2

861 39 2
                                    

Minęły dwa dni od zajścia z tym paskudnym typem. Chciałem o tym jak najszybciej zapomnieć i skupić się na tym co tu i teraz, ale ślady zadrapania na policzku i brak telefonu oraz portfela nie dawały mi o tym zapomnieć. Czułem się trochę odcięty od świata, ale to nie było aż tak ważne. Cieszyłem się, że żyłem. Oczywiście następnego dnia kiedy tylko wstałem i zobaczył mnie Louis i Harry nie odbyło się bez pouczających pogadanek, od opieprzania mnie i obchodzenia się ze mną jak z jajkiem. Nie mogłem się ruszyć sam nawet do sklepu na dole naszego bloku. To było troszkę męczące, ale to byli właśnie moi przyjaciele, dwa troskliwe dupki.

- Chodź Zayn. Zawiozę Cię - Usłyszałem głos Louisa szykując się do pracy. Układałem właśnie swoje włosy. Nie wyglądałem za dobrze, zadrapanie było nieco paskudne, ale miałem nadzieje, że niedługo to zniknie i nie zostanie mi po tym żaden ślad. Spojrzałem się na swojego przyjaciela i kiwnąłem głową.

- Naprawdę nie musisz tego robić stary. Naprawdę bardzo to doceniam, ale jest jeszcze widno, jeżdżą auto... - Nie zdążyłem nawet dokończyć kiedy Louis pociągnął mnie za rękaw koszulki do korytarza i wskazał mi tylko głową żebym zaczął się ubierać. Nie mogłem chyba nic zrobić, westchnąłem i bez narzekań zeszliśmy na dół do samochodu chłopaka. Louis ruszył spod bloku w stronę centrum gdzie znajdował się Eden.

- Swoją drogą jutro powinieneś iść kupić sobie jakiś telefon czy coś. Mogę Cię z Harrym zabrać do galerii. Nie pracujemy jutro - Powiedział. Obchodzili się ze mną jak z dzieciakiem. Naprawdę zastanawiałem się kiedy im przejdzie i będę mógł wyjść gdziekolwiek sam. Bez opieki tej dwójki.

- Wiem Lou. Załatwię to niedługo, nie mam teraz do tego głowy wiesz - Wymamrotałem i kiedy Lou zaparkował na tyłach klubu roztrzepałem mu włosy i uśmiechnąłem się delikatnie.

- Dzięki stary. Naprawdę doceniam - Mruknąłem i wyszedłem z samochodu chłopaka. Wszedłem do środka i skierowałem się od razu w stronę szatni. Zastałem tam Amelię i widząc jej minę od razu wiedziałem, że nie obędzie się od tłumaczenia co mi się stało.

***

Impreza dzisiejszej nocy była naprawdę szalona. Obsługiwaliśmy wieczór kawalerski, było dużo nowych twarzy i dużo natrętnych gości, ale cieszyłem się, że dzięki pracy mogę oderwać od wszystkiego myśli.

Po 2 w nocy wszystko się nieco uspokoiło. Wieczór kawalerski ruszył na podbój dalszych klubów, smutni, natrętni faceci pozbierali się do domów widząc, że dzisiaj nikogo nie wyrwą, zostały osoby na parkiecie, które dobrze się bawiły i były zajęte gwiazdą wieczoru. Poszedłem na zaplecze coś szybko zjeść. Zrobiłem sobie mocną kawę, wyciągnąłem pudełko z jedzeniem, które przygotowałem sobie popołudniu i usiadłem wygodnie, ale nie było dane mi posiedzieć. Zobaczyłem wetkniętą głowę Amelię zza drzwi i uniosłem brwi.

- Zayn. Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale przyszedł do Ciebie jakiś facet. I zanim zaczniesz mówić o tym żebym go odpędziła to mówię, że jest naprawdę bardzo przystojny i trzeźwy. Pyta o Ciebie - Poruszyła zadowolona brwiami, a mnie trochę zatkało. Nie miałem szczerze mówiąc pojęcia kto to mógł być. Niezadowolony odłożyłem swoje jedzenie na niewielki stolik w pokoju socjalnym i podniosłem się powoli. Automatycznie poprawiłem swoje włosy i koszulkę, którą na sobie miałem. Cóż, nie wiedziałem kto tam na mnie czeka. Może to Ryan Gosling. Spodziewał się wszystkiego, ostatnio jego życie jest usłane mnóstwem niespodziewanych i dziwnych zdarzeń, więc czemu nie mógł się spodziewać Ryana Goslinga? Wyszedł z kanciapki i wszedł za bar. Zauważył mnóstwo facetów stojących przy barze, więc zerknął się pytająco na Am, która wskazała mu o którym mężczyźnie mówi. I okej, był zaskoczony. Mile zaskoczony. Nie wiedział o co mogło chodzić, ale był ciekawy. Powoli podszedł w stronę mężczyzny i uśmiechnął się niepewnie. Chyba pierwszy raz w życiu czuł się tak onieśmielony przez mężczyznę.

