedziało mu krzątanie i po chwili w drzwiach pojawiła się końska twarz cioci Petunii

— Czego? — warknęła

— Eee... — zaczął syn Posejdona — mamy tu być jeszcze dwa dni

Na twarzy blondynki pojawił się grymas. Puściła ich niezbyt zadowolona przez drzwi. Obydwoje ściągnęli buty i poszli do pokoju Harry'ego. Był tam wielki syf, z pewnością nie ten który zostawili tutaj

— Co tu się...

— Dudley — przerwał mu Harry — To normalnie, Percy

— Stary, jak ty żyjesz — nie dowierzał

Potter wzruszył ramionami

— Normalnie — odpowiedział

Następnie prowadzili kilku minutową rozmowę, na różne tematy, po czym stwierdzili wyjść z pokoju. Percy otworzył drzwi, które wybraniec z kolei zamknął. Zeszli po schodach, nie patrząc nawet na ciocię Petunię, która aktualnie robiła porządki w szufladach, w kuchni. Lekko zaśmiali się na widok zdjęcia Dudley'a z przed ok. trzech lat. Wyglądał na nich jak prawdziwy prosiak, co z resztą się nie zmieniło. Wyszli szybko z domu, wzdychając czyste powietrze na Privet Drive 4

— Gdzie idziemy? — przerwał ciszę Percy

— Możemy iść tam — wskazał na lekko oddalony las — lub na plac zabaw

— Eee.... — zastanowił się syn Posejdona — Chyba wolę jednak plac zabaw

— To chodźmy — odrzekł heros

Okularnik westchnął lekko zirytowany. Gdy ruszył się po chwili z miejsca, Percy był już kilkanascie metrów dalej od niego. Pobiegł lekkim truchtem w jego kierunku, by go dogonić

— Wolniej! — poprosił

Syn Posejdona prychnął cicho i zwolnił krok. Spojrzał na Pottera

— Daleko do tego placu zabaw? — spytał

— Nie — od razu zaprzeczył Harry — Za max. pięć minut powinniśmy być na miejscu

Wedle słów Harry'ego, oboje dotarli do swojego celu po czterech minutach. Percy usiadł na lekko spróchniałej ławce, a czarodziej na huśtawce

— Dwa dni — odparł Percy — Musimy przeżyć jeszcze dwa przeklęte dni tutaj!

— Mi też się to nie podoba — poparł go Harry — Ale jak tak chciał Dumbledore, to na pewno nie bez powodu

— Wiem — mruknął syn Posejdona — Ale... Bez urazy Harry, u twojego wujostwa jest okropnie!

Okularnik pokiwał zgadzając się z nim głową

— Okropnie to mało powiedziane — odrzekł

Znowu zapanowała dziwna niezręczna cisza. Harry wbił swój wzrok w buty, z kolei Percy poświęcił ten czas na myślenie. Wciąż lekko, znaczy bardzo, nie wierzył w to, że ma siostrę... Podobnie z resztą jak Nico... Syn Posejdona nigdy nie zapomni reakcji syna Hadesa. Sam był bardzo zdziwiony i był pewny, że jego reakcja też była bezcenna gdy okazało się, że Alex jest jego siostrą. Nigdy nie spodziewał się, że będzie miał jakiekolwiek rodzeństwo poza Tysonem, dlatego też nieco go to zszokowało i zdziwiło. Uśmiechnął się lekko na wspomnienie o tym jak Alex o mało go nie zabiła za próbę zeswatania ją z jednym synem Hermesa. Dziewczyna miała dopiero dwanaście lat, lecz Percy przekonał się na własnej skórze, że może w niektórych sytuacjach dorównać wściekłości Annabeth. Westchnął i spojrzał na Harry'ego, który dziwnie się niespodziewanie spiął. Po chwili syn Posejdona zrozumiał dlaczego - zauważył przy wejściu na plac zabaw kilku nastolatków, z Dudleyem na czele. Nie wyglądali na jakiś bardzo mądrych, ale widać było, że lepiej z nimi nie zadzierać. Blondyn uśmiechnął się głupkowato na widok Harry'ego i Percy'ego

