21

1.2K 75 151
                                    

Następny dzień nadszedł bardzo szybko. 
Remus i Lily zeszli razem na śniadanie nieprzytomni z rozwalonymi włosami.
Dziś lekcje zaczynały im się na 7 rano, co nie bardzo im się podobało.
Mimo, że wrócili w miarę wcześnie i też nie za późno zasnęli, to wczesna godzina była niemiłosierna.
Nie codziennie jedli śniadania przy stole, przed wyjściem, ale nie jedli za dużo poprzedniego dnia i byli naprawdę głodni tego poranka.

Zasiedli do stołu na, którym czekało na nich zimne mleko i pudełko płatków czekoladowych.
Na ślepo wypełnili nimi swoje miski i zaczęli jeść.

-Widzę, że dobrze się bawiliście.

Zaśmiał się pan Evans mijając ich.
Odpowiedziały mu niezrozumiałe, zmęczone jęki niezadowolenia.

-Kawy?

Zaproponował wujaszek nastawiając czajnik z wodą na kuchenkę gazową.

-Taaaaak!

Przeciągnęli oboje uderzając czołami o stół. Ten widok ponownie rozbawił mężczyznę, który wyciągał już kubki dla nastolatków.

Kuzynostwo po dwóch minutach podniosło głowy z blatu i wrócili do spożywania śniadanka.
Dopiero zapach świeżej kawusi otworzył im oczy.
Wujaszek postawił przed nimi parującą kofeinę, a ci od razu złapali za uchwyty kubków i zrobili jeden potężny łyk.

-Co za baran wymyślił lekcję na siódmą rano!

Warknął Remus.

-Jakiś idiota!

Dodała ruda.

-Dobrze was widzieć uśmiechniętych z samego rana.

Wtrąciła się ciotunia. Potrzepała i tak już rozwalone włosy kuzynostwa, po czym stanęła przy zlewie i z uchwytu półki zdięła swój fartuszek.
Przewiązała go w pasie i zajęła się swoimi sprawami.

W tym czasie Lily i Remi dopili swoje kawy i poszli razem do łazienki umyć zęby.
Stali obok siebie i szorowali ząbki.
Z ich warg wylewała się biała piana. Pierwszy splunął Lupin. Od razu złapał za szczotkę do włosów i zaczął je rozkołtuniać.

Chwile po nim Evans skończyła szczotkować zęby i zajęła się delikatnym makijażem.
Przykryła korektorem wory pod oczami, brązowym tuszem zajęła się rzęsami, a na końcu nałożyła różowy błyszczyk na usta.

Podczas jej ogarniania Remi skończył ze swoimi włosami i wyszedł przebrać się do swojego pokoju.
Otworzył szafę i uznał, że nie ma sie w co ubrać.
Zamknął oczy i na ślepo wyjął luźny, beżowy sweter i jasne jeansy.

Najpierw ubrał spodnie. Zanim założył na siebie górną część garderoby, użył dezodorantu.

Zaczął przepakowywać książki w plecaku i, kiedy to zrobił zszedł na dół.

Kuzynka dołączyła do niego po kilkunastu minutach. Ruszyli w ciszy.
Byli zbyt niewyspani, aby rozmawiać, a co za tym idzie..drażliwi.
Teraz prześmiewcze przeżywanie ich złośnikami pasowało idealnie.


Na pierwszej lekcji nie było huncwotów dlatego Remi i Lily siedzieli razem i usiłowali nie zasnąć.
Na drugiej też ich nie było, a oni byli już bardziej rozbudzeni.
Dopiero w połowie trzeciej spóźniona trójca święta, raczyła się pojawić.
Lilka zabrała swoje rzeczy i na jej miejscu usiadł Black.
Miał na sobie czarną koszulę, nieco za bardzo rozpiętą. Odsłaniała część jego klatki piersiowej. 
Lupin na ten widok wziął głęboki oddech i starał się nie zerkać.

-Dlaczego panowie pojawiają się dopiero teraz?

Zapytał profesor.

-Czarny kot przeszedł nam drogę i szliśmy na około.

Coś Nie Pykło...[WOLFSTAR][HUNCWOCI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz