kocham was
wiecie co robić, jeśli chcecie rozdział też jutrooo #SoeGoddess
tu jest cholernie pięknie, więc macie dowód, że co złego, to nie ja
...
V.
Obudziłam się, otwierając oczy i rozglądając się dookoła chaotycznie. Uspokoił mnie dopiero lekki pocałunek na skroni. Uśmiechnęłam się, a moje oczy spotkały oczy Dantego.
— Nie będę miał problemu, aby przyzwyczaić się do takich poranków — szepnął, pochylając się i całując mnie powoli. Odwzajemniłam to, ale szybko się odsunęłam, aby znów móc na niego spojrzeć.
Dante objął mnie w pasie, tak jak robił to przez całą noc, gdy tuliliśmy się do siebie, zmieniając jedynie pozycje, gdy robiło nam się zbyt gorąco albo niewygodnie.
— Bałam się, że to był sen — przyznałam, unosząc dłoń i kładąc ją na jego policzku. — Nie wierzę, że jesteś prawdziwy.
— A ja, że w końcu cię mam — zauważył, całując moje czoło. — Po tylu latach, jesteś moja. To nieprawdopodobne jak wielkim szczęściarzem jestem.
— Zobaczymy jak długo będziesz tak twierdził — rzuciłam, podnosząc się, przez co kołdra zsunęła się z moich nagich piersi. Przytrzymałam ją, uśmiechając się. — W końcu zrobię coś, co cię zrani. I odejdziesz, rozumiejąc, że nie jestem dobrym materiałem na dziewczynę.
— Całe szczęście ja jestem zajebistym materiałem na chłopaka, to trochę się zbalansujemy — odparł, a ja uderzyłam go za to w ramię.
— Czy twoje poprzednie dziewczyny są w stanie mi to potwierdzić?
— Obawiam się, że nie, gdyż z całym szacunkiem do nich, byłem okropnym kompanem. Ponieważ cały czas, gdzieś podświadomie, tęskniłem za tym życiem, które mam z tobą. I tęskniłem tak właściwie za całą tobą — dodał, znów sprawiając, że się uśmiechnęłam. On to robił specjalnie. — Poza tym, nie było ich wiele.
— Mhm. Proszę się wyspowiadać ze wszystkich grzechów, Panie Gallagher — oznajmiłam, spoglądając na niego wyzywająco.
— Kocham to, że nigdy nie wiem czy żartujesz, czy mówisz serio.
— Serio, serio.
Dante podparł się na łokciu, a ja przyjrzałam się jego przystojnej twarzy. Chyba kręcił mnie ten jego lekki zarost. Pasował do niego. Do postawnego, silnego faceta z burzą ciemnych włosów i głęboko brązowymi oczami.
— Olivia — wymienił, a ja zmrużyłam oczy, dobrze pamiętając to imię. — Wiem, cicho — ostrzegł, jakby czytał mi w myślach. Prychnęłam, więc się uśmiechnął.
— Kto był po niej? — zapytałam, zagryzając policzek od wewnątrz.
— Ava i Erin.
— Czyli jestem twoją czwartą.
— Dobrze wiesz, że pierwszą — odparł.
— Polemizowałabym.
— To nie rób tego.
— Chyba jednak będę.
— Zamknij się, Vivid — oznajmił, kładąc się na mnie i przygniatając mnie do łóżka. Roześmiałam się głośno, będąc zaskoczoną tym dźwiękiem.
Nie pamiętałam już nawet jak on brzmiał, jak brzmiał mój śmiech. Dobrze było znów go słyszeć.
— Nie mogę się tobą nacieszyć — wypowiedział Dante, przesuwając dłońmi wzdłuż moich ramion i całując powolnie moje usta. Pociągnął za dolną wargę, mrucząc przy tym i wsuwając język do moich ust.
CZYTASZ
aphrodite [+18]
RomansaMinęło pół roku. Sprawa prowadzona przez Vivid Chambers i Dante Gallaghera została umorzona. Nie oznacza to jednak, że niebezpieczna sekta przestała deptać im po piętach. Vivid musi stawić czoła swoim najgorszym demonom, aby móc powrócić do życia...