czternaście

28.6K 1.5K 1.6K
                                    

#SoeGoddess

V.

Goblin jeździł po całym mieszkaniu rowerkiem, odpychając się nogami od podłogi. To tworzyło spory hałas, a moja głowa pękała w szwach.

Piłam trzecią kawę, chociaż była dopiero trzynasta. Przeszukałam wszystkie szuflady Dantego, aby znaleźć coś przeciwbólowego i nic nie znalazłam.

Chociaż wątpię, aby pomogło. Doskonale wiedziałam, że ból spowodowany jest nagłym odstawieniem antydepresantów i muszę go po prostu przeboleć.

Albo wziąć kolejną tabletkę, której nie mam.

— Leo — powiedziałam w końcu, odwracając się przodem do niego. — Proszę cię. Możesz się pobawić na dywanie?

— Jezdzee — odkrzyknął, mknąc przez kolejne pomieszczenia.

— Nie jeździ się po domu.

— To chodźmy na dwór! — zawołał podekscytowany, na co się aż skrzywiłam.

Aczkolwiek świeże powietrze dobrze mi zrobi.

— Okej — mruknęłam posępnie. — Ubieraj się, Goblinie.

— AAA! Kocham cię, Vivi! —— zawołał, podbiegając do mnie i przytulając się mocno.

— Ciepła kurtka, czapka i szalik — zażądałam, więc pobiegł do swojego pokoju, a ja odetchnęłam głęboko.

Wstałam, zbierając naczynia i wkładając je do zmywarki, gdy mój telefon zabrzęczał cicho.

Zerknęłam na wyświetlacz.

Od: Dante Dupek
Wszystko dobrze, kochanie?

Uśmiechnęłam się przez tę jego nazwę, ale cóż. Tak już zostanie najwyraźniej.

Do: Dante Dupek
Tak. Idziemy z Leo do parku. Nie martw się o nas.

Od: Dante Dupek
Martwię się w każdej sekundzie. Dziękuję, że z nim zostałaś.

Do: Dante Dupek
Nie ma sprawy.

— Idziesz czy nie, Goblinie?! — zawołałam, po czym zajrzałam do jego pokoju.

Siedział na podłodze, siłując się z zapięciem kurtki. Uśmiechnęłam się do siebie jak szalona.

— Chodź, pomogę Ci.

— Muszę być samodzielny.

— Jesteś — odparłam, kucając w progu drzwi. — Chodź.

Podszedł do mnie w końcu, a ja uśmiechając się szeroko, zapięłam jego kurtkę. Poprawiłam szalik i czapkę, pocierając jego czerwone policzki.

— Vivi?

— Tak? — zapytałam, zakładając też na swoją głowę czapkę.

Końcówka października była naprawdę mroźna w tym roku.

— Znałaś moją mamę?

Uniosłam brwi, a mój uśmiech zniknął z twarzy. Pokręciłam głową.

— Nikt jej nie znał.

— Kochanie — zaczęłam, biorąc go na ręce i wstając. — Twoja mamusia umarła, gdy tylko cię urodziła. Ale bardzo, bardzo cię kochała, gdy byłeś jeszcze w jej brzuszku, wiesz? Teraz też cię kocha, ale z innego świata.

Leo przytulił się mocniej do mojego boku. Objął moją szyję, gdy przeszliśmy do drzwi. Zabrałam do ręki swój płaszcz i wyszłam z Goblinem na rękach, pozwalając mu wezwać windę.

aphrodite [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz