11

1.1K 69 54
                                    

Następnego dnia zabawa się rozpoczęła, a z nią wojna. 
Huncwoci mieli szafki obok siebie. Korciło aż za bardzo. 
Remus stanął oparty o ścianę i żuł gumę z iście pewnym siebie uśmieszkiem.

-Hej. Co tam?

Zapytała rudowłosa patrząc w tą samą stronę co jej kuzyn.

-Jak myślisz...chłopakom będzie dobrze w żółtym?

-Co masz na myśli?

-Obserwuj.

Do szafek po chwili podeszli ich właściciele. Niczego się nie spodziewali. Otworzyli je praktycznie w tym samym momencie. Nieoczekiwanie zaczęła z nich pryskać żółta farba i pokryła ich całe torsy oraz część twarzy. 
Wszyscy na korytarzu zaczęli chichotać. Sami huncwoci rozbawieni całą sytuacją, zaczęli rozglądać się dookoła, kto byłby na tyle głupi, aby do nich zaczynać.
Wzrok Syriusza zatrzymał się  na zadowolonym z siebie Remusie.
Zielonooki mrugnął do niego i zasalutował...tak jak zrobił to on, kiedy żegnali się przed warsztatem.
Potem Remi odepchnął się od ściany i z roześmianą rudowłosą podreptał na lekcje.

-To był mocny początek. Uwzą się na ciebie.

-Taki jest plan. Najpierw skupią się na mnie, dając spokój Severusowi, a potem wygram tę “wojnę” i będę miał ja spokój. Poza tym oglądanie tych  żałośnie rozbawionych min to moje nowe, ulubione zajęcie.

-Nie jesteś zbyt pewny siebie?

-Nie pamiętasz już czyj był od zawszę pierwszy kwietnia? Uznajmy, że przez najbliższy czas mamy ten pierwszy kwietnia.

-Ale teraz jesteś na ich terenie. Ty miałeś długą przerwę, a dla nich pierwszy kwietnia jest codziennie.

-Och come one! Takich rzeczy się nie zapomina ruda małpo, a ja się dopiero rozgrzewam.

-Tylko nie przesadź.

-Znasz mnie. Wszystko w granicach rozsądku. 

Siedzieli na lekcji historii. Ani Blacka, ani Pottera, ani Pettigrew nie było na lekcji. Nic dziwnego. Pewnie poszli się ogarnąć po barwiącym prysznicu. 
Wiele osób  gratulowała mu, ale większość mówiła, że ma przesrane.
Remi nie bał się tego. Wiedział, że to będzie wyzwanie i na to liczył.
W końcu miał jak najbardziej zniechęcić do siebie czarnowłosego przystojniaka.

W połowie lekcji poczuł potrzebę wyjścia do toalety. Nauczyciel puścił go.
Na korytarzu jak i w łazience było cicho.
Po skorzystaniu z pisuaru zaczął myć ręce pod kranem, potem je wytarł w papier stojący obok. Wyrzucił kulkę do kosza i nieoczekiwanie, kiedy się obrócił został popchnięty na ścianę. Nie musiał długo zastanawiać się kto nie szanuje jego przestrzeni osobistej.
Ciężko było mu ukryć, że nogi mu zmiękły, a kolana drżały, w brzuchu wszystkie organy zacisnęły się kurczowo. 
Maskował swoją *gej panikę* za podejrzliwym wyrazem twarzy.

-Gdzie mi uciekasz kolego?

-Na lekcje.

-Myślisz, że ujdzie ci to na sucho? Sory, ale nawet ty doczekasz się naszej zemsty.

W tym momencie Remi uśmiechnął się zawadiacko.

-Nie mogę się doczekać. 

-Powiedziałem ci to, bo cie polubiłem i chciałem, żebyś się chociaż spodziewał, ale wydajesz się zbyt pewny siebie. Chcesz wojny?

Teraz to Syriusz oparł się nonszalancko o tą samą ścianę, o którą opierał się plecami Remi z założonymi rękami na piersi. Był teraz niżej od Blacka, bo zjechał z niej trochę od nadmiaru emocji.

Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz