trzynaście

27.1K 1.5K 1K
                                    

aż ciężko pisać, że co złego, to nie ja

a to dopiero początek

kocham was #SoeGoddess

...

V.

Noell zamierzał pocałować mnie już u progu drzwi.

Co za niecierpliwy, niewyżyty dupek. Miałam ochotę uderzyć go w twarz, ale doskonale wiedziałam, że to niemożliwe. Dlatego zgrabnie mu umknęłam, uśmiechając się promiennie.

— Pomyślałam, że najpierw coś zjemy. Umieram z głodu — zauważyłam, wciąż posyłając mu ten nieszczery uśmiech. — Przygotowałam dla nas kolację.

— Niech ci będzie, Vic — zgodził się, obejmując mnie w pasie i głaszcząc moje biodro. — Ale zaraz po kolacji wracamy do łóżka.

— Ma się rozumieć — odparłam, wyswobadzając się z jego uścisku i wskazując mu na stół w mini salonie. — Napijesz się czegoś? Wina?

— Oh, tak, poproszę — odpowiedział, więc skinęłam głową, idąc do kuchni.

Nalałam do obu kieliszków wina, do jednego z nich dosypując leku usypiającego. Przeliczałam gramy, aby wybrać dawkę, która go uśpi, ale nie zabije. Nie chcę mieć skurwiela na sumieniu.

Uniosłam kieliszek potrząsając nim lekko, aby wymieszać i rozpuścić proszek. Gdy to się stało udałam się z powrotem do Noella, stawiając przy nim kieliszek i wdając się z nim w gadkę szmatkę.

Był w zaskakująco dobrym humorze. Najprawdopodobniej nie wiedział jeszcze, że prokuratura złapała jedną z nich. I to najprawdopodobniej jedną z ważniejszych „nich".

— Wyglądasz zjawiskowo, Veronico — oznajmił mi, popijając swoje wino.

Ja również wzięłam łyka własnego, chociaż nie powinnam pić. Na pewno nie po wzięciu dwóch tabletek.

— Dziękuję — odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko. — Zapewniam, że bez tej sukienki wyglądam jeszcze lepiej.

Wyszczerzył się na te słowa, od czego mnie zemdliło. Aż musiałam sobie przypomnieć to wszystko, co działo się w samochodzie, aby jakkolwiek wziąć się w garść.

— Nie mogę się doczekać aż sam się o tym przekonam.

Zignorowałam te słowa, zabierając się za jedzenie, sałatki, którą przygotowałam. W międzyczasie Noell ziewnął lekko. Wspaniale.

— Jak minął ci dzień? — zapytałam zatem, chcąc go czymś zabawić. — Wszystko w porządku.

— Oh, oczywiście. Jestem tylko zmęczony — odpowiedział. — Dużo czytałem, chcąc pogłębiać wiedzę. Bycie Kapłanem Bogini to niełatwa sprawa. Wymaga ciągłego oddawania się modlitwie.

— Nie masz pojęcia jak bardzo podziwiam to, co robisz — wyznałam, obserwując jak przechyla swój kieliszek do końca i nabiera sobie dokładkę sałatki. — To niewiarygodne. Cieszę się, że cię poznałam. Że pokazałeś mi piękno świata, który stworzyła nasza Bogini.

Noell posłał mi uśmiech, po czym oddał się opowiadaniu o swojej Aphrodite. I w momentach takich, jak te, naprawdę myślałam, że on w nią wierzył. Że wcale nie prowadził nikczemnej gry, a szczerze wierzył w Boginię. I dlatego wypełniał jej polecenia.

Rozmawialiśmy tak, a ja obserwowałam jak z każdą chwilą Noell opadał z sił. Gdy widziałam już, że powoli odlatywał, wstałam od stołu, podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń.

— Koniec jedzenia. Czas na zabawę — oznajmiłam, a on wstał, idąc za mną posłusznie. Już chwiał się na własnych nogach, gdy dotarliśmy do sypialni.

aphrodite [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz