Po poprzednim wieczorze w głowie Remusa cały czas pozostawała chytrze uśmiechnięta twarz czarnowłosego. Denerwowało go to.
Dodatkowo poparzenie w kształcie litery B dodatkowo przypominało o chłopaku.
Nieprzyjemnie swędziało, a jak chciał się podrapać to szczypało.
Poddenerwowany siedział w swoim pokoju na ziemi, na bluzie z włączonym winylem.
Notował co ma kupić do remontu i zapisywał wymiary pomieszczenia.-Remi. Tata powiedział, że podwiezie nas do sklepu.
-Kiedy?
-Teraz.
-Co? Nie mam kasy jeszcze.
-On ci da. Robisz remont w jego domu. To chyba jasne, że on płaci za materiały.
-Okej.
Wstał, otrzepał niebieską bluzę i wyszedł za kuzynką.
Weszli do starego, dużego, czerwonego jeepa. W samochodzie nie było klimatyzacji, a okna otwarte były za pomocą korbki.-Wałki, pędzle,taśma i inne narzędzia masz remi w garażu. Farby kup z dwa duże wiadra. Z panelami pomoże ci sprzedawca. Zostawcie wszystko u nich na zapleczu, ja za jakąś godzinę po to przyjadę i przywiozę do domu. Zapłacę jak przyjade odebrać.
-Dzięki wujaszku.
Powiedział Remus wychodząc z samochodu. Lily jeszcze dała buziaka w policzek tacie i wyszła za nim. Sklep nie był duży, można powiedzieć że trochę zbyt zagracony, ale to nie był problem.
-Mogę w czymś pomóc?
-Tak. Potrzebujemy te panele, ale nie wiemy ile na tyle metrów kwadratowych.
Rudowłosa pokazała notatnik z wymiarami panu, a ten z uśmiechem zaczął to przeliczać.
-Przyszliśmy skompletować zakupy i za jakąś godzinkę powinien przyjechać po nie mój tata. Nie będzie problemem, żeby przechować wszystko na zapleczu? On też wtedy za nie zapłaci.
-Ależ żadnego problemu. To ja zaniosę już panele i zaraz wrócę.
Facet zniknął, a kuzynostwo dalej chodziło po sklepie. Wybrali farbę i płaską, okrągłą lampę na sufit, która przypominała nieco księżyc.
Do tego Lilka dobrała się do lampeczek na sznurku i paru innych rupieci. Między innymi gwiazdki świecące w ciemności. Wyzbierała ich w cholerę jasną, bo uznała, że u siebie też chce takie.
Remus nie miał dużo do gadania podczas tych zakupów. Patrzył jak rozczochrana ruda jest w swoim żywiole i szuka rzeczy do jego pokoju.
Remi na szczęście zachował nieco zdrowego myślenia i wziął jeszcze podpory do montowania półek itd.Jak planowali wszystko zostawili na zapleczu, a Lilka od razu pociągnęła Remiego do sklepu z zasłonami, pościelami, dywanami i wszystkim innym.
Od razu znalazła to czego szukała.
Mianowicie ciemnozielone zasłony, w tym samym kolorze małe poduszki i puchaty koc.
Mieli wychodzić, kiedy jej oczom ukazał się perski dywan w odcieniach złota, brązu i zieleni.
Sprawdziła wymiary i kurde był idealny! Mniejszy od całego pokoju, ale dość duży.
No nie mogła tego tak zostawić.
Wyciągnęła portfel i kupiła wszystko za swoje pieniądze nie pytając kuzyna o zdanie.-Lilka nie kupuj..
-Cicho! Będzie idealnie. W zamian, że ci to kupiłam, będziesz go niósł do domu.
Remi przewrócił oczami rozbawiony i zrolowany dywan położył sobie na ramieniu.
Lilka szła z siatkami. Szli wesoło rozmawiając o tym, że jak remont się skończy to robią piżamówkę w jego pokoju.-Alladyn i jego latający dywan. Co tam złośnicy?
Przed nimi pojawili się huncowci. Te słowa wypowiedział Black.
Lupin i Evans w tym samym czasie przewrócili oczami i wyminęli ich.
CZYTASZ
Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]
Fanfiction✧Niemagiczne✧ Remus Lupin w wakacje przeprowadza się do swojej kuzynki. Poznaje tam paczkę Huncwotów. Z jednym z nich szczególnie się nie dogaduje. Dowiaduje się o wielu nieprzyjemnych żartach jakich dopuściła się grupa chłopaków, na jego przyjacioł...