co złego, to nie ja #SoeGoddess
...
V.
Przetarłam oczy, ziewając przeciągle. Wyciągnęłam się na łóżku, rozglądając się dookoła. Goblin nadal spał, wtulony w moją pierś.
Uśmiechnęłam się do siebie jak jakaś wariatka, zaciskając mocniej usta.
Poprawiłam kołdrę, przykrywając go szczelniej, po czym po cichu wstałam. Wyszłam z pokoju, rozglądając się po kuchni i salonie. Pomyślałam, że Dante jeszcze śpi, więc weszłam do sypialni, która była zupełnie pusta.
Spięłam się, zaglądając do łazienki.
Nic.
Panika urosła we mnie natychmiast i to do poziomu, w którym poczułam jak się trzęsę. On nie wrócił w nocy?
Boże, zasnęłam. A on by mnie obudził, gdyby przyszedł z czekoladami prawda?
Przebiegłam przez salon, wyglądając nawet na taras, ale po moim facecie nie było ani śladu. A ja, kurwa mać, nie miałam nawet ze sobą telefonu, aby do niego zadzwonić. On z kolei nie miał mojego numeru, aby zostawić wiadomość, że wszystko jest w porządku.
Stanęłam na środku salonu, nie mając pojęcia, co tak naprawdę powinnam zrobić.
Panikuję. Po prostu jestem głupia i panikuję, a on zapewne poszedł do sklepu... Znowu. Po coś na śniadanie. I zaraz tutaj do mnie wróci.
Przetarłam zmęczoną twarz, wiedząc, że to będzie potworny dzień.
Zamiast zamartwiać się na zapas, wzięłam prysznic i ubrałam na siebie jeansy oraz koszulkę. Na nogi wsunęłam trampki, zerkając na zegarek.
Kurwa mać, za godzinę powinnam być w pracy. A przecież nie zostawię Leo samego?
Mój puls znowu przyspieszył. Gdzie jesteś, Dante?
Weszłam z powrotem do jego sypialni, rozglądając się dookoła. Może zostawił dla mnie jakąś wiadomość i nawet o tym nie wiem? Boże, jestem totalnym bałaganem.
W tym samym momencie, gdy o tym pomyślałam, drzwi od apartamentu otworzyły się. Wyjrzałam zza futryny, czując okropną ulgę, gdy zobaczyłam Dantego.
Zupełnie, jakby on pomyślał o tym samym, rozłożył szeroko ramiona. Rozbiegłam się, wpadając w nie i przytulając go mocno. Nawet nie wiem, czego się tak potwornie wystraszyłam.
— Musisz jechać ze mną do Prokuratury. — To były pierwsze słowa, jakie wypowiedział i zesztywniałam przez nie w jego ramionach.
Uniosłam do góry głowę, cofając się o krok i wyrywając mu.
— Co? — szepnęłam w szoku, a on uśmiechnął się smutno.
— Przepraszam, kochanie — powiedział i zabrzmiało to naprawdę szczerze. — To... Wszystko się skomplikowało i... I myślę, że niechcący złapałem kogoś, kogo szukaliśmy.
Patrzyłam na niego w szoku.
— Jaja sobie robisz, Dante? — zapytałam pusto, spoglądając w jego zmęczone, podkrążone oczy.
Wciąż miał na sobie te dresy, które wsunął na siebie w pośpiechu i byle jaką koszulkę. Na nosie okulary, a na głowie zupełny misz-masz sterczących włosów.
— Przecież ty wyszedłeś po czekoladę!
Chwycił moją dłoń i przysunął ją do swoich ust. Pocałował ją lekko, posyłając mi kolejne, zmęczone spojrzenie.
CZYTASZ
aphrodite [+18]
RomanceMinęło pół roku. Sprawa prowadzona przez Vivid Chambers i Dante Gallaghera została umorzona. Nie oznacza to jednak, że niebezpieczna sekta przestała deptać im po piętach. Vivid musi stawić czoła swoim najgorszym demonom, aby móc powrócić do życia...