tym razem to nie żart, a prawdziwy rozdział
kocham was mocno, wiecie o tym
co złego, to nie ja
wiecie co robić #SoeGoddess
...
V.
Poprawiłam okulary na nosie, wzdychając ciężko. Wyszłam z gabinetu szefowej, która była przemiłą starszą kobietą. Oznajmiłam jej, że to koniec naszej współpracy.
Zamierzam być od teraz utrzymanką Pana Prokuratora. Że upadnę tak nisko, nigdy nie pomyślałam...
Muszę odzyskać swoje życie i ta noc dała mi do tego jakąkolwiek motywację.
Westchnęłam, stając za pustą ladą. Nalałam sobie do szklanki wody, biorąc szybko tabletkę. Zamknęłam oczy, połykając ją i przecierając oczy.
Chwyciłam notes i długopis, widząc, że przy jednym stoliku siedział mężczyzna. Podeszłam w jego stronę, aby zebrać zamówienie i zwolniłam nagle, gdy jego sylwetka i włosy wydały mi się jakoś dziwnie znajome.
Rozejrzałam się, ale byłam w kawiarni sama. To znaczy, z szefową na zapleczu. Moja współpracownica, która była jeszcze studentką – Trixy, przychodzi dopiero za godzinę, gdy zacznie się większy ruch. A więc nie miałam innego wyjścia, jak obsłużyć mężczyznę.
Okrążyłam ostrożnie jego stolik, przez co uniósł głowę i spojrzał na mnie. I mogłam wskazać dokładny moment, w którym zdał sobie sprawę, na kogo patrzy.
— Vivid? — Niemalże wrzasnął i całe szczęście, że nie było klientów. Przyłożyłam szybko palec do ust, aby się uciszył. — Kurwa mać.
— Cześć, Aiden — mruknęłam, odgarniając włosy na ucho. — Rany Boskie, co ty robisz na Bronxie?
Nie odpowiedział mi, wpatrując się we mnie w szoku, jakby ujrzał ducha. Co być może jest prawdą.
— Bałem się, że nie żyjesz — powiedział cicho, na co westchnęłam ciężko, czując jak moje ramiona opadły w udręce. Aiden wstał gwałtownie, przyglądając mi się lepiej. — Boże, Vivid...
— Veronica — poprawiłam go szybko, widząc zdezorientowanie na jego twarzy. Rozejrzał się dookoła, jakby szukał zagrożenia. — Powiedzmy, że pracuję pod przykrywką.
— Masz status zaginionej — oznajmił mi z powagą, wciąż się mi przyglądając, jakby niedowierzał. — To naprawdę ty.
— Tak — mruknęłam posępnie, a zaraz po tym poczułam jak Aiden przytulił mnie mocno.
Notes niemalże wypadł mi z dłoni, gdy wstrzymałam zaskoczona oddech. Odwzajemniłam uścisk, chociaż cała się spięłam.
— Jak mogłaś, Vivid — powiedział cicho z wyrzutem, wciąż mnie przytulając. — Kurwa, jak mogłaś.
— Musiałam — powiedziałam tylko, odsuwając się od niego. — Rany, Aiden... Nie masz pojęcia, co się dzieje w moim życiu i najlepiej, abyś trzymał się jak najdalej od tego.
— Vivid, Penny odchodzi od zmysłów. A Gallagher wałęsa się bez ciebie jak zbity pies! — zauważył, na co parsknęłam. — Bawi cię to?
— Nie, przepraszam — odpowiedziałam z powagą. — Przepraszam i przysięgam, że to się wkrótce skończy. Ale błagam... Nie mów nikomu o tym, że mnie znalazłeś. Nie mów tego w policji, w prokuraturze... nikomu. — Pokręcił głową. — Aiden, jestem w niebezpieczeństwie.
— Wiem — odparł gorzko. — I myślisz, że nowa fryzura i okulary to załatwią?
— Na razie dają radę — zauważyłam, widząc jego spojrzenie. — Wiem, że się martwicie, ale przysięgam, że mam to pod kontrolą. Nie mieszaj się w to, Aiden. I pilnuj Penny, aby również tego nie robiła. — Wstrzymałam oddech. — Jak ona się czuje?
CZYTASZ
aphrodite [+18]
عاطفيةMinęło pół roku. Sprawa prowadzona przez Vivid Chambers i Dante Gallaghera została umorzona. Nie oznacza to jednak, że niebezpieczna sekta przestała deptać im po piętach. Vivid musi stawić czoła swoim najgorszym demonom, aby móc powrócić do życia...