- Czy to prawda, że pytałeś o mnie? - Spytałem i uniosłem brew. Mężczyzna przede mną był naprawdę przystojny, jego mięśnie były widoczne pod białą koszulką i wow. Był pod wrażeniem.

- Cześć. Jestem Liam - Powiedział na początku mężczyzna. Miał naprawdę bardzo przyjemny dla ucha głos. Wyciągnął rękę w moją stronę. Uścisnąłem jego dłoń i kiwnąłem głową.

- Zayn - Przedstawiłem się szybko i zabrałem dłoń. Miał naprawdę duże dłonie. Imponujące.

- Tak wiem. Pewnie się zastanawiasz kim jestem i co tu robię. Już Ci tłumacze - Powiedział widząc mój wyraz twarzy. Oczywiście, że byłem tego ciekawy.

- Mam Twój plecak. Zostawiłeś go kiedy napadł Cię ten śmieć - Mruknął i zacisnął lekko usta. Położył na blacie mój plecak, a ja już wszystko zrozumiałem. Liam. Tak brzmiało imię mojego wybawcy. Dzięki niemu nadal tu byłem, żyłem.

- Boże to Ty - Szepnąłem i zakryłem usta dłonią. Wziąłem w ręce swój plecak i odłożyłem go za siebie. Spojrzałem się na mężczyznę przed sobą i przeczesałem delikatnie włosy.

- Mogę Cię zaprosić na drinka? Naprawdę chciałbym Ci się jakoś odwdzięczyć - Mruknąłem i spojrzałem się na Amelię, która stała niedaleko. Poprosiłem ją żeby zajęła się na chwile barem. Musiałem, chociaż porozmawiać z Liamem. Podziękować w jakiś sposób. Wiedziałem, że nic nie będzie wystarczające, ale musiałem spróbować.

- Za drinka podziękuje, ale chętnie napije się wody - Powiedział. Trochę mnie to zdziwiło, ale pokiwałem głową i wziąłem z lodówki butelkę wody. Wskazałem mu miejsce na sali gdzie była wolna loża i tam się skierowaliśmy.

- Myślałem o Tobie... - Wyrwało się z moich ust kiedy usiedliśmy.

- To znaczy... Zastanawiałem się kim jesteś i czy wszystko z Tobą w porządku. Uciekłem, tak mi głupio, byłem po prostu przerażony. Szukałem nawet w internecie czegokolwiek żeby dowiedzieć się, że nic Ci się nie stało, ale niczego nie znalazłem. Nie było żadnego artykułu o bójce, o czymkolwiek... Tak bardzo Ci dziękuje. Naprawdę gdybys się tam nie pojawił nie wiem co by się ze mną stało. Nie znam się raczej na samoobronie i bijatykach - Powiedziałem szybko. Nie mogłem uwierzyć, że siedział przede mną człowiek, który uratował mi życie.

- Nie dziękuj. To nic takiego - Wzruszył ramionami patrząc się na mnie.

- Cieszę się, że wszystko z Tobą w porządku. Chciałem Ci oddać wcześniej plecak, ale znalazłem tylko kartę tego klubu, pomyślałem, że jesteś pracownikiem. Wczoraj było zamknięte, ale przyjechałem dzisiaj i naprawdę cieszę się, że mogę Cię poznać. I, że mogłem Ci zwrócić Twoją własność - Powiedział mężczyzna. Byłem trochę oczarowany. Wydawał się być zupełnie innym facetem niż Ci wszyscy, których spotykałem na swojej drodze. Był naprawdę przystojny, zadbany i mówił tak rozsądnie i... Wow. Czułem, że mój mózg zamienia się w papkę.

- Tak ja... Jestem wdzięczny. Bardzo. Nie wiem jak mógłbym to wynagrodzić - Powiedziałem i przeczesałem nerwowo włosy. Jeszcze chwile rozmawialiśmy. Musiałem niestety wracać do pracy, choć nie chciałem. Rozmowa z Liamem była ciekawa, był naprawdę miłym facetem, poukładanym. Zafascynował mnie, w końcu rzadko miałem okazje spotkać kogoś takiego na swojej drodze.

Witajcie mordeczki. Dodaje kolejną część. Wczoraj dopadła mnie wielka wena i napisałam 11 rozdziałów, mam nadzieje, że troszkę się rozkręci to wszystko i opowiadanie się Wam spodoba. Osobiście jestem z niego strasznie dumna. To chyba moje najlepsze ff🤍 Miłego czytania! Zostawcie coś miłego po sobie!

HEY YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz