16.

224 8 6
                                    

Słysząc pukanie do drzwi, niechętnie wstała. Podejrzewała, że to Maciek, bo nikt normalny nie puka do drzwi o drugiej w nocy. Otworzyła i równie szybko zamknęła, widząc za nimi Gregora. Serce znów zaczęło ją boleć, gdy mężczyzna nie pozwolił jej ich domknąć. Wszedł do środka i oparł się plecami o wewnętrzną stronę drzwi. Sabina była wycieńczona dzisiejszym dniem, więc nie potrafiąc sobie już poradzić ze stresem, udała się do kuchni i wzięła tabletki. Austriak przyglądał się temu z bólem.

-Co się dzieje?-Objął ją w talii jednym ramieniem.

-Niech mnie pan zostawi...-Uszanowała jego decyzję, ale on tego nie chciał.

-Zapomnij o wczoraj i powiedz, jak się czujesz.-Obrócił kobietę, twarzą do siebie, obejmując w talii.

-Znośnie...-Wyszeptała bardzo niepewnie. Westchnął, wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.

-Gdyby się coś stało to... to zawołaj...-Pogłaskał ją po głowie i wyszedł z pokoju. Znów zaczęła płakać, bo gdy tylko pogodziła się z jego decyzją, ten zmienia zdanie. Miała dość. Nie chciała znów czuć tego, co czuję.

-Coś się stało słońce?-Wychylił się zza ściany. Widząc, że płacze, przykląkł przy niej.

-Możesz mi powiedzieć, jak to jest, że raz jesteś miły, opiekuńczy i kochający, a raz zachowujesz się jak skurwiel? Podjąłeś dobrą decyzję każąc mi odejść.-Z oczu sączyły się jej łzy, a Gregor starał się je zetrzeć i choć trochę ją uspokoić.

-Wcale tak nie myślisz. Oddychaj spokojnie słońce.-Przyciągnął ją do siebie i pogładził po głowie.

-Co ja ci zrobiłam?

-Zrobiłaś... I to dużo...-Dziewczyna bardzo się zdziwiła.-Zawróciłaś mi w głowie i mimo chęci nie potrafię wyrzucić cię z niej wyrzucić...-Polka zacisnęła usta w wąską linię i podniosła się do siadu prostego.-Zakochałem się w tobie Sabina.-Gdyby nie leki dziewczyna by nie wytrzymała.

-To dlaczego wczoraj potraktowałeś mnie jak szmatę?! Jeżeli tak to ma wyglądać to będzie dużo lepiej, jeśli wyjdziesz!-Zaczęła ciężko oddychać.

-Wszystko ok?-Podał jej wodę.

-Nic nie jest okej!-Uśmiechnęła się kwaśno.

-Sabina... Ja nie wiem jak się zachować w takiej sytuacji. Dziewczyny, z którymi spałem... Były... Doświadczone, a ty...

-Nie. Byłam gorsza, bo nigdy przedtem nie uprawiałam seksu. Zrozumiałam.

-Nie, tamte dziewczyny po stosunku brały swoje rzeczy i wychodziły... Ty zostałeś i nie wiedziałem jak się zachować... Przepraszam...-Złapał ją za rękę.-Powiedz, jak się czujesz, bo wyglądasz jak trup...-Drugą dłonią pogłaskał jej głowę.-Dlaczego się to stało?

-Mój kardiolog kazał odstawić niektóre leki. Gdy wszedłeś do mojego gabinetu i zacząłeś kłócić się z panią Violettą, zestresowałam się i to dlatego.

-Wzięłaś już leki? Jest lepiej?-Przytaknęła, a chłopak położył się obok niej i wtulił się w jej ciało.-Przepraszam...-Spojrzał w jej siwe tęczówki i pocałował czule, ale kobieta nie oddała pocałunku.-Proszę cię Słonko... Nie skreślaj mnie...

-Pff... Nie skreślaj mnie... Dobre żarty...-Nie potrafiła powstrzymać śmiechu.-Odpierdala ci i mnie nienawidzisz, a o drugiej w nocy przychodzisz do mnie i wmawiasz mi jakieś dyrdymały. Mam już dość.

-Sabina...

-Nie Gregor. Albo teraz powiesz mi, czego ode mnie oczekujesz, albo wracamy do tego, co było przez sześć, prawie siedem lat.-Bolało ją, że musiała postawić mu ultimatum, ale nie chciała dłużej podupadać na zdrowiu psychicznym i fizycznym.

Serce - Gregor SchlierenzauerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz