Eighteen

7.6K 582 9
                                    

- Nie odpowiesz nic?

- No wiesz – odchrząknęła, przyciskając poduszkę do brzucha. – To trochę nietypowe pytanie.

- Przecież według mojej mamy jesteśmy parą – przypomniałem.

- Tylko na niby – wywróciła oczami.

- To mogę na ciebie liczyć? Nie pocałuję cię, jeśli o to chodzi.

- Możesz. Nie mam wyjścia – wzruszyła ramionami, a ja uśmiechnąłem się szeroko.

- Masz wyjście, ale prędzej czy później i tak bym cię przekonał.

- Um, na pewno? – Uniosła brwi do góry.

- Nie znasz mnie, kochanie – westchnąłem, wstając.

- Okay, czyli już się zaczęło? Widzę, że na poważnie.

- Ale co?

- No to twoje kochanie – podkreśliła ostatnie słowo, naśladując mój głos.

- Prościej będzie, jak sama powiesz, jak mam się do ciebie zwracać.

- Prościej to będzie, jak powiem, w jaki sposób masz się nie zwracać. Myszko, kwiatuszku, żabciu, misiu… – zaczęła wyliczać na palcach, a ja zaśmiałem się głośno.

- No to pozostało kochanie. Chodź, kochanie – zażartowałem, wystawiając jedną rękę do boku.

- Ale ty jesteś głupi – pokręciła głową i dała się objąć.

- Wszystko przez ciebie – mruknąłem jej do ucha i zeszliśmy do salonu na kolację.

- Przestaniesz w końcu? – Britt udając poważną, strąciła moją rękę z jej kolana. Długo jednak nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. – Twoi rodzice tutaj są.

- Są w kuchni, jak na razie – wskazałem ręką za siebie i objąłem ją w pasie.

- No właśnie! Zaraz wrócą. I Grace też przyjdzie.

- Przeszkadza ci to? – Zapytałem, patrząc na nią. Britt opuściła głowę, ale po chwili podniosła ją i spojrzała na jakiś punkt w ścianie.

- Ja po prostu… - zaczęła, ale szybko zamilkła, gdy w salonie pojawiła się mama. Britt poprawiła się na krześle, uśmiechnęła i splotła swoje palce z moimi.

   Nie przeszkadza. To dobrze.

- Aż miło na was popatrzeć – mruknęła mama, nalewając sobie soku. – A gdzie Grace?

- Poszła ułożyć Lily do snu – odpowiedziałem.

- Ach, w porządku. Zaraz przyjdę – ponownie wymknęła się z salonu. Spojrzałem na Britt i dostrzegłem w jej włosach jakiś paproch. Nachyliłem się nad dziewczyną, by go wyjąć, gdy do salonu wparowała Grace.

- Och, nie przeszkadzam czasem? – Spytała złośliwie.

- Nie, siadaj – odezwałem się. – Jak coś, to my wyjdziemy – dodałem, a Britt szturchnęła w nogę. Zaśmiałem się w jej włosy.

Rozdział nie podoba mi się zbytnio, ale dobrze się go pisało :) Miłego popołudnia!

Stuck on you ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz