29

914 67 39
                                    

Następny dzień nastał bardzo szybko. James wybierał się na lekcje, a Regulus do "pracy".
Czarnowłosy ubrał sie w typowy dla siebie sposób,czyli w czarną koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami, w tym samym kolorze spodnie i buty. Włosy miał zaczesane do tyłu, były one nieco krótsze od tych Syriuszowych.

Młodzieniec zaszedł do komisariatu. Było w nim nadwyraz spokojnie. Podszedł dyżurnej.

-Dzień dobry. Gdzie znajdę piętro koronera?

Zapytał blondynki patrzącej w ekran komputera.

-Minus drugie, schodami po lewej. Koronera jeszcze nie ma. Coś przekazać?

-Przekaże mu pani, że jego pomocnik/praktykant już na niego czeka, w jego gabinecie.

Po tych słowach dyżurująca policjantka zerknęła na Blacka.

-Nie jesteś aby za młody na praktykanta koronera?

-Wezmę to za komplement. Proszę mu przekazać, że czekam.

Reg udał sie do miejsca swojej pracy. Były tam dwa biurka. Jedno całe zawalone papierami i jakby obok/na przeciwko drugie puste. Chłopak usiadł przy tym czystym i zaczął przeglądać małe szuflady. W jednej znalazł laptopa. Wyciągnął go i uruchomił. Na ekranie zauważył folder ze starymi recepturami.
Nie czekając na zbawienie wyjął notes z innej szuflady i zaczął poprawiać i udoskonalać jedną z receptur.
Zmniejszenie dawek tego i tamtego, zwiększenie tych tamtych. Wszystko spoko i nawet liczby się zgadzają. Jednak trzeba jeszcze to zwizualizować, sprawdzić, uważyć, poprawić.

Potrzebne jest laboratorium...i składniki.

W tym momencie do gabinetu wszedł jego właściciel.

-Grindelwald mówił, że przyjdziesz, ale nie sądziłem, że od razu weźmiesz się do roboty.

-Jestem tu po to, aby robić, a nie srać pod siebie. Jest tu laboratorium i towar?

-Lab znajdziesz za 3 drzwiami na korytarzu. Towar też tam będzie.

Black zabrał swój notes i udał się do wspomnianego pomieszczenia. Był to mały pokoik, ale wystarczający. Błękitne ściany, biały sufit i kamienna podłoga. Niska temperatura, ale nie na tyle, aby zmarznąć. Jasne i metalowe meble... Było w nim wszystko co niezbędne. Tylko towar…
Regulus nie zastanawiał sie długo, gdzie może znaleźć składniki.
Przy jednej ścianie była gablota z chemikaliami, a w ich nazwach były zakodowane prawdziwe zawartości pojemniczków.

W tym czasie w szkole James i Syriusz właśnie spierniczali ile sił w nogach przed woźnym i nauczycielem chemii. Wpadli na świetny pomysł, zrobienia na lekcji śmierdzącej bomby i no jak widać udało sie. Najlepsze było to, że zawartość probówki wylądowała najbliżej Severusa.

Po chwili biegu udało im się skutecznie zgubić pościg. Poszli na następną lekcję.

-Jesteście totalnie nie poważni.

Opierniczyła ich Lily, kiedy tylko usiedli na miejscach.

-Już więcej ci nie podam przepisu na cokolwiek.

Dodał Remus, mówiąc do Syriusza.

-Dasz, dasz kochanie.

Odpowiedział mu czarnowłosy.

-Co? To ty im napisałeś jak to zrobić? Palanty.

To pytanie ruda skierowała do kuzyna.

-Luzik Lilka, nic sie nie stało takiego. Sev, może w końcu umyje włosy.

Zażartował sobie Potter, za co dostał kukśtańca od swojej dziewczyny w ramie, a Łapa i Lunatyk zaczęli chichotać.

Po kilku lekcjach Rogacz udał się na sesje z psychologiem. Nie mógł skończyć opowiadać kobiecie o Regulusie. Coś tam wspomniał o związku z rudą, potem musiał skupić się na czasie, kiedy mu się pogorszyło i dodał też pomysł z basenem.
Kobieta słuchała, notowała, czasami zadawała pytania. Zaskoczył ją lekko wątek tajnych rozmów z młodszym bratem kumpla Jamesa. Nie rozumiała dlaczego to niby taka tajemnica. Przestrzegła go, że raczej powinien powiedzieć o tym przyjacielowi, ale ten upierał się że zabierze to do grobu.

Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz