UWAGA! Rozdział to jeden wielki CRINGE! (w sumie jak każdy)
____________________________Harry POV
Kiedy pojawiliśmy się na Grimmauld Place 12 Percy spytał mnie o coś dziwnego, po czym uciekł panicznie po schodach na górę.
Aha.
Nie wiedziałam co się dzieje, ale też wiedziałem co mogło się stać.
No dobra, nie wiedziałem.
Spojrzałem przez chwilę na pana Weasleya, po czym poszedłem na prawo, tylko by mnie nie zobaczył. I raz szczęście się do mnie uśmiechnęło. Tata Rona zmarszczył lekko czoło, ale zdawał się kompletnie nie interesując tym, że przed chwilą zniknąłem mu z oczu. Odetchnąłem z ulgą i już miałem iść poszukać Percy'ego gdy nagle po schodach na dół zobaczyłem biegnącego do mnie Rona.
Nie wiedziałem czy mam zaklnąć, czy mam się cieszyć, bo w końcu to mój przyjaciel...
Koniec końców wysiliłem się na BARDZO sztuczny uśmiech.
- Hej Ron... - powiedziałem zanim on złapał mnie w żelazny uścisk.
Nieco zdumiony po chwili jednak odwzajemniłem go, po czym spojrzałem a niego z uwagą.
- Hermiona już jest? - spytałem.
Rudowłosy uniósł zdziwiony brwi.
- A miała przyjechać? - zdziwił się.
Czasami chyba Percy ma rację co do poziomu jego intelektu...
- Tak, miała. - odpowiedziałem mu, siląc się na niezłośliwy ton. - Ale, skoro jej nie ma to pewnie za niedługo będzie, a tak w ogóle to jest już Nico i Annabeth?
Od razu zauważyłem jak z jego twarzy znika pierwotny uśmiech, a zastępuje go coś w stylu grymasu.
- Są. - odparł krótko, a ja odniosłem wrażenie, że ma ochotę zakończyć tą krótką i kompletnie bez sensu rozmowę.
Normalnie bym się zastanawiał o co dokładnie chodzi, ale teraz musiałem iść poszukać Percy'ego.
Coś mi tu nie pasowało. Syn Posejdona owszem bywał tajemniczy, czasami nawet za bardzo, ale... To wystawało poza normę. Percy pobiegł na górę od razu gdy zadał mi całkiem dziwne pytanie. Wydawał się wtedy wręcz przerażony, co nie pasowało mi w żadnym stopniu do niego.
Pewnie stał bym koło Rona jeszcze dłuższy okres czasu, ale usłyszałem krzyk.
I to nie byle jaki krzyk.
Należał na sto procent do Percy'ego.
***
Leo usiadł obok Syriusza, zastanawiając się porządnie nad tym, co on powiedział Annabeth. Jedyne co mu padało na myśl to to, że na sto procent było to coś związane z Zakonem Feniksa lub Voldemortem, takim beznosym gościem, który lubi zabijać ludzi.
Sam Leo niezbyt dużo wiedział na jego temat, bo też nie interesował się, ale słyszał o tym, że to właśnie on zabił Jamesa i Lily Potterów trzydziestego - pierwszego października, jakieś czternaście lat temu. Dowiedział się też od Syriusza co niego o jego podwładnych, między innymi Bellatrix Lestrange, która była również kuzynką huncwota. O ile syn Hefajstosa dobrze się orientował to Black wspominając o niej powiedział też coś o Azkabanie, więc Valdez założył, że się tam znajduje.
Wiedział doskonale, że Syriusz spędził całkiem sporą część swojego życia siedząc za kratami więzienia dla czarodziejów, dodatkowo niewinny. Takiego czegoś z pewnością nigdy nikomu by nie życzył. Sam nie miał szczęśliwego życia, ale to co przeżył Syriusz było o wiele gorsze.
Spojrzał na niego i uśmiechnął się lekko:
- Szkoda, że za te kilka dni jadę do tej szkoły... - mruknął pod nosem.
Przez te całe pół roku całkiem mocno związał się z Syriuszem, mimo różnicy wieku można byłoby rzec, że stali się dla siebie jak przyjaciele.
Syriusz czuł się zaś przy Leo tak jakby znowu miał piętnaście lat i przeżywał całkowicie na nowo wszystkie lata szkolne. Owszem nie chodził do Hogwartu, ale każda rozmowa z synem Hefajstosa tak bardzo przypominała mu te z Jamesem...
- Będę tęsknił. - uśmiechnął się słabo Syriusz. - Na pewno się jeszcze zobaczymy, Leo.
- To jest chyba oczywiste co nie? - zaśmiał się krótko Valdez. - Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
Syriusz prychnął .
- Bywa... - odrzekł. - Mówią, że idiotów najtrudniej się pozbyć.
Obydwoje wybuchli śmiechem.
__________________________________________________________
795 słów
Rozdział na pożegnanie...
Do Marca!
Kilka dni temu zamieściłam na tablicy wiadomość, że zawieszam książkę do końca Lutego, z powodu moich chęci do ukończenia innej książki.
Jak ukończę tamtą będę miała o wiele więcej czasu na Misję Hogwart, którą podkreślam
NA PEWNO SKOŃCZĘ.
Zostawcie ślad w postaci komentarza i gwiazdki, serio poprawia humor.
P S Gabrysiu, Olciu, Klaudziu, Martusiu...
Please, do not kill me...
CZYTASZ
𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry Potter
FanfictionKolejny rok, kolejne przygody - lecz oczywiście nie wszystko może iść po myśli Percy'ego, a tajemnicze zniknięcie kogoś dla niego ważnego - z pewnością nie jest niczym czego pragnął. Kontynuacja "Misji Hogwart"