Blondwłosy chłopak siedział sobie beztrosko na jednym z łóżek, zapisując coś w jakimś notatniku.
Leo wytrzeszczył oczy, ale po chwili uśmiechnął się lekko.
— Nie zauważył nas. — wyszeptał Harry'emu.
Okularnik doskonale wiedział kim jest ten chłopak. Pamiętał jak wakacje syn Posejdona przedstawiał mu go. W tej chwili jednak nie za bardzo zależało mu na szukaniu w pamięci jego imienia, chciał się dowiedzieć jakim cudem się tu znalazł. Jak można z Obozu Herosów dostać się od tak do Hogwartu?
Spojrzał na syna Hefajstosa szukając w nim jakiejkolwiek odpowiedzi, ale ten tylko pokręcił głową.
— Kto to jest? — spytał głośno Dean, zdecydowanie za głośno.
Chłopak spojrzał prosto na nich.
— Zepsułeś... — westchnął Leo, waląc się z otwartej dłoni w twarz.
Blondwłosy wstał z łóżka, zostawiając na nim notatnik. Podszedł do nich, patrząc głównie na Leo i Harry'ego, a zatrzymując się na lewitującym Seamusem.
— Co wy tu robicie? — zadał im pytanie. — Przyjechałem tu z... — urwał widząc wzrok syna Hefajstosa i Pottera, wskazujący na Deana.
Ciemnoskóry spojrzał na Valdeza i zielonookiego, marszcząc czoło.
— Dobra. — zaczął — Kim ty jesteś? I skąd się znacie?
Harry zacisnął usta w wąską kreskę.
— Pierwsze zajmijmy się nim. — wskazał na lewitującego Seamusa. — Potem, tak samo jak twoi koledzy wszystko ci wyjaśnimy.
***
— Powiedz mu na bogów Olimpu, że nie może się ruszać! — warknął jasnowłosy.
Odkąd Harry przerwał zaklęcie i wybudził Irlandczyka ten nie chciał za żadne skarby świata dać się przebadać i opatrzyć. O ile na początku wyglądało to śmieszne z teraz stało się wręcz denerwujące.
Deanowi było całkiem ciężko wszystko wytłumaczyć, omijając połowę wydarzeń i faktu kim jest Leo i reszta.. Jednak przy pomocy jasnowłosego udało się jakoś to skutecznie obejść.
— Co mu dajesz? — spytał Thomas, wskazując na dziwnie wyglądającą maść, którą on posmarował lewą skroń Seamusa.
Blondyn westchnął.
— Tajemnica lekarska. — odrzekł, po czym dodał: — Tak poza tym to lepiej idźcie już do dormitorium.
Leo podobnie jak Harry zmarszczył czoło.
— Dlaczego... — zaczął Potter.
— Zalecenie lekarza. — przerwał mu natychmiast.
Dean, syn Hefajstosa i okularnik natychmiast otworzyli usta by coś powiedzieć na znak protestu.
— No weź Will... — zaczął Leo.
Syn Apolla machnął ręką.
— Choremu należy się odpoczynek. — odparł. — Powinniście przyprowadzić też Percy'ego....
Valdez przewrócił oczami.
Wiedział doskonale, że nie udałoby mu się przyprowadzić tutaj do skrzydła szpitalnego Percy'ego, nawet w trójkę z Deanem i Harrym. Syn Posejdona był wyjątkowy uparty oraz bardzo łatwo wpadający w złość, od pamiętliwego dnia, w którym zdarzyło się to o czym tak naprawdę w szczegółach znał tylko sam Jackson.
— Sam go sobie przyprowadź. — mruknął Leo, po czym spojrzał na Deana i Harry'ego. — Chodźmy już.
Obydwoje kiwnęli głową i już po chwili ruszyli w kierunku wyjścia.
— Wyślijcie potem do mnie Nico! — usłyszeli Willa. — Powiedzcie mu, że to zalecenie lekarza!
Harry zacisnął usta, tak że teraz z pewnością przypominały te profesor McGonagall gdy była zła.
Nie widział syna Hadesa od wejścia do Wielkiej Sali. O ile na początku stanowiło to dla niego zagadkę teraz po prostu o tym zapomniał.
Spojrzał znacząco na Leo.
— Widział ktoś w ogóle Nico? — spytał cicho, mając nadzieję, że któryś z nich odpowie twierdząco.
Niestety jak się spodziewał Potter, oboje pokręciło przecząco głową.
Nie starał się podtrzymywać rozmowy, dlatego resztę drogi do wieży Gryfindoru przebyli w ciszy.
Kiedy stanęli przed portretem Grubej Damy i dali jej hasło, ta całkiem zdenerwowana wpuściła ich do środka.
W pokoju wspólnych na szczęście nikogo nie spotkali, nawet Freda i George'a, którzy o tej porze najczęściej wychodzili ze swoich dormitorium by pogadać o różnych mało ważnych rzeczach przy kominku.
Poszli do swojej sypialni i tam zobaczyli ku własnej uldze śpiącego już Percy'ego, Rona oraz Neville'a.
— Takie akcje są fajne. — rzucił Leo, gdy weszli do środka.
Dean i Harry mimowolnie lekko się uśmiechnęli.
— Ale, żeby wszystko było jasne. — odparł poważnym już tonem okularnik. — Nikomu nigdy nic.
— Wiadomo. — odrzekł Thomas, podchodząc do swojego łóżka. — Dobranoc.
Leo i Harry spojrzeli na siebie.
Powolnym krokiem wyszli z dormitorium by iść do pokoju wspólnego Gryfindoru.
Obydwoje szczerze wątpili w to czy zasną jeszcze dzisiaj, więc postanowili wykorzystać cenną okazję do spokojnej rozmowy bez świadków właśnie w pokoju wspólnym wieży Gryfindoru.
— Jaką mamy jutro pierwszą lekcję? — rzucił od niechcenia Leo.
Harry zastanowił się przez chwilę, po czym odpowiedział:
— Eliksiry ze Snapem.
— Z tym gościem, którego na szampon nie stać?
Ciężko było Harry'emu nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
_____________________________
Tak to był trzyczęściowy maraton na 500 follow. Co prawda nieplanowany, ale wyszło jak wyszło. Trochę z powodu pizdokleszcz_forever, Klaudix4 i Gerethon, ale to celowo pomińmy.
Ten rozdział jest z resztą dlatego bo kazały mi go dać BezimiennaOsoba oraz Aresiontko... Za łatwo ulegam.
Wbijać na mojego tik toka, dawać follow - Persiakowa532
Dziękuje wam za 500 follow i za to, że ze mną wytrzymujecie co jest wielkim osiągnięciem.
Pamiętać o śladzie!
Do następnego!
CZYTASZ
𝐌𝐈𝐒𝐉𝐀 𝐇𝐎𝐆𝐖𝐀𝐑𝐓 [2] ● Percy Jackson, Harry Potter
FanficKolejny rok, kolejne przygody - lecz oczywiście nie wszystko może iść po myśli Percy'ego, a tajemnicze zniknięcie kogoś dla niego ważnego - z pewnością nie jest niczym czego pragnął. Kontynuacja "Misji Hogwart"