2

1.3K 85 117
                                    

Remi jeśli chodzi o kontakty z kuzynkami nie narzekał.

Petunia zawsze była do niego uprzedzona, nie miła...i tak dalej. Nie mieli tematów do rozmów, więc na ogół nie wchodzili sobie w drogę.
Dziewczyna ma czarne, krótkie włosy i jasne oczy. Od zawsze ubierała się w podobny sposób. Czyli jeansowa spódniczka, koszula w kwiatki i na to za duża granatowa bluza. Na nogach nosiła białe podkolanówki oraz zawsze czyste i wypastowane buciki na płaskim, centymetrowym obcasie. Brzydka nie była. Jakby chciała się częściej uśmiechać, Remus był na sto procent pewny, że chłopaki padaliby jej do stóp. 
Jednak dziewczyna miała swój zazdrośliwy charakterek, co niestety wybijało się nad jej wyglądem.

Zupełnie inaczej ma się sprawa dotycząca Lily.
Rudowłosa pieguska o zielonych oczkach. Wiecznie roześmiana, miła, uprzejma, zabawna...
twarda. 
Na co dzień dziewczyna ubiera jeansowe ogrodniczki z luźnymi nogawkami do kostek z przetarciami oraz dziurami. Jedno ramiączko spodni zawsze opadało jej na ramię, które przysłaniały obcisłe, kolorowe bluzeczki.
Skarpetek nie nosiła i zazwyczaj chodziła w trampkach.
Nie nosiła ich dlatego, że uwielbiała popierdalać boso po trawie, wodzie, drzewach..no taka ruda małpa jak to Remus miał w zwyczaju przezywać. 
Uwielbiał Lilke. Byli ze sobą zżyci od maleńkości.
Jako dzieciaczki wsadzano ich nawet do jednej wanny, czy tam miski.
Nie mieli przed sobą sekretów, byli prawie jak rodzeństwo.

Chłopak całą drogę biegł, aby jak najszybciej spotkać się z kuzyneczką. Nie widzieli się z jakieś trzy-cztery lata.
W końcu dotarł do parku, gdzie zaprzestał biegu. 
Szedł spokojnie alejką i w końcu ją zobaczył...Jak zwykle zamiast huśtać się grzecznie jak przystało na cywilizowanego człowieka...wisiała zaczepiona zgiętymi nogami, głową dół.

-Lilka ty ruda małpo!

Krzyknął do niej, na co dziewczyna o mało nie straciła równowagi. Zeskoczyła i pierwsze co to uśmiechnęła się szeroko.
Z piskiem skoczyła kuzynowi na szyję, aby go przytulić. Była dużo niższa, więc chłopak uniósł ją lekko, aby obrócić się z nią.

-Remi! Kiedy przyjechałeś?! Aleś, żeś wyrypał w górę. Ostatnio byliśmy równi.

Oburzyła się.

-Dosłownie kilka minut temu. No widzisz kurduplu, trzeba było pić więcej mleka, a nie.

-Ty nie pijesz mleka, tylko kakao.

-Ale kakao robi się z mlekiem.

-Fuj.

-Sama jesteś fuj. Co nic nie gadałaś, że macie remont. Przyjechałbym wcześniej pomóc.

-Bo byś pomagał, a nie spędzał ze mną czas.

-To ty byś też pomagała.

-Wiem! A nie chce mi się!

-Leń.

-Na pewno nie tak duży jak ty.

Wystawiła mu język.

-Krowa ma dłuższy i się nie chwali.

-Ty musisz mieć ostatnie słowo co?

-Dokładnie.

-Całkiem przyjemnie się ciebie tuli, ale może byś mnie puścił. To mała mieścinka i zaraz pójdą plotki.

-Hmm..Nie. Nie puszczę cie.

I w tym momencie Remus zaczął łaskotać Lilkę, która nie panowała nad głośnością swojego śmiechu.
Po kilku chwilach Lupin zlitował się nad dziewczyną i ją puścił.
Siedzieli na trawie miło gawędząc, kiedy to Lily zmieniła wyraz twarzy na bardziej zmartwiony.

-Sev?! Co ty taki mokry?

Zapytała chłopaka, który stał kilka metrów dalej. Miał przydługie czarne włosy, bladą cerę, kolczyk w wardze, podarte czarne spodnie przepasane paskiem z ćwiekami, koszulkę z logiem jakiegoś okultystycznego zespołu, zdecydowanie za dużą bluzę z kapturem. Stare, popisane długopisem szare trampki i co najdziwniejsze był mokry. Szczególnie jego torba, pełna przypinek i zawieszek.

-Musiałem wyłowić torbę ze stawu…

Powiedział cicho, znudzonym tonem. Jak na potwierdzenie, coś poruszyło się wewnątrz bagażu podręcznego. Chłopak otworzył ją i momentalnie wyskoczyła z niej żaba.
Remi wpadł na głupi pomysł. Wziął płaza do rąk i przystawił kuznce.

-Lilcia cmoknij swojego księcia z bajki.

-Sam se cmokaj żabcie.

Zaśmiała się.

-Sev to jest Remus, mój kuzyn. Remi to jest Severus, mój przyjaciel.

-Siema.

Remi wytarł prawą dłoń o spodnie ze śluzu żabki i podał dłoń Severusowi, cały czas trzymając w lewej zwierzątko.

-Hej.

Nie podał mu ręki, ale to go nie zraziło.

-Więc kolego...dlaczego musiałeś łowić żaby na torbę?

Zapytał miło miodowowłosy.

-Nie jesteśmy kolegami…

-Aj Sev daj spokój. Remi jest w porządku.  Co się stało.

-Huncwoci, a co się miało stać?

-Huncwoci?

Zdziwił się Remus.

-Takich trzech chłopaków. Robią Severusowi głupie żarty...nie śmieszne.

-Czemu?

-Bo to idioci. Młodszy brat jednego z nich, kiedyś ze mną trzymał i od tamtego momentu coś im odjebało. Nie chcą, żebym zaraził go dziwactwem.

-Nie jesteś dziwny. U mnie w byłej szkole było bardzo dużo osób tak ubranych. Emo nie?
Przynajmniej nie jesteś dziwniejszy ode mnie.

-Tak...w czym ty niby jesteś dziwny?

-Remi ma magiczne zainteresowania.

Zaśmiała się Lily wtrącając się.

-Interesuje się rzeczami nadnaturalnymi. Mityczne stworzenia...biorę to całkiem poważnie.

-Remi ty masz obsesje! Wiesz, że on pisze dzienniki, jakieś księgi cienia…

Rudowłosa wzięła sobie za cel, przerywanie kuzynowi.

-To faktycznie dziwne. Nie obnosisz się tak z tym, to może dadzą ci żyć.

-Nie mam zamiaru ukrywać swoich dziwactw. Jak coś będą do mnie mieć to z nimi to omówię.

-Powodzenia.

Parsknął Snape krzyżując ręce na piersi.
Remi wyczuł w chłopaku podobieństwo do siostry Lily. Według niego byli bardzo podobni..
...Ciekawe czy Lilka próbowała już ich zeswatać?...Pomyślał.
Pogadali jeszcze kilka minut, po czym się rozeszli.

-Opowiesz mi coś o tych huncwotach?

-W domu, po kolacji. Musimy mieć tematy do nocnych ploteczek!









Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz