Następny dzień nastał bardzo szybko. James wybierał się na lekcje, a Regulus do "pracy".
Czarnowłosy ubrał sie w typowy dla siebie sposób,czyli w czarną koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami, w tym samym kolorze spodnie i buty. Włosy miał zaczesane do tyłu, były one nieco krótsze od tych Syriuszowych.Młodzieniec zaszedł do komisariatu. Było w nim nadwyraz spokojnie. Podszedł dyżurnej.
-Dzień dobry. Gdzie znajdę piętro koronera?
Zapytał blondynki patrzącej w ekran komputera.
-Minus drugie, schodami po lewej. Koronera jeszcze nie ma. Coś przekazać?
-Przekaże mu pani, że jego pomocnik/praktykant już na niego czeka, w jego gabinecie.
Po tych słowach dyżurująca policjantka zerknęła na Blacka.
-Nie jesteś aby za młody na praktykanta koronera?
-Wezmę to za komplement. Proszę mu przekazać, że czekam.
Reg udał sie do miejsca swojej pracy. Były tam dwa biurka. Jedno całe zawalone papierami i jakby obok/na przeciwko drugie puste. Chłopak usiadł przy tym czystym i zaczął przeglądać małe szuflady. W jednej znalazł laptopa. Wyciągnął go i uruchomił. Na ekranie zauważył folder ze starymi recepturami.
Nie czekając na zbawienie wyjął notes z innej szuflady i zaczął poprawiać i udoskonalać jedną z receptur.
Zmniejszenie dawek tego i tamtego, zwiększenie tych tamtych. Wszystko spoko i nawet liczby się zgadzają. Jednak trzeba jeszcze to zwizualizować, sprawdzić, uważyć, poprawić.Potrzebne jest laboratorium...i składniki.
W tym momencie do gabinetu wszedł jego właściciel.
-Grindelwald mówił, że przyjdziesz, ale nie sądziłem, że od razu weźmiesz się do roboty.
-Jestem tu po to, aby robić, a nie srać pod siebie. Jest tu laboratorium i towar?
-Lab znajdziesz za 3 drzwiami na korytarzu. Towar też tam będzie.
Black zabrał swój notes i udał się do wspomnianego pomieszczenia. Był to mały pokoik, ale wystarczający. Błękitne ściany, biały sufit i kamienna podłoga. Niska temperatura, ale nie na tyle, aby zmarznąć. Jasne i metalowe meble... Było w nim wszystko co niezbędne. Tylko towar…
Regulus nie zastanawiał sie długo, gdzie może znaleźć składniki.
Przy jednej ścianie była gablota z chemikaliami, a w ich nazwach były zakodowane prawdziwe zawartości pojemniczków.W tym czasie w szkole James i Syriusz właśnie spierniczali ile sił w nogach przed woźnym i nauczycielem chemii. Wpadli na świetny pomysł, zrobienia na lekcji śmierdzącej bomby i no jak widać udało sie. Najlepsze było to, że zawartość probówki wylądowała najbliżej Severusa.
Po chwili biegu udało im się skutecznie zgubić pościg. Poszli na następną lekcję.
-Jesteście totalnie nie poważni.
Opierniczyła ich Lily, kiedy tylko usiedli na miejscach.
-Już więcej ci nie podam przepisu na cokolwiek.
Dodał Remus, mówiąc do Syriusza.
-Dasz, dasz kochanie.
Odpowiedział mu czarnowłosy.
-Co? To ty im napisałeś jak to zrobić? Palanty.
To pytanie ruda skierowała do kuzyna.
-Luzik Lilka, nic sie nie stało takiego. Sev, może w końcu umyje włosy.
Zażartował sobie Potter, za co dostał kukśtańca od swojej dziewczyny w ramie, a Łapa i Lunatyk zaczęli chichotać.
Po kilku lekcjach Rogacz udał się na sesje z psychologiem. Nie mógł skończyć opowiadać kobiecie o Regulusie. Coś tam wspomniał o związku z rudą, potem musiał skupić się na czasie, kiedy mu się pogorszyło i dodał też pomysł z basenem.
Kobieta słuchała, notowała, czasami zadawała pytania. Zaskoczył ją lekko wątek tajnych rozmów z młodszym bratem kumpla Jamesa. Nie rozumiała dlaczego to niby taka tajemnica. Przestrzegła go, że raczej powinien powiedzieć o tym przyjacielowi, ale ten upierał się że zabierze to do grobu.
CZYTASZ
Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]
Fanfic✧Niemagiczne✧ Remus Lupin w wakacje przeprowadza się do swojej kuzynki. Poznaje tam paczkę Huncwotów. Z jednym z nich szczególnie się nie dogaduje. Dowiaduje się o wielu nieprzyjemnych żartach jakich dopuściła się grupa chłopaków, na jego przyjacioł...