— Proszę, proszę, kogo my tu mamy — odparł z szyderczym uśmieszkiem

Jego "przyjaciele" zarechotali. Czarodziej i heros zacisnęli pięści

—Czego chcesz Dursley? —warknął Percy

Dudley zaśmiał się

— Od razu czego chcę, Jackson?— spytał wciąż się szczerząc — Ja chcę tylko porozmawiać

—Tego nie można nazwać rozmową Dudasie — odezwał się wściekle Harry

Uśmiech zszedł z twarzy blondyna

— Nie wiesz na co sobie... —zaczął

Harry zaśmiał się gardłowo

—Na co sobie pozwalam?— spytał z widocznym sarkazmem — Nie mam nic do stracenia Dudasie, więc radę ci spadać 

Przez oczy Dudleya przeleciał krótki strach, lecz on natychmiast to zakrył zwykłym gniewem

—Nie masz nic do stracenia? — powtórzył  Dursley — Aaa... Przepraszam zapomniałem ty faktycznie nie masz nic do stracenia, przecież nawet nie masz matki...

Percy poderwał się wściekły z miejsca, złapał Dudleya za kawałek jego koszulki, podnosząc go na kilka milimetrów do góry. Wszystkich to zszokowało

— Słuchaj... — zaczął groźnie Percy

Niespodziewanie na niebie pojawiły się chmury, które zasłoniły słońce. Robiło się coraz ciemniej. Koledzy z gangu Dudleya zaczęli czym prędzej uciekać. Syn Posejdona natychmiast opuścił blondyna

—Nie... —wyszeptał przerażony Harry 

—Uciekać! — krzyknął Percy

Cała trójka biegła ile sił w nogach w kierunku najbliższego tunelu. Zaczął padać deszcz. Percy przyśpieszył, z powodu wody. Wreszcie dotarli do swojego celu. Oparli się lekko dysząc, prócz syna Posejdona, o ścianę

— Co się dzieje...— zaczął Percy, lecz przerwał gdy zobaczył trzy sunące w jego kierunku wręcz diabelskie postacie

—Niemożliwe — odparł okularnik

Jedna z tych szaro - czarnych zjaw zaczynała wyciągać mgłą do swoich ust coś z twarzy Dudleya. Drugi dementor zajął się Harry'm... A trzeci usiłował zaatakować syna Posejdona. Percy w porę odetkał orkan chwilo rozpraszając zjawę. Podbiegł szybko do Harry'ego i to samo uczynił. Potter  z chwilowym wahaniem wyciągnął z kieszeni różdżkę i krzyknął lekko drżącym głosem

Excepto Patronum!

Srebrzysty jeleń pogalopował przed siebie odpychając wszystkie dementory w całym tunelu. Dudley miał całkowicie nieobecny wzrok, gdy zjawa go zostawiła. Harry głęboko westchnął i ukrył twarz w dłoniach. Niespodziewanie, ktoś położył mu dłoń na ramieniu. Myślał, że to Percy, lecz gdy usłyszał kobiecy, nieco piskliwy głos jego przepuszczenia się nie sprawdziły

— Harry, choćby nie wiem co nie możesz opuścić domu wujostwa —odrzekła głosem pełnym powagi pani Figg


------------------------------------------------------------------------------------

 1121   słów

Dobre wiadomości! Odzyskałam laptopa! Trochę długo zajmie mi ponowna nauka pisania na klawiaturze xD Za wszystkie błędy, bardzo przepraszam! Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się spodobał, napiszcie swą opinię w komentarzu! A i jeszcze bym zapomniała zostawcie po sobie ślad! Wiecie co macie zrobić <3

Nie wiem co ile będę wrzucać rozdziały, lecz jestem pewna że kolejny nie będzie w tym tygodniu na pewno. Tak ogólnie to miałam zamiar ten rozdział wrzucić wiele później, ale po prostu nie wytrzymałam...

𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz