23

1K 69 36
                                    

Dni mijały bardzo szybko, a mimo jesieni ładna pogoda dalej się utrzymywała. Jedyne co, to wiatr był zdecydowanie zimniejszy.

-Ciotuniu, wujaszku nie mielibyście nic przeciwko jakbym zniknął na dwie noce?

Zapytał Remi przy śniadaniu.

-Gdzie, z kim, po co i czy będą jacyś dorośli?

Wyrecytowała formułkę pani Evans, na co jej mąż parsknął śmiechem.

-Dziś do Syriusza, a jutro z rana nad jezioro na zjazd klasyków motoryzacji. Z Syriuszem, uczestniczyć w zlocie, oboje jesteśmy już pełnoletni, a on jest nawet starszy.

Odpowiedział Remi. Lilka wyglądała na zaskoczoną. O takich planach kuzyn wcześniej nie wspomniał. 

-Od kiedy Remusie ty się motoryzacją interesujesz?

Zapytał wujek.

-Ja nie bardzo wujaszku, ale Black poprosił, abym jechał z nim. Może, być ciekawie.

-W takim razie trzeba cię nieźle przygotować. 

Wtrąciła ciotunia.

-Nie trzeba. Łapa powiedział, że ma wszystko co potrzebne i mi jakieś ubrania pożyczy czy coś.

-Ahhh zlotowe skóry, przetarte, szerokie jeansy, te niezniszczalne obudowane żelazem paski i koszulki z poprzednich sezonów. Piękne czasy.

Rozmarzył się pan Evans.

-Czyli się zgadzacie?

-Jedź chłopcze, jedź. Trzeba pisać wspomnienia. Powinniśmy ci zabronić, abyś mógł się w nocy wykraść przez okno.

Wujaszek zawsze miał poczucie humoru.
Po posiłku Remi i Lily usiedli sobie na tarasie.

-Nie wspominałeś, że chcesz jechać gdzieś z Syriuszem.

Zaczęła ruda.

-Jakoś nie było okazji.

-Kiedy do niego idziesz?

-Po obiedzie. Wezmę tylko szczoteczkę do zębów i czekoladę.

-Niezbędnik podróżnika.

-A ty co będziesz robić?

-Nie wiem, może pójdę na zakupy z dziewczynami, albo coś…



Po obiedzie Lupin zabrał co miał i poszedł do swojego chłopaka, a Lilka chwilę siedziała przed domem. 
Z nudów postanowiła udać się do parku. Tam gdzie zawsze, na huśtawki. Miała na sobie jeansową, podszyta od środa czymś ala wełną kurtkę. Z tego samego materiału spodnie i czerwono, pomarańczowo, żółto, zielony, gruby sweter. Do tego zielone trampki i włosy spięte w kucyk.
Patrzyła na mieniące się kolorami liście leżące swobodnie gdzie popadnie.

Spacerując dostrzegła w oddali starego przyjaciela. Samotnie siedzącego na krzesełku od huśtawki. Trzymał w dłoni kilka liści i rozrywał je spokojnie. Dziewczyna w pierwszej chwili chciała wziąć kope listków i rozsypać smutasowi nad głową jak to zwykle robiła jesienią, gdy się spotykali. Jednak wycofała się z tego pomysłu. Postanowiła przejść obok niego obojętnie, chodź z bólem w sercu. Patrzyła przed siebie, ale słysząc swoje imię z ust Severusa nie mogła nie zerknąć.

-Lily? 

Nie odpowiedziała, a on podszedł.

-Ja...tak bardzo mi przykro. Nie chciałem wtedy tego powiedzieć. Przepraszam...Tęsknie za tobą.

-I myślisz, że ci wybaczę?

-Zawsze miałaś dobre serce..chociaż rozumiem, że zachowałem się jak palant i pewnie nie zasługuje…

Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz