Rozdział 8

1.7K 109 25
                                    

Początek pisałam w stanie przymulonym xDD
____________________________________

— Leo słyszałem, że coś wiesz... — zaczął Harry

Syn Hefajstosa usiadł razem z Percy'm na innym łóżku naprzeciw reszty

— Zależy co słyszałeś — uśmiechnął się głupkowato

Fred i George zachichotali cicho. Ron skarcił ich jednym spojrzeniem, na co on się jedynie wyszczerzyli niewinnie. Valdez wciąż uśmiechał się nonszalancko

— Dobra, co chcesz wiedzieć Potter? — spytał rozbawiony Leo

Okularnik spojrzał na niego w zupełności poważnie

— Co się dzieje z Voldemortem?

— Nie wiadomo — mruknął syn Hefajstosa — Nie zrobił nic o czyn przynajmniej wiemy, odkąd ty go razem z wodnikiem widziałeś

Percy rzucił mu jedynie lekko wściekłe spojrzenie. Na co Leo zaśmiał się krótko

— Więc... Voldemort nie daje znaku życia od czerwca?

— Dokładnie! — odparł Valdez

Harry spojrzał na niego ze złością

— Na pewno? — powiedział— Chyba, że nie chcesz mi o tym powiedzieć

Uśmiech zszedł z twarzy latynosa

— Czy ty coś sugerujesz? — spytał z przymrużonych powiek

— Może — warknął krótko okularnik

Oboje zaczęli wręcz ciskać do siebie piorunami z oczu. Atmosfera zaczynała nieco gęstnieć

— Hej! hej! — odezwał się Percy przerywając walkę na spojrzenia — Później możecie zacząć się nienawidzić, na razie musimy obgadać kilka faktów

— Co dokładnie Jackson? — wycedził Ron

— Nie twój interes Weasley

Ron otworzył usta by coś powiedzieć, ale Harry szturchnął go w ramię. Czarodziej mruknął coś niezrozumiałego pod nosem

— Możecie choć raz być do siebie mili? — spytała ze złością Ginny

Wszyscy umilkli, ku zadowoleniu rudowłosej. Fred i George wymienili spojrzenia

— No wiesz siostra... — zaczął Fred — Oni są jak ogień i woda.... Więc wątpię żeby się kiedykolwiek dogadali

— Właśnie — poparł go George — Ron jest rudy, więc jest ogniem, a Percy wodą bo jest synem tego gościa od wody

Jackson wysłał mu nieco zirytowane spojrzenie. Leo zdusił śmiech. Bliźniacy przybili sobie piątki spoglądając na coraz bardziej wkurzonego Rona i nieco rozeźlonego tą rozmową Harry'ego. Okularnik chciał wiedzieć co się dzieje z Voldemortem i Nyks, a czego się dowiedział? No właśnie niczego. Mimo wszystko, że Leo chyba powiedział mu wszystko, czuł złość. Oczekiwał jakiejś bardziej rozwiniętej wypowiedzi, a nie takiej "Voldemort nie dawał znaku życia od czerwca". To wszystko było podejrzane. Dodatkowo jakoś nie potrafił wierzyć słowom Leo, wprawdzie nic do syna Hefajstosa nie miał, ale jakoś nie czuł do niego zaufania. Percy widocznie mu ufał, ale on już niekoniecznie

  — Możemy przestać się kłócić? — spytał zirytowany

Reszta spojrzała na niego zdziwiona, przypominając sobie o jego obecności. Okularnik przeniósł wściekle spojrzenie na mruczącego coś pod nosem Rona

  — Co tam mruczysz?! — warknął

— Em... Nic... — szybko zaprzeczył

Niespodziewanie usłyszeli głośne pukanie do drzwi. Głowy wszystkich powędrowały w tamtą stronę. Stał tam luźno oparty o framugę Syriusz, uśmiechający się lekko w ich kierunku. Miał już na sobie "piżamę" co oznaczało, że chciał iść spać. No właśnie chciał, a skoro tego nie zrobił coś musiało mu przeszkodzić

  — Harry, Percy profesor Mcgonagall chcę wam coś ważnego powiedzieć — odrzekł

Na twarzach gryfonów pojawiło się zdziwienie. Rozmowy na osobności z nauczycielką transmutacji dało się policzyć na palcach jednej ręki, poza tym za kilka dni idą do Hogwartu, więc nie łatwiej byłoby gdyby po prostu nie powiedziała im tego tam? Po co zadawała sobie taki trud i przyszła aż na Grimmauld Place 12? To wszystko nie miało największego sensu, mimo wszystko Harry i Percy podnieśli się z miejsc, zamykając za sobą drzwi. Poszli po schodach za Syriuszem, idąc najprawdopodobniej do kuchni. Gdy weszli do pomieszczenia naprawdę była w nim profesor Mcgonagall! Chodziła nerwowo od kąta do kąta z niewyobrażalnie surową miną, co dość dziwnie kontrastowało ze zwykłym mugolskim przebraniem. Na ich widok zatrzymała się, na jej twarzy pojawiła się jednocześnie ulga i zmartwienie

  — Nareszcie — zwróciła się do Black'a — Dziękuje Syriuszu, teraz wyjdź. Muszę porozmawiać z nimi bez żadnych świadków

Łapa prychnął, ale posłusznie wyszedł z kuchni, zamykając za sobą drzwi. Gdy Percy i Harry otrząsnęli się z chwilowego szoku natychmiast spytali:

  — Co się stało pani profesor? 

Minerwa bez słowa usiadła na krześle, następnie karząc im gestem zrobić to samo

  — To będzie dłuższa rozmowa — odrzekła

Heros i czarodziej usiedli na krzesłach gotowi do rozmowy. Nauczycielka transmutacji wzięła głęboki oddech

  — Jestem tu z polecenia Dumbledor'a...   — zaczęła  

 — Jeśli chodzi o te przesłuchanie — przerwał Percy — To nie jest wina Harry'ego!

Pani profesor zmroziła go wzrokiem

  —  Nie o to mi chodzi panie Jackson — odparła oschle — To jest o wiele ważniejsze

__________________________________________

816 słów

Rozdziały będą dwa razy w tygodniu, jak mówiłam wcześniej. Postaram się by były regularne. Nie będą codziennie, jak kiedyś bo tak już po prostu nie potrafię. Będą teraz regularnie w czwartki oraz poniedziałki c:

I bardzo przepraszam za to, że jednak musieliście czekać dłużej, ale nie potrafiłam pisać, po prostu cierpiałam na chwilową niechęć do samego wattpada, co ku mojej uldze minęło. 

Pisałam rozdział słuchając muzyki co dodatkowo dało mi natchnienie xDDD 

Do następnego!

𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz