Dni mijały bardzo szybko, a mimo jesieni ładna pogoda dalej się utrzymywała. Jedyne co, to wiatr był zdecydowanie zimniejszy.
-Ciotuniu, wujaszku nie mielibyście nic przeciwko jakbym zniknął na dwie noce?
Zapytał Remi przy śniadaniu.
-Gdzie, z kim, po co i czy będą jacyś dorośli?
Wyrecytowała formułkę pani Evans, na co jej mąż parsknął śmiechem.
-Dziś do Syriusza, a jutro z rana nad jezioro na zjazd klasyków motoryzacji. Z Syriuszem, uczestniczyć w zlocie, oboje jesteśmy już pełnoletni, a on jest nawet starszy.
Odpowiedział Remi. Lilka wyglądała na zaskoczoną. O takich planach kuzyn wcześniej nie wspomniał.
-Od kiedy Remusie ty się motoryzacją interesujesz?
Zapytał wujek.
-Ja nie bardzo wujaszku, ale Black poprosił, abym jechał z nim. Może, być ciekawie.
-W takim razie trzeba cię nieźle przygotować.
Wtrąciła ciotunia.
-Nie trzeba. Łapa powiedział, że ma wszystko co potrzebne i mi jakieś ubrania pożyczy czy coś.
-Ahhh zlotowe skóry, przetarte, szerokie jeansy, te niezniszczalne obudowane żelazem paski i koszulki z poprzednich sezonów. Piękne czasy.
Rozmarzył się pan Evans.
-Czyli się zgadzacie?
-Jedź chłopcze, jedź. Trzeba pisać wspomnienia. Powinniśmy ci zabronić, abyś mógł się w nocy wykraść przez okno.
Wujaszek zawsze miał poczucie humoru.
Po posiłku Remi i Lily usiedli sobie na tarasie.-Nie wspominałeś, że chcesz jechać gdzieś z Syriuszem.
Zaczęła ruda.
-Jakoś nie było okazji.
-Kiedy do niego idziesz?
-Po obiedzie. Wezmę tylko szczoteczkę do zębów i czekoladę.
-Niezbędnik podróżnika.
-A ty co będziesz robić?
-Nie wiem, może pójdę na zakupy z dziewczynami, albo coś…
Po obiedzie Lupin zabrał co miał i poszedł do swojego chłopaka, a Lilka chwilę siedziała przed domem.
Z nudów postanowiła udać się do parku. Tam gdzie zawsze, na huśtawki. Miała na sobie jeansową, podszyta od środa czymś ala wełną kurtkę. Z tego samego materiału spodnie i czerwono, pomarańczowo, żółto, zielony, gruby sweter. Do tego zielone trampki i włosy spięte w kucyk.
Patrzyła na mieniące się kolorami liście leżące swobodnie gdzie popadnie.Spacerując dostrzegła w oddali starego przyjaciela. Samotnie siedzącego na krzesełku od huśtawki. Trzymał w dłoni kilka liści i rozrywał je spokojnie. Dziewczyna w pierwszej chwili chciała wziąć kope listków i rozsypać smutasowi nad głową jak to zwykle robiła jesienią, gdy się spotykali. Jednak wycofała się z tego pomysłu. Postanowiła przejść obok niego obojętnie, chodź z bólem w sercu. Patrzyła przed siebie, ale słysząc swoje imię z ust Severusa nie mogła nie zerknąć.
-Lily?
Nie odpowiedziała, a on podszedł.
-Ja...tak bardzo mi przykro. Nie chciałem wtedy tego powiedzieć. Przepraszam...Tęsknie za tobą.
-I myślisz, że ci wybaczę?
-Zawsze miałaś dobre serce..chociaż rozumiem, że zachowałem się jak palant i pewnie nie zasługuje…
CZYTASZ
Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]
Fanfiction✧Niemagiczne✧ Remus Lupin w wakacje przeprowadza się do swojej kuzynki. Poznaje tam paczkę Huncwotów. Z jednym z nich szczególnie się nie dogaduje. Dowiaduje się o wielu nieprzyjemnych żartach jakich dopuściła się grupa chłopaków, na jego przyjacioł...