~10~

97 10 6
                                    

~Toki~

- Gdzie jest Einar? - zapytał elf który mnie niósł

- W szpitalnej - odpowiedział inny elf

Zostałam zaniesiona do jakiejś sali i położona na miękkim łóżku, gdzie rozwiązano mnie z krępujących mnie lin.

- Zajmij się tą dziewczyną - powiedział elf wychodząc z sali - Ma być przytomna ale obita dla wodza

- Tak, zajmę się. Gdzie jest... mam... nożyczki... - mamrotał elf kręcący się po sali

W myślach błagałam żeby wyszedł i dał mi wypełnić zadanie, ale się na to nie zapowiadało. Zamiast tego elf używał czarnej magii, żeby wyleczyć kolejne części mojego ciała.

- Gdzie jest... cholera, skończył się...

Uratował mnie chyba tylko cud, bo elf mamrotając pod nosem wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.

W tym czasie wstałam z łóżka i zaczęłam jak najszybciej szukać po pokoju kluczy. Intuicja podpowiadała mi, że powinnam je gdzieś tutaj znaleźć.

Po przeszukaniu dosłownie całego pokoju znalazłam cały pęk kluczy leżący w niezamkniętej szufladzie.

Wybrałam klucze z numerem 7, który był na drzwiach celi, schowałam je do butów i niemal w ostatniej chwili położyłam się z powrotem na łóżku.

- Jestem... co my tu... Ostatnie zaklęcie...

Elf rzucił na mnie kolejne zaklęcie w czarnej magii, mówiąc jakieś odwrócone słowa.

- Pobudka - powiedział w końcu - masz robotę

Mimo uleczenia niektórych części ciała, nadal z wielkim bólem wstałam i zostałam wypchnięta za drzwi, gdzie czekał na mnie wysoki i umięśniony elf.

- Nie zwiążecie mnie? - wychrypiałam

- W takim stanie i tak nigdzie nie uciekniesz

Co racja to racja. Ledwo mogłam chodzić, a co dopiero uciekać.

Elf kazał mi iść przed siebie, i popchnął mnie tak, że przewróciłam się zdzierając na nierównej podłodze skórę z dłoni. Zaraz potem zostałam podniesiona i miałam iść dalej.

Przez całą drogę byłam poganiana, i nie chcę nawet liczyć ile razy po drodze się przewróciłam. Ręce dosłownie mi krwawiły. Wolałabym już być związana i niesiona.

Po drodze zauważyłam przynajmniej, że z niektórych korytarzy wieje, a w niektórych powietrze stoi bez ruchu, i mam szczerą nadzieję że to spostrzeżenie nam jakoś pomoże.

W końcu zostałam wepchnięta do gigantycznej sali której sklepienie sięgało chyba aż do sklepienia góry. Na samym środku tej sali siedział elf. Nie był tak umięśniony i masywny jak jego kumple, i raczej nie wyglądał na wojownika. Bardziej na dowódcę zajmującego się organizacją wojsk i strategią.

Potwierdzałby to fakt, że nie siedział tak jakbym się tego spodziewała na tronie, tylko przy stole jakby coś planując.

- Podejdź piękności - powiedział chyba kierując te słowa do mnie - Niech no Cię obejrzę.

Przełknęłam ślinę i zrobiłam to, o co prosił.

Elf zlustrował mnie z góry na dół tak, że czułam się jakby conajmniej zaglądał mi pod ubrania.

- Tak pięknie poobijana... Jak masz na imię? - zapytał

- Toki - wydusiłam

- Nie musisz się bać - powiedział - Jestem Fleinn. Usiądź proszę.

Strażnicy PokojuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz