co złego, to nie ja
wiecie, co robić
...
V.
Ostatnia lekcja w piątek ciągnęła mi się w nieskończoność.
Zerkałam co jakiś czas na Bruno i Penny, którzy siedzieli w ostatniej ławce, zupełnie niezainteresowani wykładem, który prowadziła nauczycielka od matematyki. Szeptali coś do siebie, zapisując notatki tylko gdy im się zachciało. Co zabawne, i tak mieli niezłe oceny.
Westchnęłam, naciągając mocniej rękawy koszulki z długim rękawem na swoje dłonie. Chwyciłam ją mocno, miętosząc między palcami i wlepiając wzrok w równania zapisane na tablicy. Nikt nie chciał ich rozwiązać, wiec zgłosiłam się na ochotnika i dzwonek przerwał nam, gdy robiłam już ostatnie.
Pani Kromer pożegnała się z nami, więc zabrałam swoją materiałową torbę z nadrukiem kotka, wychodząc z klasy. W wejściu poczułam, jak ktoś mnie szturchnął.
Obróciłam się, stając twarzą w twarz z chłopakiem, który drwił ze mnie od podstawówki. Thomas Rae. Jeden z zawodników Lacrosse, myślący, że może wszystko, bo jest przystojny, a jego rodzice bogaci jak cholera.
— Niezła kieca, kujonie — oznajmił mi, mierząc mnie drwiącym wzrokiem. — Lubisz jeans, hm? Ale wiesz, że lata osiemdziesiąte się już skończyły?
— Jeśli nie masz mi do powiedzenia nic bardziej błyskotliwego, to do widzenia — powiedziałam ze spokojem, odwracając się i szybko wychodząc na korytarz.
Oczywiście musiałam się potknąć o własne nogi i mało by brakowała, a upadłabym na szare kafelki.
Do kompletu brakuje mi tylko rozbitej głowy.
Pobiegłam do drzwi, chcąc jak najszybciej oddalić się od tego buca, ale zatrzymałam się przed wejściem do szkoły, uświadamiając sobie, że zgubiłam gdzieś Penny i Bruno. A mieliśmy wrócić razem do domu.
Chłodny wiatr owiał moją twarz, na co się wzdrygnęłam. Mogłam ubrać na siebie jakieś rajstopy.
— Próbujesz mi uciec? — Thomas znów wyłonił się znikąd, stając tuż przede mną.
Wstrzymałam oddech, przyglądając się jego rozczochranym, jasnobrązowym włosom. Były odrobinę za długie i opadały mu na niebieskie oczy. Uśmiechał się do mnie dziwnie, przez co rozejrzałam się nerwowo.
— Czego chcesz? Śpieszę się — zauważyłam, a on zarzucił na swoje ramię plecak.
— Chciałem zapytać, czy nie miałabyś może ochoty wyjść ze mną jutro na lody?
— Dlaczego miałabym ją mieć?
— Słyszałem, że je lubisz. — Uśmiechnął się szeroko.
Zmrużyłam na niego oczy, kręcąc głową z obrzydzeniem. Wyminęłam go, ale chwycił mnie za dłoń, pociągając w swoją stronę.
— Daj spokój, tylko żartowałem — powiedział, ale mu się wyrwałam. — Okej, sorry. Mówiłem poważnie. Możemy pójść na koktajl mleczny.
— Nie wydaje mi się, abym znalazła czas — oznajmiłam, obejmując się ramionami. — Ani ochotę.
— Dlaczego? — zapytał. — Nie podobam ci się? Daj spokój, Vivid. Dosłownie każda dziewczyna chciałaby być na twoim miejscu.
— Świetnie. No to wiele nie straciłeś — rzuciłam, widząc jak zmarszczył czoło. — Na razie.
Odwróciłam się, idąc szybkim krokiem w stronę parkingu. Zwolniłam dopiero, gdy zobaczyłam tam znajome auto i jeszcze bardziej znajomą twarz.
CZYTASZ
aphrodite [+18]
RomanceMinęło pół roku. Sprawa prowadzona przez Vivid Chambers i Dante Gallaghera została umorzona. Nie oznacza to jednak, że niebezpieczna sekta przestała deptać im po piętach. Vivid musi stawić czoła swoim najgorszym demonom, aby móc powrócić do życia...