Rozdział XVII: Era Huncwotów

752 50 2
                                    

— Przepraszam — wyszeptała, a jej oczy się zaszkliły. — Nie wiesz jak bardzo chciałam... Cora, kocham cię jak własne dziecko — powiedziała pewnym, a zarazem łamiącym się głosem, patrząc na mnie intensywnie i śledząc każdy mój ruch.

Nie wiedziałam jak mam zareagować, więc po prostu oddałam się chwili. Wiedziałam, że Emily nie jest otwartą osobą i nie jest jej łatwo do czegokolwiek się przyznać. Przysunęłam się bliżej, pozwalając opaść głowie brunetki na moje kolana. Dałam jej chwilę na ułożenie wszystkich myśli. Sama musiałam zahamować swoją ciekawość. Moja dłoń automatycznie znalazła się na głowie Emily i lekko ją pogładziła. W tym samym momencie jej ciało widocznie się rozluźniło.

— Czego najbardziej byś się chciała dowiedzieć? — zapytała cicho, unosząc się do pozycji siedzącej.

W mojej głowie pojawiło się natychmiast tysiąc myśli, pytań, scenariuszy. Jednak sama nie wiedziałam od czego mogłaby zacząć. Westchnęłam głęboko, namyślając się jeszcze przez chwilę. Emily objęła mnie ramieniem i oparła swój podbródek na mojej głowie.

— Wszystkiego — powiedziałam, a Emily drgnęła nerwowo. — Wszystkiego od początku.

Jeszcze przez chwilę trwałyśmy w ciszy, aż Emily odsunęła się ode mnie, układając się w wygodnej pozycji. Wyglądała jakby jej ulżyło, chociaż nie byłam w stanie tego potwierdzić.

— Powiedz, co z mamą... — dodałam cicho.

— Twoja mama i ja dostałyśmy list z Hogwartu piętnastego lipca — uśmiechnęła się, a jej oczy wpatrzone były w bardzo oddalony punkt. — W przedziale usiadłyśmy z Lily Evans, później Potter. Od razu znalazłyśmy wspólny język i od tamtego momentu stałyśmy się nierozłączne. Na trzecim roku zaczęła nam dokuczać grupka chłopaków. Kazali się nazywać Huncwoci. Podobno wszystko przez Filcha, chociaż w to nigdy nie wnikałam. — Emily popatrzyła na mnie, jakby chciała sprawdzić czy dalej słucham. — Dopiero na piątym roku ich żarty zaczęły być bardziej uciążliwe, więc postanowiłyśmy się odegrać. Obrzuciłyśmy ich kolorową farbą, przy okazji zarabiając tygodniowi szlaban. Wtedy zaczęliśmy się przyjaźnić.

Twarz Emily wyrażała niesamowite szczęście. Wracała myślami do wspomnień, a ja słuchałam jakby od tego zależało jutro. W pewnym momencie z kącika jej oka uleciała jedna łza. Od razu ją wytarła i zaśmiała się delikatnie.

— James zakochał się w Lily. Nie dawał jej spokoju, krzyczał przez cały korytarz, czy się z nim umówi. Lisa i ja uważałyśmy to za śmieszne, jednak Lily nie było wtedy do śmiechu. Dopiero kiedy Syriusz zainteresował się Lisą... Och, co to z nimi było. — Przyłożyła sobie dłoń do czoła i zaczęła się śmiać. Podzielałam jej każdą emocje, teraz nawet szeroki uśmiech wpłynął na moją twarz. Nie uszło to uwadze Emily. — Przynosił jej kwiaty, prawił komplementy na każdym kroku... kto by pomyślał, co? Kto by wtedy pomyślał, co może się stać?

Brunetka szybko doprowadziła się do porządku, zatracając się na chwilę we własnych myślach. Widziałam ile bólu sprawiało jej wracanie do niektórych wspomnień, ale nie byłam na tyle miłosierna, aby pozwolić jej je ominąć. Musiałam wiedzieć wszystko.

— Lily uległa Jamesowi, Lisa Syriuszowi, a ja... ja zakochałam się w kimś, kto nie odwzajemniał moich uczuć. Remus znalazł wybrankę ze Slytherinu, chociaż powtarzaliśmy, że nie jest to dobra osoba. Hannah uciekła do Tego, Którego Imienia Nie Można Wymawiać od razu po narodzinach Leo. Syriusz zdradził swoich przyjaciół, skazując ich na śmierć. Remus był zrozpaczony, sam musiał wychowywać syna. Uważał się za potwora, a przecież to nie jego wina... Nie przyjął mojej pomocy, myślał, że jest na tyle niebezpieczny. Bał się, że może mnie skrzywdzić, a jednak pokochał Hannah. — Emily pokręciła głową jakby sama nie wierzyła w to, co mówi. — Lisa oddała życie za zdrajcę. Podczas jednej z potyczek ze Śmierciożercami, poplecznikami Sama Wiesz Kogo, Syriusz został ranny. Do tej pory nie wiemy, dlaczego z nimi walczył skoro był po ich stronie... Potem Harry'ego rodzice, Lily i James... Syriusza zesłano do Azkabanu. Nie wiesz, co wtedy przeżywaliśmy. Syn Remusa... Leo, tak? No właśnie... Nigdy go nie widziałam, aż do naszego spotkania na peronie. Z daleka rozpoznałabym w nim Remusa, są prawie identyczni.

Emily popatrzyła na mnie z bólem.

— Dumbledore przysłał mi list sową, że zaprzyjaźniłaś się z Harrym. Proszę nie mów mu niczego. On dowie się później.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Teraz niektóre sprawy nabierają sensu. Emily nie opuściły dawne uczucia do Remusa, dlatego patrzyła na niego jak na obrazek, kiedy byliśmy na peronie. Nie uzyskałam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale nie mogłam znieść widoku smutnej Emily, więc dałam jej spokój. Trwałyśmy w ciszy, każda pochłonięta swoimi myślami. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co trzeba mieć w głowie, by zdradzić przyjaciół. Mój gniew wzmagał się z każdą przyswojoną informacją. Wszyscy zginęli przez niego.

Jak można być takim potworem?

The Murderer's DaughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz