James z szerokim uśmiechem wziął Lily pod rękę. Znał tyle fajnych miejsc w całym nocnym mieście, że długo myślał, gdzie zabierze swoją łanie.
Postanowił na sam pierw zabrać ją do herbaciarni pani Bagshot.
Kobieta podawała najlepszą herbatę, ale jej lokal znajdował się w Haylage.
Dlatego pierwszym punktem ich randki był przydługi spacer do wyjścia i prosto do herbaciarni.
Lika nie była bardzo rozmowna. Nie bardzo wiedziała co powiedzieć. Całe życie rzucała w chłopaka wyzwiskami i kąśliwymi uwagami.
W dodatku czuła się niezręcznie, bo myślała, że zna Pottera i czekała, aż ten coś odwali, albo uzna że jednak ta randka jest zbyt nudna, że to błąd i mylił się co do niej.
Tego się spodziewała. Zawodu, który był tak rzeczywisty.
A tu zaskoczenie. Rogacz całą drogę z uśmiechem szedł w milczeniu i czule drugą dłonią dotykał jej palcy zaciśniętych na jego przedramieniu.-Nigdy nie widziałem cię w sukience. Zawsze byłaś prześliczna, ale teraz aż mnie zamurowało.
Przerwał ciszę w pewnym momencie.
-Mhm. Fajnie…
Odpowiedziała niechętnie.
Nie chciała wyjść na naiwną kolejną, która poleciała na Pottera. Wolała grać niedostępną.
W końcu dotarli na miejsce.
Chłopak wykazał się kulturą i podsunął rudej krzesło.
Zajęli miejsca przy dużym oknie.Cały lokal był na prawdę uroczy. Pełno kwiatów i taki typowo ogrodowy styl. Stoły i fotele/krzesła były plecione i białe.
Przy oknach były firaneczki w kratę. Małe świeczuszki robiły bardziej jako dekoracja niż oświetlenie.Oboje sięgnęli do kart, a po chwili podeszła do nich kelnerka. Pani Weasley.
-Co dla was?
-Cześć Molly. Lily? Co weźmiesz?
-Umm..Ja…
-Mamy dobrą herbate z owoców leśnych.
Zaproponowała ruda, młoda kobieta.
-Dobrze, to poproszę.
-A ty okularniku?
Kelnerka zwróciła się do Jamesa.
-Zieloną z miętą i miodem. A i ciasteczka różane.
Chłopak kiwnął porozumiewawczo głową, a kobitka uśmiechnęła się szeroko i poszła zlecić zamówienie.
Po kilku minutkach przed niki parowały już pachnące filiżanki. Herbata rudej była w fioletowym kolorze i pływały w niei małe kwiatuszki i płatki większych kwiatków.
Ta Jamesa była w odcieniu zieleni i pływały w niej listki mięty i l stokrotki.(Nie mam zielonego pojęcia czy to zdrowo, ale luj tam xD najwyżej bambi sie zatruje..ups)
James wziął głęboki oddech. Serce waliło mu jak szalone. Bardzo chciał, żeby podobało się dziewczynie. Ta jednak miała nikły grymas na twarzy. Powoli tracił swoją pewność siebie i zaczynał być taki jak lata temu...Nie chciał spanikować przed dziewczyną jego marzeń.
-Lilka...coś nie tak? Nie podoba ci się tutaj?
-Co? Um. Nie. Tu jest na prawdę pięknie.
-Ale nie chcesz tu być…
Chłopak lekką zadrażał. Oczy lekko się zaszkliły, ale nie jakoś mocno widocznie. Lily nigdy nie widziała tak zgaszonego i niepewnego siebie Jamesa.
-Rozumiem. Czujesz się zmuszona tu być, bo w zamian miałem dać twojemu koledze spokój. Ja..Przepraszam, że robiłem ci przykrość znęcając się nad nim. Głupio wyszło...zapłacę…
Szybko wstał, dał pieniądze na blat i wyszedł. Było mu przykro..Wystraszył się, że dziewczyna faktycznie go nienawidzi i męczy się z nim. Nie chciał jej męczyć. Nie chciał nikomu zawadzać. Wolałby się teraz schować...Każdy kto chociaż słyszał o słnnym Jamesie Potterze Rogaczu nigdy by nie pomyślał, że ten może tak nagle się zmienić. Może się tak zachować...jak spłoszone zwierzę…
CZYTASZ
Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]
Fanfic✧Niemagiczne✧ Remus Lupin w wakacje przeprowadza się do swojej kuzynki. Poznaje tam paczkę Huncwotów. Z jednym z nich szczególnie się nie dogaduje. Dowiaduje się o wielu nieprzyjemnych żartach jakich dopuściła się grupa chłopaków, na jego przyjacioł...