#SoeGoddess
V.
Goblin jeździł po całym mieszkaniu rowerkiem, odpychając się nogami od podłogi. To tworzyło spory hałas, a moja głowa pękała w szwach.
Piłam trzecią kawę, chociaż była dopiero trzynasta. Przeszukałam wszystkie szuflady Dantego, aby znaleźć coś przeciwbólowego i nic nie znalazłam.
Chociaż wątpię, aby pomogło. Doskonale wiedziałam, że ból spowodowany jest nagłym odstawieniem antydepresantów i muszę go po prostu przeboleć.
Albo wziąć kolejną tabletkę, której nie mam.
— Leo — powiedziałam w końcu, odwracając się przodem do niego. — Proszę cię. Możesz się pobawić na dywanie?
— Jezdzee — odkrzyknął, mknąc przez kolejne pomieszczenia.
— Nie jeździ się po domu.
— To chodźmy na dwór! — zawołał podekscytowany, na co się aż skrzywiłam.
Aczkolwiek świeże powietrze dobrze mi zrobi.
— Okej — mruknęłam posępnie. — Ubieraj się, Goblinie.
— AAA! Kocham cię, Vivi! —— zawołał, podbiegając do mnie i przytulając się mocno.
— Ciepła kurtka, czapka i szalik — zażądałam, więc pobiegł do swojego pokoju, a ja odetchnęłam głęboko.
Wstałam, zbierając naczynia i wkładając je do zmywarki, gdy mój telefon zabrzęczał cicho.
Zerknęłam na wyświetlacz.
Od: Dante Dupek
Wszystko dobrze, kochanie?Uśmiechnęłam się przez tę jego nazwę, ale cóż. Tak już zostanie najwyraźniej.
Do: Dante Dupek
Tak. Idziemy z Leo do parku. Nie martw się o nas.Od: Dante Dupek
Martwię się w każdej sekundzie. Dziękuję, że z nim zostałaś.Do: Dante Dupek
Nie ma sprawy.— Idziesz czy nie, Goblinie?! — zawołałam, po czym zajrzałam do jego pokoju.
Siedział na podłodze, siłując się z zapięciem kurtki. Uśmiechnęłam się do siebie jak szalona.
— Chodź, pomogę Ci.
— Muszę być samodzielny.
— Jesteś — odparłam, kucając w progu drzwi. — Chodź.
Podszedł do mnie w końcu, a ja uśmiechając się szeroko, zapięłam jego kurtkę. Poprawiłam szalik i czapkę, pocierając jego czerwone policzki.
— Vivi?
— Tak? — zapytałam, zakładając też na swoją głowę czapkę.
Końcówka października była naprawdę mroźna w tym roku.
— Znałaś moją mamę?
Uniosłam brwi, a mój uśmiech zniknął z twarzy. Pokręciłam głową.
— Nikt jej nie znał.
— Kochanie — zaczęłam, biorąc go na ręce i wstając. — Twoja mamusia umarła, gdy tylko cię urodziła. Ale bardzo, bardzo cię kochała, gdy byłeś jeszcze w jej brzuszku, wiesz? Teraz też cię kocha, ale z innego świata.
Leo przytulił się mocniej do mojego boku. Objął moją szyję, gdy przeszliśmy do drzwi. Zabrałam do ręki swój płaszcz i wyszłam z Goblinem na rękach, pozwalając mu wezwać windę.
CZYTASZ
aphrodite [+18]
RomanceMinęło pół roku. Sprawa prowadzona przez Vivid Chambers i Dante Gallaghera została umorzona. Nie oznacza to jednak, że niebezpieczna sekta przestała deptać im po piętach. Vivid musi stawić czoła swoim najgorszym demonom, aby móc powrócić do życia...