5

759 38 2
                                    

- Nie! Załóż to! Nie przesadzaj, to nie wesele tylko walka bokserska - Powiedział rozbawiony Louis i rzucił w moją stronę białą bluzę, zwykłe, czarne spodnie i vansy. Westchnąłem i pokiwałem delikatnie głową, miał racje. Przesadzałem.

- Boże czuje się jak głupek. Stresuje się. Nawet nie wiem czy z nim porozmawiam czy coś... - Wymamrotałem i zmieniłem białą koszule na bluzę. Przejrzałem się w lustrze i uśmiechnąłem się słabo do swojego odbicia.

- Nie dziwie Ci się. Z tego co mówisz to naprawdę bardzo fajny facet w odróżnieniu od tych debili z którymi się spotykałeś wcześniej - Powiedział Louis i podszedł do okna. Otworzył je, wziął papierosa z paczki Zayna i zapalił go.

- Wiem, że mam beznadziejny gust Louis. Ale Liam... Cholera to inny poziom rozumiesz? Jest ogarnięty życiowo, ma swoją pasje, jest ode mnie starszy. Dlatego zastanawiam się co on we mnie widzi - Wymamrotałem i podszedłem do swojego przyjaciela. On i Harry byli jedynymi osobami, którym się zwierzałem, nie miałem nikogo poza nimi.

- Czemu masz o sobie takie zdanie? Jesteś naprawdę inteligentnym facetem. Przystojnym. Zaradnym. Masz swoją pasje i dążysz do tego żeby wszystko zrealizować. Jesteś świetny Zayn - Powiedział przekonującym głosem Louis. Uśmiechnąłem się na to słabo i zaciągnąłem się papierosem. Spojrzałem się w dół na ulice i oparłem czoło o framugę okna.

- Nie chce tego spieprzyć. On tak jakby naprawdę mi się podoba Louis. Poza tym tyle ile dla mnie zrobił, te gesty były takie miłe. I może za dużo sobie wyobrażam, ale chce mieć z nim jakiś kontakt, choćbym miał być tylko jego kolegą - Wymamrotałem i odsunąłem się od okna. Oddałem Louisowi fajkę i sięgnąłem po bilety. Schowałem je w kieszeń i wyszliśmy z pokoju. Wszyscy byli już gotowi do wyjścia. Nie chciałem się spóźnić.

***

Miejsce w którym odbywało się całe zdarzenie było ogromne. Gdyby nie chłopcy mógłbym się tu zgubić. Podeszliśmy do czegoś w rodzaju kasy. Zostaliśmy sprawdzeni przez ochronę i pokierowani dalej. Przez chwile wystraszyłem się, że coś jest nie tak, bo ochrona pokierowała nas w innym kierunku niż resztę osób, ale chłopcy wytłumaczyli mi, że idziemy na miejsca najbliżej ringu. Wow. Zaczęło mi się kręcić w głowie.

- Nie wiem czy chce to oglądać z tak bliska. Oni będą się jednak bić, nie chce żeby mu się coś stało - Mruknąłem do chłopców. Usiadłem na jednym z krzesełek i rozglądałem się wokół. To miejsce było wielkie i przytłaczające.

- Nie martw się. Jest zawodowcem, na pewno nie da sobie zrobić krzywdy - Uspokoił mnie Louis i puścił mi oczko po czym wdał się w żywą dyskusje ze swoim chłopakiem. Było coraz bliżej walki, sala się zapełniała, a ja nie mogłem usiedzieć na miejscu, chciałem już zobaczyć Liama. Zastanawiałem się czy mnie zauważy kiedy zgasły wszystkie światła. Usłyszałem głośne owacje, ludzie po prostu wariowali. Usłyszałem piosenkę, na środek wyszedł mężczyzna i zaczął coś mówić, ale nie skupiałem się na tym za bardzo. Usłyszałem w końcu imię Liama i usłyszałem jeszcze głośniejszą muzykę. Louis potrząsał moim ramieniem i krzyczał głośno „Liam, Liam, Liam". I w końcu zobaczyłem go. Wyglądał dobrze, naprawdę dobrze. Wiedziałem, że ma piękne ciało, ale kiedy czerwona peleryna odsłaniała jego mięśnie nie mogłem przestać się gapić.

- Cholera - Szepnąłem sam do siebie. Poczułem na sobie palące spojrzenie. To był on. Zauważył mnie. Spojrzałem prosto w jego oczy i uśmiechnąłem się nieśmiało. Patrząc mi w oczy ściągnął z siebie satynową pelerynę, a ja czułem jak piecze mnie twarz. Pokazałem mu zaciśnięte kciuki. Chciałem żeby wiedział, że go wspieram.

HEY YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz