Zatrzymałem samochód pod salą treningową gdzie na pewno o tej porze był Malcolm. Pełen furii wysiadłem z auta i wszedłem do środka. Było tu sporo osób, byli moi koledzy z zespołu, był mój trener, ale to nie ich szukałem.
- Malcolm! - Krzyknąłem podchodząc do niego szybkim krokiem. On już chyba wiedział o co chodzi. Złapałem go za szmaty i przycisnąłem go do ściany. Wszyscy byli w szoku, ale miałem to gdzieś.
- Wiem o wszystkim Ty śmieciu! Wiem co zrobiłeś! - Wycedziłem przez zęby, byłem wściekły. Nie wiedziałem co będzie dalej. Nie wiedziałem czy zdołam to jakoś wytłumaczyć Zaynowi, czy on uwierzy w moje słowa. Czułem, że jestem w rozsypce. Nie chciałem nawet wiedzieć co o mnie myślał. Gdybym tylko wiedział wcześniej, gdyby nie ta pieprzona walka.
- Zrobiłem to co musiałem Liam. Uspokój się! To dla Twojego dobra - Tłumaczył się zawzięcie. Widziałem strach w jego oczach, ale miałem to gdzieś.
- Sam wiem co jest dla mnie lepsze. Nie miałeś pieprzonego prawa wtrącać się w mój związek - Powiedziałem mu dosadnie. Nie miał prawa tak mieszać. Poczułem dłoń trenera na swoim ramieniu, ale nie puściłem tego śmiecia.
- Przez niego byłeś rozkojarzony! Nie skupiałeś się na treningach! Tu nie chodzi tylko o Ciebie Liam! Na Twój sukces walczymy my wszyscy, a on w tym przeszkadzał! - Powiedział co jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło. Byłem dla niego jedynie maszynką do pieniędzy. Jeśli ja odnosiłem sukces, on też go odnosił. Miałem zamiar z tym skończyć.
- Nie chce Cię więcej widzieć. Nie zrobię Ci nic, nie będę brudził rąk, bo nie warto... Ale jesteś zwolniony - Powiedziałem przyciskając go do ściany mocniej.
- Wypierdalaj stąd - Syknąłem i puściłem go. Miałem ochotę obić jego fałszywą mordę, naprawdę w tym momencie tego pragnąłem, ale nie byłem zwierzęciem. Przeczesałem nerwowo włosy i spuściłem głowę w dół.
- Błagam Liam nie rób tego! Będziesz tego żałować! - Usłyszałem jego żałosne błagania. Naprawdę nie obchodziły mnie. Nic w tym momencie mnie nie obchodziło. Chciałem po prostu spotkać się z Zaynem i wszystko mu wytłumaczyć. Nie chciałem go stracić, był dla mnie najważniejszy.
- Wypierdalaj powiedziałem! Jesteś zwolniony! - Krzyknąłem. Wszyscy w sali zamarli. Nigdy się nie unosiłem w taki sposób.
- Pożałujesz tego - Powiedział Malcolm na odchodne. Wziął swoje rzeczy i wyszedł z sali. Nie chciałem go nigdy więcej widzieć na oczy.
- Liam? Wytłumaczysz mi co się dzieje? - Spytał mnie spokojnym głosem trener. Spojrzałem się na niego. Moje oczy były zamglone, łzy spływały po moim policzku. Tego było za wiele, tyle okropnych uczuć i emocji, ale wiedziałem, że dobrze zrobiłem pozbywając się tej kanalii. Trener wziął mnie do swojej kanciapki. Tam o wszystkim mu opowiedziałem. Nie był w szoku, to on pierwszy ostrzegał mnie przed Malcolmem. Umiał czytać z ludzi jak z otwartej księgi, wiedział dobrze do czego ten facet był zdolny. Tylko ja byłem naiwny. Głupi i naiwny.
- Musisz do niego jechać. Natychmiast. Powiedz mu o wszystkim. On powinien wiedzieć, że go kochasz i, że to wszystko to nie Twoja wina - Zasugerował mi starszy mężczyzna. Spojrzałem się na niego i pokiwałem delikatnie głową. Miał racje, musiałem jak najszybciej się wytłumaczyć, chciałem żeby wszystko było już dobrze. Pożegnałem się z trenerem i przeprosiłem wszystkich znajdujących się na sali za to czego byli świadkami. Wsiadłem w samochód i wybrałem numer Louisa. Odebrał po dłuższej chwili.
- Tak? - Mruknął do telefonu od niechcenia.
- Powiedz mi gdzie jest Zayn. Błagam... - Powiedziałem błagalnie. Musiałem to wszystko wyjaśnić. Musiałem przeprosić za to wszystko. Nawet nie chciałem myśleć jak on się czuje. Co Malcolm musiał mu nagadać. Tak bardzo się bałem tego, że mi nie wybaczy.
- Liam już mówiłem... Uhh... On mnie zabije jeśli Ci powiem. Wyraźnie powiedział mi, że nie chce Cię widzieć - Powiedział Louis. Wow. To zabolało naprawdę.
- Zwolniłem Malcolma. Muszę porozmawiać z Zaynem. Błagam pomóż mi Louis... - Mówiłem przekonująco. Louis westchnął ciężko, naprawdę byłem pełen nadziei na to, że mi pomoże. Nie wyobrażałem sobie, że to wszystko miałoby się tak skończyć, nie mogłem do tego dopuścić.
- Jest w Edenie... Ale nie wiesz tego ode mnie. Powodzenia - Powiedział Tomlinson i rozłączył się. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Tak bardzo chciałem go zobaczyć.
Kiedy zaparkowałem pod klubem zżerał mnie stres. Nie wiedziałem czy Zayn będzie chciał ze mną w ogóle rozmawiać. Nie wiedziałem nawet jak ubrać w słowa to wszystko co chce mu przekazać. Wszedłem do środka. Impreza trwała w najlepsze. Było naprawdę mnóstwo osób, ale zacząłem się przeciskać w stronę baru. Kiedy go zobaczyłem w brzuchu wszystko zacisnęło mi się ze stresu. Zayn wyglądał na naprawdę przygnębionego. Roztrzepane włosy, blada skóra. To wszystko przez tego dupka. Nie mogłem oglądać go w takim stanie, ten człowiek powinien przez cały czas nosić uśmiech na ustach, zasługiwał na to jak nikt inny na tym popapranym świecie. Przeczesałem nerwowo włosy i podszedłem powoli do baru. Nie zauważył mnie.
- Zayn? - Mruknąłem niepewnie. Miałem nadzieje, że da mi wszystko wytłumaczyć. Spojrzał się na mnie zaskoczony. Przełknąłem ciężki ślinę.
- Co Ty tu robisz? - Zapytał zaciskając usta delikatnie. Nie był chyba zadowolony.
- Zayn chciałem porozmawiać. Proszę daj mi szanse się wytłumaczyć, nie miałem pojęcia o tym wszystkim... Błagam - Powiedziałem cicho i niepewnie położyłem dłoń na tej jego, o wiele mniejszej. Zabrał ją jednak co zabolało.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Nie chce Twoich pieniędzy. Będę milczał - Powiedział i podał jakiemuś facetowi drinka.
- Błagam Cię to nie tak. Daj mi szanse na rozmowę... Pięć minut - Poprosiłem. Spojrzał się na mnie i westchnął zrezygnowany.
- Kończę o 3, możesz przyjechać. Porozmawiamy - Oznajmił mi. Poczułem ulgę. Może sprawa nie była jeszcze wyjaśniona, ale dostałem szanse na to żeby wszystko wytłumaczyć, żeby naprawić to co zepsuł Malcolm.
- Będę o 3 Zayn. Tak dobrze Cię znowu zobaczyć - Powiedziałem cicho i uśmiechnąłem się słabo. Mulat jedynie kiwnął głową i wrócił do pracy. Tęskniłem za nim.
CZYTASZ
HEY YOU
FanfictionZayn jest barmanem. Liam jest bokserem. Zobaczcie w jakich okolicznościach połączą się ich drogi.