Rozdział XXIV: Smok Hagrida

670 45 0
                                    

W ciągu następnych kilku tygodni Quirrell stał się bledszy i chudszy, ale nic nie wskazywało, by się załamał. Harry posyłał mu pokrzepiające uśmiechy, chcąc dodać mu otuchy. Hermiona całkowicie zbzikowała ze względu na egzaminy, a Leo przesiadywał w bibliotece dwa razy częściej niż wcześniej.

Niestety nauczyciele myśleli tak samo, jak oni. Zadawali dużo prac, z którymi ledwo się wyrabialiśmy. Trudno było o odpoczynek, a ferie wielkanocne minęły jakby w ogóle ich nie było. Nasza trójka, razem z Leo, spędzała dużo czasu w bibliotece. Hermiona i Lupin doskonale się dogadywali, a my jęczeliśmy, ziewaliśmy i narzekaliśmy.

Któregoś dnia, kiedy Hermiona i Leo ćwiczyli na sobie przeróżne zaklęcia (warto zaznaczyć, że Hermiona była wniebowzięta, kiedy Leo tłumaczył jej bardziej zaawansowane zaklęcia), do biblioteki przyszedł Hagrid.

— Hagrid! Co ty robisz w bibliotece? — zapytał Ron.

Dopiero teraz wyrwałam się z lektury. Hagrid podszedł do nas, ukrywając coś za plecami. Hermiona dołączyła do nas, ale bez Leo.

— A... tak sobie chodzę i patrzę — odpowiedział głosem, który wzbudził nasze zainteresowanie. — A wy co robicie? — Obrzucił nas podejrzliwym spojrzeniem. — Chyba nie szukacie wciąż Nicolasa Flamela, co?

— Och, już dawno go znaleźliśmy — odpowiedziałam wymijająco.

— I wiemy, że pies pilnuje Kamienia Filo... — dopowiedział Ron, lecz nie dane mu było skończyć.

— Ciiicho! — Hagrid rozejrzał się, sprawdzając, czy nikt nie słucha. — Przestań o tym trąbić! Co jest z tobą?

— Prawdę mówiąc, brakuje nam jeszcze odpowiedzi na kilka pytań — zaczął Harry.

— Na przykład, co jeszcze strzeże Kamienia, oprócz Puszka... — dodałam.

— CIIICHO! — powtórzył Hagrid. — Przyjdźcie do mnie później... Nie obiecuję, że wam coś powiem, ale przestańcie ryć i węszyć, uczniowie nie mogą o tym wiedzieć.

— No, to do wieczora — pożegnaliśmy go.

•••

Godzinę później zapukaliśmy do chatki gajowego. Wszystkie zasłony były zasunięte, a Hagrid wpuścił nas dopiero, kiedy upewnił się, że to na pewno my.

W środku było straszliwie gorąco, okna były zamknięte, a w kominku szalał ogień. Hagrid nalał nam herbatki i zaproponował kanapki z mięsem gronostaja, ale grzecznie odmówiliśmy.

— No więc... tego... chcieliście mnie o coś spytać, tak?

— Tak — powiedział Harry. — Zastanawialiśmy się, czy możesz nam powiedzieć, co strzeże Kamienia Filozoficznego oprócz Puszka?

Hagrid ściągnął brwi i zmarszczył czoło.

— Oczywiście, że nie mogę — oznajmił, a ja złapałam się pod boki. — Po pierwsze, sam nie wiem, po drugie, za dużo wiecie, więc bym wam nic nie powiedział. Kamień jest dobrze strzeżony i, jak wiecie, nie bez powodu. Prawie go wykradli z Gringotta... niech skonam... skąd wiecie o Puszku.

— Dobrze, Hagridzie, możesz nie chcieć nam powiedzieć, ale dobrze wiemy, że wiesz. Przecież ty wiesz o wszystkim! — powiedziała Hermiona, przymilnym tonem, na co Hagrid zachichotał. — My tylko się zastanawiamy, kto zorganizował tę całą ochronę. Zastanawialiśmy się komu ufa Dumbledore, po za tobą.

The Murderer's DaughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz