12

537 30 3
                                    

- Co się dzieje? Tragicznie wyglądasz - Usłyszałem głos Louisa kiedy następnego dnia rano wyszedłem ze swojego pokoju. Najchętniej bym z niego nie wychodził, ale musiałem nakarmić Rockiego. Może i cierpiałem, ale mój psi kolega musiał coś zjeść i wyjść na spacer. Wzruszyłem słabo ramionami i wyciągnąłem z torby puszkę z jedzeniem. Wyciągnąłem wszystko do miski i pogłaskałem psiaka delikatnie za uchem.

- Zayn powiedz co się dzieje... Przecież widzę - Powiedział chłopak i położył dłoń na moim ramieniu. Do moich oczu znowu napłynęły łzy. Co miałem mu powiedzieć? Że jestem takim naiwniakiem, że dałem się wykorzystać? Że pomiędzy mną i Liamem to już koniec?

- Co chcesz usłyszeć? - Zapytałem cicho i obróciłem się do niego przodem. Zagryzłem mocno usta, bo zaczęły mi drzeć, byłem kupką nieszczęścia co było zauważalne na pierwszy rzut oka.

- Prawdę Zayn. Co się dzieje? Jak mogę Ci pomóc? - Zapytał Lou i przysunął się do mnie. Objął mnie delikatnie i westchnął.

- Mów - Ponaglił mnie. I powiedziałem. Wszystko mu powiedziałem płacząc i nie mogąc się uspokoić. Miałem w ogóle wątpliwości co do tego, że Louis cokolwiek zrozumiał.

- On mnie nie kochał... Nigdy mnie nie kochał. Chciał dać mi pieniądze za milczenie rozumiesz? Co za tchórz zrywa przez swojego menadżera? - Prychnąłem i wplotłem palce w swoje włosy. Zamknąłem oczy i szlochałem cicho.

- Boże Zayn tak strasznie mi przykro... Nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę nie spodziewałbym się tego po nim... On tak na Ciebie patrzył, tak dobrze Cię traktował... Nie naprawdę coś mi tu nie pasuje Zee - Powiedział cicho Louis trzymając moją dłoń w swojej. Naprawdę byłem wdzięczny za jego wsparcie.

- Chce o tym po prostu zapomnieć. Było i się skończyło. Muszę ruszyć naprzód. Po prostu... Boli, tak strasznie boli. Naprawdę go kocham Lou - Wyjąkałem i schowałem twarz w dłoniach.

- Wiem Zayn... Ale będzie dobrze. Uwierz mi może nie w tym momencie, ale za jakiś czas zapomnisz o tym - Powiedział cicho Louis. Nawet nie wiedziałem czy Liam cokolwiek napisał, nie wiedziałem jak jego walka. Zresztą nie powinno mnie to nawet obchodzić. Mój telefon pozostawał wyłączony od wczoraj i nie miałem póki co zamiaru go włączyć. Chciałem mieć święty spokój. Musiałem zając czymś swoje myśli, a najlepsze na złamane serce jest rzucenie się w wir pracy. Tak też zamierzałem zrobić.

***

Minęły cztery dni męczarni z daleka od domu. Nie mogłem się doczekać aż wrócę i wezmę w ramiona moje szczęście, aż zobaczę mojego chłopca. Na lotnisku kupiłem wielki bukiet kwiatów i przysmaki dla Rockiego, jemu też musiałem jakoś wynagrodzić swoją nieobecność. Wsiadłem do swojego samochodu, który czekał na mnie na parkingu przed lotniskiem i ruszyłem z piskiem opon. Nie miałem chwili do stracenia. Kiedy zaparkowałem przed blokiem wyskoczyłem z auta i wszedłem do klatki. Zapukałem do drzwi i schowałem się za bukietem kwiatów. Drzwi się otworzyły, ale nie stał za nimi Zayn. Przede mną stał Louis i naprawdę nie wyglądał na zadowolonego.

- Cześć Loui... - Zacząłem, ale zostało mi to brutalnie przerwane.

- Co Ty tu robisz? - Warknął niski chłopak i uniósł brwi. Patrzył się na mnie jak na ostatniego głupka. Czułem się niezręcznie.

- Wróciłem i chciałbym się zobaczyć z Zaynem. Jest w domu? - Spytałem odruchowo zaglądając chłopakowi przez ramie. Usłyszałem szczekanie swojego psa, który chyba mnie wyczuł. Wybiegł od razu z pokoju Zayna i wskoczył na mnie. Zaśmiałem się cicho i od razu zacząłem go głaskać. Chyba się stęsknił.

- Czy to jakiś pieprzony żart? Obawiam się, że nie rozumiem. Jak masz tu w ogóle czelność się pokazywać po tym co zrobiłeś? Zachowałeś się jak ostatnia świnia Liam... - Powiedział i pokręcił głową rozczarowany.

- Louis ja... Obawiam się, że ja też nie wiem o co chodzi. Co ja takiego zrobiłem? - Zapytałem opuszczając kwiaty w dół. Byłem totalnie zdezorientowany. Nie wiedziałem co zrobiłem i skąd takie nastawienie Louisa.

- Myślałeś, że Zayn przyjmie te pieniądze za siedzenie cicho? Nie miałeś nawet odwagi żeby powiedzieć mu prosto w twarz, że to koniec! - Podniósł głos, ale opanował się po chwili. Byliśmy w końcu na klatce schodowej, każdy wszystko tu słyszał.

- Jesteś pieprzonym tchórzem! Zayn nie zasługuje na coś takiego! Dlatego idź stąd proszę Cię... Po prostu idź stąd i nie pokazuj się tu więcej. Odkąd z nim skończyłeś nie wychodzi z pokoju, chodzi tylko do pracy i snuje się jak cień - Powiedział Louis i pokręcił głową. Był naprawdę wściekły, a do mnie nie docierało to wszystko co mówił. Co tu się w ogóle stało kiedy mnie nie było?

- Louis wierz mi lub nie, ale nie mam o niczym pojęcia. Nigdy nie zerwałbym z Zaynem, chciałem po powrocie zabrać go do swojej rodziny... Jak mógłbym z nim zerwać i to jeszcze przez kogoś? W ogóle kto nagadał Wam takich paskudnych głupot? - Zapytałem. Chciałem to wszystko wyjaśnić.

- Twój pieprzony menadżer - Wysyczał Louis. I wtedy wszystko zrozumiałem. Zacisnąłem mocno usta. Poczułem po prostu wściekłość.

- Louis zajmij się Rockim. Muszę to załatwić - Powiedział tylko Liam i zostawił kwiaty na klatce. Wsiadł w samochód i odjechał z piskiem opon. Chciał go zabić, po prostu zabić! Nie mógł uwierzyć, że jego menadżer zrobił takie świństwo. Nie mógł tego do siebie dopuścić jak można być taką kanalią. Nie ręczył za siebie.

HEY YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz