8

1.2K 72 92
                                    

Po poprzednim wieczorze w głowie Remusa cały czas pozostawała chytrze uśmiechnięta twarz czarnowłosego. Denerwowało go to.
Dodatkowo poparzenie w kształcie litery B dodatkowo przypominało o chłopaku.
Nieprzyjemnie swędziało, a jak chciał się podrapać to szczypało.
Poddenerwowany siedział w swoim pokoju na ziemi, na bluzie z włączonym winylem.
Notował co ma kupić do remontu i zapisywał wymiary pomieszczenia.

-Remi. Tata powiedział, że podwiezie nas do sklepu.

-Kiedy?

-Teraz.

-Co? Nie mam kasy jeszcze.

-On ci da. Robisz remont w jego domu. To chyba jasne, że on płaci za materiały.

-Okej.

Wstał, otrzepał niebieską bluzę i wyszedł za kuzynką. 
Weszli do starego, dużego, czerwonego jeepa. W samochodzie nie było klimatyzacji, a okna otwarte były za pomocą korbki.

-Wałki, pędzle,taśma i inne narzędzia masz remi w garażu. Farby kup z dwa duże wiadra. Z panelami pomoże ci sprzedawca. Zostawcie wszystko u nich na zapleczu, ja za jakąś godzinę po to przyjadę i przywiozę do domu. Zapłacę jak przyjade odebrać.

-Dzięki wujaszku.

Powiedział Remus wychodząc z samochodu. Lily jeszcze dała buziaka w policzek tacie i wyszła za nim. Sklep nie był duży, można powiedzieć że trochę zbyt zagracony, ale to nie był problem.

-Mogę w czymś pomóc?

-Tak. Potrzebujemy te panele, ale nie wiemy ile na tyle metrów kwadratowych.

Rudowłosa pokazała  notatnik z wymiarami panu, a ten z uśmiechem zaczął to przeliczać.

-Przyszliśmy skompletować zakupy i za jakąś godzinkę powinien przyjechać po nie mój tata. Nie będzie problemem, żeby przechować wszystko na zapleczu? On też wtedy za nie zapłaci.

-Ależ żadnego problemu. To ja zaniosę już panele i zaraz wrócę.

Facet zniknął, a kuzynostwo dalej chodziło po sklepie. Wybrali farbę i płaską, okrągłą lampę na sufit, która przypominała nieco księżyc.
Do tego Lilka dobrała się do lampeczek na sznurku i paru innych rupieci. Między innymi gwiazdki świecące w ciemności. Wyzbierała ich w cholerę jasną, bo uznała, że u siebie też chce takie. 
Remus nie miał dużo do gadania podczas tych zakupów. Patrzył jak rozczochrana ruda jest w swoim żywiole i szuka rzeczy do jego pokoju.
Remi na szczęście zachował nieco zdrowego myślenia i wziął jeszcze podpory do montowania półek itd.

Jak planowali wszystko zostawili  na zapleczu, a Lilka od razu pociągnęła Remiego do sklepu z zasłonami, pościelami, dywanami i wszystkim innym.
Od razu znalazła to czego szukała.
Mianowicie ciemnozielone zasłony, w tym samym kolorze małe poduszki i puchaty koc. 
Mieli wychodzić, kiedy jej oczom ukazał się perski dywan w odcieniach złota, brązu i zieleni.
Sprawdziła wymiary i kurde był idealny! Mniejszy od całego pokoju, ale dość duży.
No nie mogła tego tak zostawić. 
Wyciągnęła portfel i kupiła wszystko za swoje pieniądze nie pytając kuzyna o zdanie.

-Lilka nie kupuj..

-Cicho! Będzie idealnie. W zamian, że ci to kupiłam, będziesz go niósł do domu.

Remi przewrócił oczami rozbawiony i zrolowany dywan położył sobie na ramieniu.
Lilka szła z siatkami. Szli wesoło rozmawiając o tym, że jak remont się skończy to robią piżamówkę w jego pokoju.

-Alladyn i jego latający dywan. Co tam złośnicy?

Przed nimi pojawili się huncowci. Te słowa wypowiedział Black.
Lupin i Evans w tym samym czasie przewrócili oczami i wyminęli ich.

Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz